Za każdym razem zaglądając do Internetu przewija mi się jeden obrazek. Jest on w pewnym sensie fenomenem dzisiejszych czasów. Nie ma znaczenia czy jest to zdjęcie trenera fitness czy też zwykłego gościa, któremu udało się zrzucić ileś tam kilogramów. Mowa tutaj oczywiście o słynnym sześciopaku czyli kratce na brzuchu, która jest „produktem” pożądanym, uwielbianym aczkolwiek niedostępnym dla wszystkich. Taki towar luksusowy mógłbym rzec 🙂
Geneza tego trendu jest mi bliżej niewyjaśniona. Wiem tylko tyle, że prawie każdy z ludzi nazwijmy to aktywnych fizycznie ma za sobą epizod z wrzuceniem takiej fotki do internetu. Nie mam nic przeciwko temu. Każdy jest indywidualnością. Będę to podkreślał w każdym moim artykule. Trzeba pozwolić wszystkim na dowolną formę ekspresji. Pytanie które nie daje mi spokoju jest takie:
Jaki jest cel wrzucenia fotki z pięknie wyrzeźbionym i umięśnionym brzuchem?
I tutaj pojawiają się dwie ścieżki, którymi mogą pójść zapaleni entuzjaści sześciopaków. Sprawdźmy jaka jest różnica pomiędzy jednym podejściem a drugim i jaki wpływ ma ono na zwykłych ludzi.
1. Zaspokojenie Ego.
90% rzeczy wrzucanych do sieci przez entuzjastów sportu i fitnessu to zdjęcia napędzane chęcią zaspokojenia potrzeby atencji. Wszyscy lubimy być na piedestale. Lubimy być chwaleni, wywyższani, podziwiani. Jest to część programu jaki mamy wgrany i tylko nielicznym udało się z niego wyjść. Nie tyczy się to tylko kultu ciała. Również innych dziedzin. Pseudo milionerzy wrzucają zdjęcia z pieniędzmi, domami, samochodami. Pseudo podrywacze pokazują swoje „zdobycze”. Pseudo specjaliści kreują siebie na kogoś kim nie są itd. Tak samo jest z sześciopakiem:) Sześciopak nie jest tym za co jest uważany i na jakiego jest lansowany. Brzuch to jedna z wielu części ciała. Ma swoje kształty, które zmieniają się pod wpływem wielu czynników. Płaski, super wyrzeźbiony brzuch to w dzisiejszych czasach jakiś dziwny wymóg! Jak go nie masz to znaczy się, że jesteś przegranym, odrzuconym i nieakceptowalnym człowiekiem. Tak oczywiście wszyscy każą nam myśleć. Czy jest tak na prawdę? To zależy.
2. Szczera chęć motywacji.
Motywacja – coś czego każdemu zawsze mało. Drugim powodem dlaczego ludzie wrzucają zdjęcia swoich wspaniałych brzuchów jest motywacja innych. I tutaj jestem jak najbardziej za! Dlaczego? Pomimo, iż niewielki odsetek ludzi ma na prawdę szczerą intencję pomocy innym w edukacji o żywieniu czy treningu, to ci ludzie na prawdę istnieją. To jest świetne! Popieram takie akcje bo dlaczego by nie mieć się pochwalić nową dietą lub programem ćwiczeń na daną partię mięśniową? I oczywistym jest, że taka wiedza może pozostać nieodkryta gdyby nie chwytliwy obrazek przyciągający uwagę. Dlatego popieram ludzi, którzy nie są zainteresowani liczbą polubień pod ich zdjęciem z komentarzem: „Dzień treningu! Forma musi być!”. Ci ludzi na prawdę chcą zmotywować i pokazać to, że skoro oni mogą to inni też. Oczywiście jest to znikomy odsetek ale zawsze to coś. Cała reszta selfie sześciopaków (czyli jakieś 90%) działa na ludzi z odwrotnym skutkiem – z poczuciem winy, wstydu i braku samoakceptacji.
