Tytuł książki jest idealnym podsumowaniem jej treści. Może lekko przesadzony, ale jednak opisywane w niej wydarzenia spotkały praktycznie każdego z nas. Co w ogóle oznacza bycie miłym? Jak to jest możliwe, że w jakikolwiek sposób mogłoby to być przekleństwem? Otóż okazuje się, że nie zawsze musimy być mili. Powiem nawet więcej: nikt się na nas nie obrazi jak czasami zdarzy nam się być niemiłym. O co tutaj chodzi? To jak to w końcu jest: mamy być mili dla innych ludzi czy też nie? Odpowiedź na to pytanie jest prosta…
Grzeczny chłopczyk, grzeczna dziewczynka.
Wszystko zaczyna się w dzieciństwie. Najpierw nasłuchaliśmy się stwierdzeń typu: “bądź grzeczny/grzeczna” albo “pokaż babci jaka jesteś grzeczna” lub też “tylko grzeczne dzieci dostają nagrodę”. Owszem, stwierdzenia te mają na celu wychowywanie maluchów oraz pokazywanie im pewnej ścieżki. Jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, że słowa te niekiedy zostają w nas do końca naszych dni! No i w sumie co w tym złego, że gdzieś tam z tyłu głowy mamy chęć bycia grzecznym? Przecież na świecie jest tyle patologii, że my pokażemy wszystkim jak warto się zachowywać, jak być prawym człowiekiem no i oczywiście jak być grzeczną, dorosłą osobą. Niestety w relacjach międzyludzkich, w trakcie naszego życia chodzi o wiele głębsze pojmowanie. To nie jest już tylko kwestia zjedzenia zupki, sprzątania zabawek w pokoju czy powrotu do domu na czas obiadu.
Obserwacja siebie.
Kiedy zostało nam pokazane lub powiedziane jak mamy się zachowywać, nie został uwzględniony czynnik drugiej osoby w całym zdarzeniu. Nawet jeśli jako dziecko zachowaliśmy się źle w stosunku do drugiego dziecka, mogło nam ono jedynie odpowiedzieć kilkoma prostymi reakcjami – uderzenie, obraza słowna a nawet gorsze rzeczy. Jednak w dorosłym życiu tak łatwo nie jest. Nikt nam nie powie: “jesteś głupia!” i po 2 godzinach wróci do nas pobawić się z nami. Chociaż to by było fajne żyć w takim świecie. Każda taka sytuacja pokazuje nam, że zmiennych oraz wyników naszego zachowania wobec innych ludzi jest nieskończona ilość i może trwać nawet do końca życia (jak chociażby obrażanie się na członków rodziny i nie odzywanie się do siebie). Co to w nas powoduje?
Powoduje to niestety długoterminową destrukcję. Oznacza to, że zakotwiczamy się w błędnych przekonaniach nie tyle o drugiej osobie ale o nas samych! Chodzi o to, że jeśli mamy jakąś konfliktową sytuację to bardzo często nie chodzi tak naprawdę o to co druga strona zrobiła/powiedziała ale o to jak my się zachowaliśmy. Często obwiniamy samych siebie za wydarzenia. Sami sobie obniżamy poczucie własnej wartości a tym samym blokujemy wewnętrzny dostęp do rozwiązań konfliktu. Wychodzi na to, że często nie mamy konfliktu ze światem zewnętrznym, tylko z kim? Oczywiście! Z samym sobą!
Autodestrukcja.
Jacqui Marson, autorka książki jest certyfikowanym psychologiem, który na co dzień pracuje z ludźmi w każdym wieku z każdej możliwej branży życia: od mam aż po biznesmenów. W książce doskonale pokazuje na ogromnej liczbie konkretnych przykładów jak sami siebie degradujemy, obwiniamy oraz stwarzamy wokół siebie środowisko pokrzywdzonych ofiar losu. Historie pacjentów są jednym z ciekawszych punktów książki. Czytając je, swobodnie możemy odnieść się do nich jak do własnych, gdyż są tak pospolitymi sytuacjami, że na bank ktoś z nas kiedyś doświadczył podobnej.
Poprzez bycie miłym autorka wyjaśnia pojęcie bycia nie tyle uległym, co bycie nie w zgodzie ze sobą. Nie chodzi o radykalne sprzeciwianie się wszystkiemu i wszędzie, bo ja tak chcę! Chodzi o posiadanie wewnętrznej świadomości w ocenie sytuacji z naszego życia. Często nie potrafimy dobrze ocenić sytuacji ze względu na emocje oraz na nasz brak połączenia z samym sobą.
Najlepszym przykładem z książki jest zapytanie o emocje, uczucia i nasze zachowania, które nam towarzyszą w taki sam sposób. W pewnej powtarzalnej sekwencji. Jest to silnie związane z tym co odczuwa nasze ciało fizyczne a tym samym, jak reagujemy na na przykład stres lub też na inne sytuacje w których czujemy się bezsilni.
