Wyjeżdżając na warsztaty taneczne jako instruktor, zawsze realizuję dwa cele. Pierwszy to oczywiście taniec: nie tyle pokazanie ruchów uczestnikom moich zajęć co zainspirowanie ich do przekształcania tych ruchów na własny, unikatowy sposób. Jest to podstawowa kwestia, aby dać innym zajawkę oraz spełnić oczekiwania uczestników i organizatorów. Tak też się stało tym razem. Drugi cel jest równie ważny jak pierwszy: rozmowy o życiowych doświadczeniach z nowo poznanymi ludźmi. Ile ludzi tyle różnych ciekawych opinii, metod i historii. Dlatego warto rozmawiać na tego typu wyjazdach. Pamiętam jak dawniej instruktorzy byli mało dostępni. Dziś to już abstrakcja. Ja jako instruktor, wręcz wymagam od uczestników moich zajęć interakcji po warsztatach na sali tanecznej, w ogrodzie, czy na hamaku.

Szkoła Wrażliwości.

Okazało się, że dwudniowe warsztaty odbywają się we wsi Kapkazy (woj. Świętokrzyskie). Tam też razem z grupą dotarliśmy w sobotni poranek. I tu od razu pierwszy szok! Miejsce w którym przyszło nam spędzić dwa dni to „Akademia Wrażliwości”. Spore gospodarstwo z ciekawymi zabudowami oraz miejscami gdzie można totalnie odlecieć w inny wymiar. Po terenie oprowadził nas Mariusz – właściciel. W pierwszej kolejności przedstawił nam wszelką zwierzynę (dwa psy i dwa koty), która na nasz widok wybiegła na podwórze aby zobaczyć mieszczuchów.

Taniec w stodole.

Nie sądziłem, że kiedykolwiek przyjdzie mi prowadzić zajęcia taneczne w stodole. Dosłownie. Jednym z miejsc na terenie Akademii jest stara stodoła zagospodarowana i przekształcona w dwie ciekawe sekcje:

  1. Galerię ceramiki w której można było podziwiać mnóstwo wyrobów rąk Mariusza oraz jego żony Ewy, artystki ceramiczki.
  2. Scenę teatralną! I to nie byle jaką.

Połączenie tych dwóch przestrzeni stwarzało pewien rodzaj atmosfery, która zadziwiała a jednocześnie intrygowała zarówno mnie jak i uczestników warsztatów tanecznych. Tu skupiamy się na technice ruchów jednak w tle rozglądamy się po galerii obserwując rękodzieła stojące na półkach. Czuć drewno, zapach świeżego powietrza oraz słychać śpiew ptaków. Klimat wymarzony.

Dom, kuchnia, polana.

Domek w którym spaliśmy jest od 20 lat domem Mariusza i Ewy – właścicieli. Wewnątrz jak i na terenie posesji wszędzie pełno sztuki ceramicznej, czuć wpływ gliny oraz pracę rąk, które wytwarzają przeróżne wyroby od lat. My jako 10 osobowa grupa mieszkaliśmy na piętrze jednak całą część naszego czasu spędzaliśmy na świeżym powietrzu. Dla mnie to nowość gdyż mieszkając w mieście, przemieszczając się samochodem na sale taneczne, rzadko kiedy jestem tak długi okres czasu na zewnątrz. Wiem, że brzmi to dziwnie ale tak jest.

Wspólna kuchnia to też kolejny aspekt dla którego wato było spędzać czas z uczestnikami warsztatów. Pomimo, że każdy jadał coś innego – od zupek chińskich, po kiełbaski, pierogi , sałatki aż po pesto i zielone koktajle, panowała ogólna tolerancja trybu żywieniowego. Przyrządzony posiłek zabieraliśmy ze sobą na polankę przed dom i tam na karimatach można był w spokoju konsumować w otoczeniu ludzi oraz zwierzaków, które idealnie wypełniały i umilały nam czas wolny.

Pracownia i „świadoma cisza”.

