Takie oto ostatnio pytanie zaczęło mi się pojawiać w głowie, jak sobie zacząłem rozmyślać o życiu. Może to kilka wolnych dni sprawiło, że mogłem chwilę poświęcić na takie rozważania, a może to po prostu potrzeba wglądu do samego siebie? W sumie nie ma to znaczenia. Bardziej chciałbym, abyśmy razem się zastanowili nad pewnymi prostymi mechanizmami, które w życiu codziennym zawracają nam gitarę.
Słynne określenie Piramidy Potrzeb przez Abrahama Maslowa miało miejsce w 1943 roku. Mówi on o 5 kategoriach potrzeb, które człowiek powinien spełniać, aby być szczęśliwym. Maslow podzielił potrzeby na te niższego rzędu oraz wyższego. I tak oto otrzymaliśmy swego rodzaju tutorial do tego, jak żyć. Przedstawię Wam poniżej specjalnie przygotowaną grafikę, jak to wygląda wg Maslowa.
Oczywiście jest wiele racji w tym co wymyślił Maslow. Jest również cała masa rzeczy, które na dzisiejszy świat nie mają kompletnie przełożenia. Weźmy chociażby najbardziej krytykowany aspekt w hierarchii jakim jest seks. Potrzeba ta jest spłycona do najniższego szczebla, która tylko i wyłącznie służy zaspokojeniu jakiegoś pierwotnego instynktu człowieka. W dzisiejszych realiach wiemy już, że to nie jest tylko zwykła potrzeba a coś o wiele więcej. Coś co nie tylko ma wpływ na mózg człowieka, ale na jego zdrowie, energię do życia itd. Bardzo wątpliwe, aby ktoś naukowo mógł wytłumaczyć te aspekty. Nie chodzi mi o krytykowanie Maslowa za to, że stworzył hierarchię potrzeb. Krytycy już się tym zajęli wiele lat temu. Ja takowym nie jestem. Dla mnie nie ma znaczenia kto ma rację, jak również nie ma znaczenia co napisał Maslow w latach 40′ ubiegłego stulecia. Ważne natomiast jest co jest teraz.
Dziś poruszam temat potrzeb, gdyż jest on niezmiernie ważny w rozwoju człowieka. O potrzebach w relacji z drugą osobą rozmawiałem ostatnio z Anią z Bloga Nieprzyzwoitka w najnowszym odcinku PODCASTU. Nadal jednak miałem potrzebę zgłębienia tematu nie tylko w relacjach z drugim człowiekiem, ale z samym sobą! Zacząłem się przyglądać czym tak na prawdę są potrzeby. Rozejrzałem się dookoła idąc ulicą, poobserwowałem ludzi, świat. Pomedytowałem. Pomyślałem. Po jakimś czasie do głowy wpadła mi myśl, która może być dla niektórych niezrozumiała, a mianowicie:
W życiu codziennym jest cała gama potrzeb, które nie są nasze!
Co mam na myśli mówiąc takie słowa? Konkluzją moich rozmyślań jest to, że nasze potrzeby są coraz częściej definiowane przez czynniki zewnętrzne. Natomiast czynniki te, nie są naszą prawdziwą rzeczywistością. Dają nam natomiast informację na każdym kroku, że powinniśmy posiadać jakieś potrzeby. Jedną z takich potrzeb jest posiadanie a dowodem na to, że to ściema jest…marketing.
Cały marketing to iluzja.
Nie ważne czy chodzi o przedmioty, osoby, usługi. Wszystko co chcemy posiadać, jest z początku owiane nutką tajemniczości i podsyca naszą ciekawość. Umysł podpowiada nam, że jeśli będziemy mieli to czy owo, to będziemy tacy czy owacy. Pytanie: skąd umysł wie, że jak wygram lub zarobię milion złotych, to na pewno będę bogaczem i człowiekiem sukcesu? Nie ma takiej pewności w dzisiejszym świecie, aczkolwiek iluzja jest tak silna, że daje nam strzał informacji, które na 100% rozochocą nas. Dają nam możliwość pogdybania sobie, jak by to było gdybym miał milion złotych. Mózg wymyśla za nas różne scenariusze, a my chcemy choć na chwilę się w to zanurzyć.
Jak w takim razie zdobyć milion złotych?
Możemy ciężko pracować. Możemy okraść bank. Możemy też puścić totolotka. O tak! Ta ostatnia opcja jest najłatwiejsza, nie wymaga wysiłku (bo przecież jesteśmy zmęczeni po pracy, szkole), więc chyba w tą stronę pójdę. I tu wchodzi magia reklamy. Pokazywani są nam ludzie, którzy są uśmiechnięci, leżą na hamaku na Hawajach, objęci z przystojnym mężczyzną i szczupłą kobietą. A wszystko to dlatego, że wygrali milion złotych w loterii. Marketing wręcz wciska Ci na siłę, że jeśli kupisz mały los za 5 zł, to taki scenariusz życia może być właśnie dla Ciebie. Już nigdy nie będziesz musiał pracować, tylko wieczny odpoczynek i bajeczne pejzaże nad brzegiem morza. No to wskakujemy w stroje kąpielowe (albo bez:) i odpoczywamy 🙂
Cały marketing bazuje na takim modelu. Tu zapłać za coś niewielką kwotę (lub wielką) a w zamian prawdopodobnie będziesz miał „to” lub będziesz tym. Dlatego to wierutna bzdura. Jednakże, firmy małe i duże rok rocznie inwestują w reklamy z uśmiechniętymi ludźmi na plaży setki milionów złotych. Wszystko po to abyś Ty, kupił ten jeden mały produkt, tą jedną usługą, to jedno szkolenie. Bo dzięki temu będziesz lubiany, być może sławny i bogaty. Pytanie jest następujące: czy chcesz być tym kimś kogo oferuje Ci reklama?
