Czy mieliście kiedyś tak, że rozmawiacie z kimś i rozmowa toczy się jakby tylko w jednym kierunku? Nie ważne co byśmy nie poruszali: praca, życie, relacje, miłość, filmy. książki itd. O czym by nie było, wszystko schodzi na jeden tor. Bardzo często zdarza się tak w interakcji z ludźmi, których celem rozmowy jest jedynie albo opowiadanie o sobie, albo… opowiadanie o sobie. Świat realny oraz wirtualny (Blogi, vlogi itp) został zalane tego typu ludźmi. O co w tym wszystkim chodzi? Co to za typ ludzi?

W Matrixie był agent Smith.

W słynnym filmie braci Wachowskich „Matrix”, jedna z postaci, agent Smith odegrał całkiem fajną scenę. Klonował sam siebie poprzez wbijanie swojej ręki w serce napotkanego człowieka, po czym „wlewał” w niego jakąś czarną ciecz płynącą z jego wirtualnej ręki. Z takiego aktu powstawał…kolejny agent Smith. Przy tym dosadnie komunikował całemu światu, że to on jest najważniejszy słowami: „Me, me, me”, czyli ja, ja, ja. Ta scena doskonale odzwierciedla komunikację z ludźmi, którzy łamią podstawowe zasady udanych relacji międzyludzkich. Jedni nazywają to egocentryzmem, inni narcyzmem a jeszcze inne podręczniki mówią o egotyzmie lub też megalomanii. Jakkolwiek byśmy nie nazwali takiej osoby, fakt jest faktem. Każdy z nas kiedyś spotkał taką postać, która mówi, myśli oraz opiera cały swoje całe skupienie na własnej osobie.

Błędny wzorzec płynący ze świata Internetu.

Obecnie świat wirtualny pokazuje nam pewien wzór ludzi, którzy osiągnęli sukces i szczęście.

  • W sferze męskiej: napakowani kolesie w Ferrari z walizką pieniędzy i piękną blondynką u boku.
  • W sferze damskiej: fit dziewczyny w legginsach na siłowni, jedzące awokado z owocem granatu i sprzedające kursy online dla kobiet, które najczęściej genetycznie nigdy nie będą mogły dorównać jej samej.

Zacząłem obserwować cały ten trend. Nie tylko związany z pracą nad pięknym ciałem fizycznym, ale przede wszystkim jak silnie jest on widoczny w sferze pracy nad umysłem. Biznesmeni, Blogerzy, przedsiębiorcy, aktorzy, piosenkarze, celebryci, politycy, influencerzy z Instagrama. Przekrój jest bardzo szeroki a cechą wspólną jest to, że wszyscy ci o których jest ten wpis, myślą i przejmują się tylko jedną rzeczą: Sobą.

Photo by Jeremy Bishop on Unsplash
Photo by Jeremy Bishop on Unsplash

Nie ważne czy to podczas własnych występów, publikacji w internecie, na zdjęciach na Facebooku lub Instagramie. Podczas prelekcji, przemówień motywacyjnych, Vlogów, Blogów, telewizji i innych miejscach, gdzie tylko można cokolwiek opublikować. Dla typu człowieka egocentrycznego, wszystkie te interakcje do świata zewnętrznego niestety odbywają się tylko i wyłącznie w jednym celu. Ekspresji egoistycznych potrzeb bycia AKCEPTOWANYM przez zewnętrzny świat.

W ramach przygotowania się do tego wpisu na Blog, pooglądałem sobie trochę internetu, porozmawiałem z ludźmi i starałem się poczuć, jaki wewnętrzny przekaz promują autorzy bardzo poczytnych i oglądanych miejsc w sieci. Przekaz jaki odczytałem według mojego stanu świadomości jest bardzo dziwny. Kiedy tak pooglądałem, posłuchałem, to po kilku godzinach mogę stwierdzić, że większość przekazuję coś takiego:

„Ja jestem zajebistą postacią. Wy i tak mnie nigdy nie dogonicie, ale uchylę Wam rąbka tajemnicy z mojego idealnego świata. Pokażę Wam co robię, co kupuję, co jem, jak się śmieję, jak trenuję na siłowni, jak wypłacam pieniądze i jak je wydaję. Następnie pokażę Wam moje kolejne sukcesy, które spływają na mnie. Pokażę Wam, piękne plaże w ciepłych krajach w szare i ponure jesienne dni w Polsce. Pokażę mój nowy samochód. Prezenty od firm, które prześcigają się w przysyłaniu mi darmowych gadżetów. Pokażę Wam moje mięśnie, mój tyłek, bicepsy, sześciopak. Pokażę Wam co zjem na kolację a na koniec pokażę Wam jak kładę się spać, bo przecież pościel też jest zajebista, oryginalna, jedyna w swoim rodzaju” 

Nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi tu o to, że im czegokolwiek zazdroszczę. Bardzo często są to ludzie, którzy są pracowici, sumienni, zdeterminowani. Zastanawiam się jedynie nad tym co swoim przekazem ci ludzie chcą wnieść do świata. Czym chcą ulepszyć życie każdego człowieka, który może nie ma takiej budowy ciała, nie tyle determinacji w życiu, lub nie ma umiejętności i siły przebicia. W zasadzie takim przekazem, zostaje pogłębiona granica pomiędzy ludźmi idealnymi (tylko z nazwy) a ludźmi zwykłymi (też tylko z nazwy). Ale kwestia egoistycznego nie wnoszenia nic do świata istnieje nie tylko w sferze wirtualnej.

A jak to jest z tym egoizmem w życiu codziennym?