W przerwach zajęć tanecznych udawaliśmy się do pracowni (budyneczek pokryty stylową strzechą, tuż obok stodoły) gdzie uczyliśmy się od Ewy rękodzieła: lepienie z gliny plus malowanie kubków, które później były wypalane i stawały się normalnymi kubkami do picia. Poznaliśmy fajne techniki tworzenia jak również mogliśmy się poprzyglądać pracom innych uczestników.

Ceramika jest czymś dziwnym. Czymś co powoduje, że osadzamy się w tu i teraz. Dosłownie. Trzymając pędzelek w rękach lub lepiąc z gliny nie zastanawiam się nad czymś co będzie jutro lub za godzinę. Skupiam się aby kreska była idealna a to mocno nas osadza w byciu z samym sobą. Podczas pracy wytwarzała się „świadoma cisza”. Różnica pomiędzy zwykłą ciszą a „świadomą ciszą” była taka, iż osobiście mogłem odczuć jak pracujemy nie tylko z przyrządami do rękodzieła . Pracowaliśmy sami ze sobą i można to było zaobserwować gołym okiem. Pracowaliśmy z własnymi emocjami w pełnym skupieniu. Wydaje mi się, że każdy coś przerabiał indywidualnie.

Rozmowy o życiu świadomym.

Nie jest zwyczajną sytuacją kiedy właściciel miejsca w którym przebywamy integrował się na każdej płaszczyźnie z klientami. W zasadzie w ogóle nie czułem się tam jak klient. Wręcz odwrotnie. Można było odczuć atmosferę spokoju, luzu oraz zainteresowania obustronnego – my interesowaliśmy się ceramiką i osobami Mariusza i Ewy, oni obserwowali nas w tańcu. Ewa przez przeziębione gardło nie mogła zbyt intensywnie z nami rozmawiać. Mariusz natomiast przy każdej okazji pomagał nam, próbował usprawniać nasz pobyt oraz przyłączał się do naszych rozmów, nie tylko o tańcu. Wręcz przeciwnie. Rozmowy przy ognisku toczyły się aż do nocy z pełnią Księżyca. Tematy rozmów były po prostu o życiu. To było wyjątkowe, gdyż z reguły właściciel przenika gdzieś na posesji zabiegany dniem codziennym. Tutaj Mariusz okazał się doskonałym rozmówcą i człowiekiem o szerokim zakresie wiedzy na mnóstwo tematów.

Szkoła Wrażliwości to miejsce gdzie nie wszyscy mogą przyjechać jak do zwykłej agroturystyki. Jak sam Mariusz wspominał:

„Unikamy wynajmu ludziom, którzy poszukują alkoholowych wrażeń i grillowanej kiełbasy na łonie natury. Nie chodzi tu o to, że jesteśmy przeciwko tym ludziom stosując zakaz spożywania alkoholu. Chodzi o to, że nie akceptujemy negatywnych zachowań ludzkich, które występują po alkoholu”.

Prosto i dosadnie powiedziane. Nie ma co się użerać z ludźmi, których jedyną rozrywką jest puszczenie wodzy alkoholowej fantazji na łonie natury. Dobrą alternatywą jest wyjazd do głuszy i tam można do woli „odpoczywać”.

Wnioski, przemyślenia.

Widać, że Ewa i Mariusz dbają o miejsce i jego energię. Dlatego śmiało wpisuję to miejsce na listę moich ulubionych punktów na mapie Polski. Jeśli będę potrzebował wyciszenia, spokoju i kontaktu z naturą śmiało będę kierował swoje kroki w kierunku woj. Świętokrzyskiego gdzie dostęp do gór, natury i przestrzeni jest nieograniczony. Polecam każdemu spróbować swoich sił w ceramice jak również uprawiania sztuki (w moim przypadku był to taniec) w miejscach oddalonych od wielkich skupisk miejskich. Serdecznie polecam!

Strona www Szkoły wrażliwości: TUTAJ
Fanpage na Facebook’u: TUTAJ