Banalnym ćwiczeniem jest obserwacja ciała i poszukiwanie rozwiązania na emocjonalne lub fizyczne dolegliwości. Na przykład: jeśli po jakiejś sytuacji boli nas brzuch i jest to spowodowane ewidentnym nadmiarem stresu to zapytajmy siebie: co się dzieje z moim brzuchem? Zaciska się, kurczy, nie ma przestrzeni do rozluźnienia. Jak myślisz co trzeba zrobić aby rozluźnić brzuch, i zyskać w nim więcej przestrzeni? Oczywiście! Oddychać z przepony! Jest to prosty przykład jak radzić sobie z różnymi stresującymi sytuacjami. A jest ich opisany multum w książce. Kolejną wartościową rzeczą, którą można przeczytać w książce jest taki oto wniosek:
Aby być miłym dla świata, ludzi i tym samym w zgodzie z naszym własnym życiem, warto zacząć od bycia miłym dla samego siebie!
Niby takie banalne a jednak nie. Ile razy powtarzamy nieświadomi do siebie: Ojej ale jestem głupi/głupia, jak mogłem to zrobić? Jak mogłam być taką naiwną dziewczyną? Dlaczego nie zrobiłem tego tak jak ktoś inny, teraz nie miałbym problemu? Przykładowych stwierdzeń jest ogromna liczba. Jednak czy takie stwierdzenia są miłe w stosunku do nas samych? Nie wydaje mi się. Nawet jeśli coś nie poszło tak jakbyśmy chcieli, to po prostu pozwólmy sobie na częściową porażkę. Wyciągnijmy lekcję i hej do przodu! Tyle. Było minęło. Odkręcajmy jak najczęściej takie sytuacje, gdyż nasze dodatkowe autodestrukcyjne dialogi wewnętrzne, nie zmienią już podjętej przez nas decyzji. Możemy natomiast wzmacniać siebie od wewnątrz, posiłkując się właśnie stosowaniem miłości do samego siebie. Mam tu na myśli odrzucenie poczucia winy, nie karania się wewnętrznie za porażki, afirmowaniu o sobie w pozytywnych aspektach, dawania sobie przestrzeni do rozwoju, relaksu, odpoczynku.
Jak odmawiać innym?
Świetnym rozdziałem w książce jest sztuka odmawiania. Jak myślicie, po co w ogóle odmawiamy ludziom? Dlaczego to robimy? Często odmawiamy z prostego powodu: nie mamy czasu, nie mamy ochoty, nie koniecznie chcemy w czymś uczestniczyć itd. Jednym przychodzi to bardzo łatwo. Inni natomiast (ja się zaliczam do tego szanownego grona) próbują jakoś wybrnąć z sytuacji, gdzie chcieliby zachować “twarz” i opinię dobrego człowieka i za wszelką cenę “pomagając” innym. Cena takiego zachowania jest niestety wysoka. Poświęcamy nie tylko czas i energię, ale przede wszystkim budujemy niezdrowe poczucie, że należy wszystkim zawsze i wszędzie pomagać. Nie zrozum mnie źle: ja uwielbiam pomagać innym ludziom, jeśli tylko mam na to czas i przestrzeń. Często jednak zgadzałem się na robienie czegoś wbrew sobie. I jak myślisz czy wyszło mi to na dobre? 🙂 Na 100% Ty też miałaś/miałeś taką sytuację, dlatego przypomnij sobie dlaczego zrobiłeś coś wbrew sobie? Po przeczytanie rozdziału o odmawianiu jestem na prawdę doinformowany jak prosto jest oderwać się od schematu bycia miłym dla wszystkich za cenę własnej energii życiowej!
Odmowa, nie musi być niegrzeczna.
Jedną z technik radzenia sobie w takiej sytuacji jest szybkie i stanowcze zakończenie rozmowy. I uwaga: można to zrobić w miły sposób! Na przykład z telemarketerem. Jeśli utrzymamy pewność siebie podczas rozmowy, starajmy się ją skrócić do minimum naszego cennego czasu! Grzecznie dziękujemy za ofertę, zakańczamy rozmowę i rozłączny się. Jeśli pokażemy choć odrobinę zawahania, zostaniemy zasypani masą argumentów oraz technik manipulacyjnych. Później ciężko z tego wybrnąć a znam też osoby, które potrafią po takim telefonie wkurzać się na siebie oraz telemarketera, przez pół dnia! Co za strata energii życiowej!
Technik w “Bycie miłym to przekleństwo” jest ogrom. Praktycznie w każdym z 11 rozdziałów znajdziesz gotowe patenty na to jak radzić sobie z własnym “byciem miłym”. A na pewno każdy z nas ma w sobie takiego milusińskiego 🙂 I dodam raz jeszcze: to nie chodzi o to, aby być niemiłym. Chodzi o bycie w zgodzie ze sobą a nie z tym co powie o nas świat zewnętrzny. Super czyta się przykłady, czyli historie z życia pacjentów, gdyż można otrzymać namacalny dowód na to, że brak asertywności to problem każdego człowieka. Dlatego niezależnie od tego, czy z łatwością przychodzi ci odmawianie, czy też nie, ta książka jest świetnym wglądem w to, jak nie zawsze warto być miłym. Oczywiście miłym dla innych lecz destrukcyjnym dla samego siebie. Zatem polecam szczerze tę książkę, jako doskonały przewodnik po pracy z własnymi, niewygodnymi sytuacjami.
[…] PS. Więcej na temat asertywności w książce Marka Mansona Subtelnie Mówię Fuck, oraz w książce J.Marson Bycie Miłym to Przekleństwo, której recenzję znajdziesz u Michała Plewniaka na Each One Teach One. […]