Bardzo często w rozmowach jeden na jeden lub w grupach, po krótkiej wymianie zdań temat schodzi tylko i wyłącznie na tą osobę. Ma ona zazwyczaj bardzo dużo do powiedzenia o… sobie. Problemem jest tutaj bardzo ważna kwestia, którą ja jako człowiek, który choć trochę się rozwija, potrzebuje do prawidłowej interakcji. Dla mnie interakcja czy to w przyjaźni, czy to w związku, czy też z przypadkowymi ludźmi powinna być w równowadze. Pół na pół. Tyle samo czasu ma jedna osoba jak i druga. Nie ważne czy jedna chce opowiedzieć o swojej podróży biznesowej do najlepszego resortu SPA na Hawajach a druga o tym, że jej nowo narodzone dziecko zrobiło swoją pierwszą kupę w pieluchę.

Dla jednej i drugiej osoby to są ważne rzeczy. Filtr natomiast, przez który przepuszczamy to co słyszymy, powinien alarmować nas wtedy, kiedy zaczynamy odczuwać, że nie mamy przestrzeni do wypowiedzenia się. A tym bardziej powinniśmy wyczuć, kiedy nasz rozmówca słuchając tego co mówimy, nie do końca nas słucha, a jedynie słyszy. Zwróćmy uwagę czy mamy przestrzeń do swobodnej wypowiedzi, czy też spieszymy się bo widzimy, że usta naszego rozmówcy już chcą wystrzelić miliony słów na zupełnie inny temat. Jeśli tak jest, to właśnie to jest spowodowane egoistyczną chęcią bycia akceptowanym naszego rozmówcy.

Jeszcze raz powtarzam: nie ma to związku z moją zazdrością dla tych osób. Jest to związane z aktywnym wychwytywaniem w życiu codziennym ludzi, którzy po prostu nie szanują drugiej osoby. Ale nie obrażajmy się. Ja się nie obrażam. Pozwalam. Akceptuję. Gdyż znam cały mechanizm egoistycznej chęci bycia akceptowanym. Nie ważne ile masz pieniędzy, jak piękny i idealny nie jesteś – i tak na samym końcu chcesz być akceptowany, wysłuchany, niekiedy przytulony, zrozumiany, kochany. Podejrzewam, że każdy egocentryk kładzie się co wieczór z niezaspokojoną paletą wielu potrzeb. A mogło by się wydawać, że ma wszystko: pieniądze, ciało, sukces.

Photo by Jordan Bauer on Unsplash

Jak to ogarnąć? Co możemy zrobić?

W interakcjach z drugim człowiekiem, jak również z samym sobą wewnętrznie, pozwalajmy na przestrzeń do wypowiedzenia się. Nie wymagajmy od ludzi, aby oni teraz na wysłuchali, ponieważ my wysłuchaliśmy ich. To tak nie działa. Tzn może zadziałać, ale na krótką metę. Jeśli nasz rozmówca mówi tylko o sobie (nie mylić z pojęciem „mówi przez swój filtr”, bo każdy ma swoje zdanie), to z reguły wewnętrznie odczuwa jakiś brak, jakąś niewygodność i chce być zaakceptowany. Używając do tego gadatliwości, przechwalania się, zniekształcania sytuacji na swoją korzyść, egocentrycy pokazują tylko swoją słabość. Moim skromnym zdaniem powinniśmy pozwolić tej osobie „wystrzelać się” i jeśli nadal czujemy, że nie możemy zbytnio nic powiedzieć, to na przyszłość wiemy, że należy spieprzać z dala od tego typów osobowości. Serio.

Pozytywny aspekt jest taki, że już wiemy co możemy zrobić. Obserwacja i nie dawanie się wkręcać w różnego typu historie, które nam nie służą, to najlepsza broń przeciwko egocentrykom. Wysłuchać i jeśli nie ma się wyjścia, przeczekać sytuację w której się znaleźliśmy (np. spotkanie 1 na 1). Absolutnie nie polecam wymagania od takich ludzi niczego. Stwierdzenia typu: „ty już gadasz 30 minut, daj mi powiedzieć, teraz ja chcę”, są oznaką naszej słabości i braku świadomości w danej chwili. Pokazujemy tym, że jesteśmy bezsilni a tak nie jest! Mamy milion sposobów na to, aby wyjść z takiej opresji, jak chociażby właśnie po prostu wyjście pod dowolnym pretekstem. Można też obserwować słowotok, poruszające się usta człowieka, delikatnie obserwować otoczenie, ćwiczyć uważność, samoświadomość, nie wczuwając się emocjonalnie.

Na koniec moja dobra rada, którą już nie raz głosili zapewne bardziej doświadczeni w tej materii niż ja. Tak w internecie jak i w życiu realnym, zapytajmy siebie: co nam daje oglądanie lub słuchanie danej osoby? Czy ta osoba powoduje w nas chęć podjęcia działania, czujemy się pozytywnie, czy też wymaga na nas posłuszeństwo słuchania i obserwowania posiadanych dóbr materialnych, fizycznego ciała itd? Jeśli osoby z którymi mamy interakcje nie interesują się nami, sami z siebie, tak po prostu, to znaczy się, że wymagają abyśmy byli posłusznymi słuchaczami/widzami. I jeśli jest to z korzyścią dla nas – róbmy to. Jeśli natomiast czujemy, że chcemy coś powiedzieć, ale nie ma do tego przestrzeni – świadomie nie angażujmy się w takie relacje. Prędzej czy później osoby te wykorzystają to przeciwko nam w formie emocjonalnej lub materialnej.
Życzę Wam miłego obserwowania słowotoku 🙂

Privacy Preference Center