Jeśli tak, to mam dla Ciebie rozwiązanie. Tak, tak – wiem jak to zrobić!:) Żaden los na loterii, żaden łut szczęścia, żadne zbiegi okoliczności (nie ma takich w kosmosie, a my jesteśmy jego częścią) nie definiują tego czy jesteś spełniony we własnych potrzebach. Jedno natomiast definiuje to jasno: Twoje uważne i świadome działania, podjęcie akcji i pracy w kierunku zmian. Ameryki nie odkryłem, ale często o tym zapominamy, i Ty i ja – każdy!
Jakie są Twoje potrzeby?
Warto dlatego zastanowić się jakie są faktycznie nasze indywidualne potrzeby w życiu. Skoro cały marketing to ściema, a produkty które są nam wpajane do stylu życia nie zawsze są dla nas dobre, to czym w takim razie są nasze potrzeby? Wydaje mi się, że możemy je określić tylko w przypadku, kiedy używamy trzech narzędzi:
1. Intuicja – coś za co podziwiam kobiety i staram się nauczyć tego, gdyż jest to potężne narzędzie do świadomego życia.
2. Serce – czucie swoim sercem pomaga w definiowaniu kim jesteśmy i czego chcemy. Pytanie do Ciebie: czy czujesz sercem?
3. Inżynieria Odwracania – temat, który wałkuję już od jakiegoś czasu i jest to moja pasja, dzięki której klarowność moich decyzji wystrzeliła w górę.
Na przykład: jeśli widzę reklamę jakiegoś przedmiotu to nie wyobrażam sobie w głowie, jak będę w nim wyglądał, czy też kim będę albo jak będę postrzegany kiedy już go zdobędę. W odwrotności do tego marketingowego konceptu, wyobrażam sobie kim mogę zostać jeśli NIE POSIĄDĘ tego przedmiotu, usługi, osoby! I tak jeśli widzę reklamę na przykład zegarka to daję sygnał mojej świadomości, aby wyobraziła sobie mnie, bez zegarka. Jak wyglądam? Nadal jestem tak samo wartościowym człowiekiem! Nic się nie zmieni! Dosłownie! W kwestii materialnej oczywiście zmienia się to, że na koncie zostaje mi spora kwota, której nie przeznaczam na zegarek. W kwestii niematerialnej nie ma limitów: mogę zaakceptować siebie jako kogoś bez zegarka na ręku, bo przecież mam go w smartfonie. Takie to proste.
Wiem czego chcę.
Iluzja na każdym kroku pokazuje nam, że musimy coś mieć, żeby osiągnąć cel. Prawda jest taka, że nie musimy posiadać zbyt wiele. Ważne natomiast jest kim jesteśmy w środku, a nie na zewnątrz. To marketing, grupy społeczne, toksyczne kręgi znajomości popychają nas do tego, aby nabywać dobra i dostosowywać się do reguł. Zamiast tego, stwórzmy własne reguły, którym nikt nie musi podlegać. Dzięki temu wykreujemy własny świat codzienności w równowadze i szczęściu. Brzmi jak utopia? Czy może jednak da się to zrobić?
Ej, ale nie jest tak, że „cały marketing” to ściema. Sztuczne kreowanie potrzeb to ściema, a marketing, to po prostu docieranie do odbiorców. Czasem z czymś bardzo przydatnym i potrzebnym. Na przykład z blogiem o świadomości. 🙂
A co do potrzeb seksualnych, to, że są tak podstawową potrzebą tylko dowodzi ich wielkiej wagi 🙂
Dokładnie mam na myśli marketing w stylu „Mam dla Ciebie super ofertę która zmieni Twoje życie” 🙂 Ja nawet zbytnio nie przykładam uwagi do marketingu Bloga 🙂 Stosuję tylko i wyłącznie metodę intuicyjnego docierania do ludzi. Nie na siłę czy nachalnie, a bardziej na zasadzie, że to nie zmieni niczyjego życia lecz da pewien wgląd w moją wizję na pewne sprawy 🙂 Wiem, że treści, filmy i Podcasty są nie po to, aby zmieniać czyjeś życie na siłe i za pieniądze a bardziej na zasadzie nowinki z którą każdy zrobi co chce 🙂
Co do potrzeb seksualnych całkowicie nie zgadzam się z połączeniem ich z potrzebami najniższego rzędu tak jak to określił Maslow. Tzn na pewnym poziomie te potrzeby mogą tak wyglądać. Jednak póxniej warto sobie zajrzeć w siebie i poobserwować, popraktykować przepływ energii seksualnej w ciele a nie tylko „odbębnić” potrzebę 🙂 Mówiąc o praktyce mam na myśli oczywiście prowadzenie energii, która jest najważniejszą stwórczą energią w naszym życiu 🙂 I właśnie ona bardziej mi pasuje do potrzeb wyższego rzędu. Skoro niektóre wiary, systemy społeczne i kulturowe blokują przepływ tej energii w człowieku, to nie ma mowy o rozwoju. A rozwój jest niby na wyższych poziomach Hierarchii Potrzeb. Moje doświadczenie jest zupełnie inne 🙂