Chcesz mieć sześciopak?
Warto rozróżniać zdjęcia które oglądamy. Czy nas motywują czy sprawiają, że stajemy się jeszcze bardziej zakompleksieni i zamknięci w zaciszu domowym z pudełkiem lodów i tabliczką czekolady? Zapytajmy siebie: czy akceptuję swoje ciało i swój brzuch, który nie zawsze jest idealny? Jeśli nie – należy wziąć się w garść i zacząć to zmieniać. Często spotykam ludzi, którzy zadają to samo pytanie. Jak mieć sześciopak? Odpowiedź jest stosunkowo łatwa (za chwilę się dowiesz).
W zeszłym sezonie razem z moimi kursantami zrobiliśmy niezliczoną ilość treningów na brzuch. Okazało się to (prawie) bezskuteczne. Nie chcę tutaj radzić jakie ćwiczenia powinno a jakich nie powinno się robić. Artykuł ma na celu uświadomienie Ci jednej, kluczowej rzeczy: to, że ktoś ma sześciopak to nie oznacza, że jest zdrowy i silny! Poza tym sama strona wizualna, czyli zdjęcie które widzimy to efekt końcowy morderczych treningów i lat praktyki. My natomiast myślimy, że to świetnie wygląda i chcemy mieć taki sam brzuch. No dobrze skoro już wiemy, że wymaga to pracy to jak w końcu osiągnąć sześciopak?(już za momencik Ci powiem jak:)
Dzięki latom praktyki aktywności fizycznej (breakdance) w której ważnym punktem jest tzw. „centrum” wiem, że nie ma sensu robić popularnych „brzuszków”. Izolują one resztę ciała od brzucha. Zamiast wzmacniać całe ciało i „centrum”, które odpowiada ze prawidłową sylwetkę oraz za płaski brzuch, skupiamy się nie na holistyce a na jednej partii mięśniowej upośledzając inne. To nie jest dobre. No chyba, że jesteś zawodowym kulturystą. Wszelkie ćwiczenia aktywujące nasze „centrum”: przysiady, planki, deski aktywnie polepszają nasz brzuch. Należy tylko dobrać ćwiczenia pod siebie lub poprosić trenera aby nam pomógł. Jednak to nie o ćwiczenia chodzi:)
A teraz sekret! Wreszcie jak mieć sześciopak?
Jest tylko jedna rzecz, która przy małej ilości ćwiczeń doskonale rzeźbi nasz brzuch. A jest to…….. JEDZENIE! Tak tak!:) To jest najtrudniejsza część w drodze do sześciopaku. Dla mnie okazało się to kluczem i wierzę, że wszyscy samą dietą tzn dobrym odżywianiem osiągniemy rezultat taki jak na załączonym obrazku powyżej 🙂 Na prawdę! Nie mówię co jeść bo to oddzielna historia i będą na ten temat wpisy a także przepisy. Dlatego zapamiętajmy, że wyrzeźbiony brzuch to ciężka praca. Mniej fizyczna, bardziej umysłowa bo musimy wymyślać codziennie co by tu ugotować aby to nam służyło i samo za nas robiło sześciopak. To tak jak ze zdrowiem. Wygląd naszego brzucha zaczyna się na naszym talerzu.
Na koniec anegdota z życia wzięta:
Ja: „Ile zrobisz brzuszków”
Człowiek: „Dużo, tyle ile będzie trzeba”
Ja: „Czyli ile, 100, 300?
Człowiek: „Robię codziennie 100”
Ja: „A zrobiłbyś codziennie 500?”
Człowiek: „Jasne!”
Ja: „A zrobiłbyś codziennie 1000?”
Człowiek: „Hmm raczej tak. Yyyyy raczej na pewno!”
Ja: „A dziś ile zrobiłeś?”
Człowiek: „100 ale mogę zrobić więcej”
Ja: „Super. I na koniec: Co dziś jadłeś na obiad?”
Człowiek: „No jak to co, kebab”.
Koniec anegdoty.