Coraz częściej słyszy się o ludziach, którzy spożywają produkty bezglutenowe albo są na diecie bezglutenowej. Substancja zwana glutenem w ostatnich kilku latach stała się punktem zapalnym do wielu dyskusji na temat ludzkiego zdrowia. Świat podzielił się na dwa obozy:
- ludzi którzy nie spożywają glutenu (lub tak im się wydaje)
- oraz całą masę prześmiewców, którzy to bez skrupułów szydzą z tych pierwszych.
Jestem pewien prawie na 100%, że i Wy słyszeliście o tej substancji i również czytaliście o niej nie raz nagłówki lub oglądaliście filmy. Jeśli jesteście neutralni w tym temacie to znaczy, że należycie do trzeciej grupy – ludzi, którzy zachowują zdrowy rozsądek oraz umiar we wszystkim, dążąc do równowagi. Książka, którą dla Was dziś recenzuję, jedynie utwierdziła mnie w przekonaniu, że nikt z nas nie ma racji. Artykuł ten stworzyłem bazując na wiedzy autorów książki „Gluten na widelcu” – Peter’a Green’a oraz Rory’ego Jones’a, plus oczywiście moje wywody 🙂
Zacznijmy od początku. Co to jest Gluten?
Gluten to ogólny termin używany przy określeniu białka zapasowego pszenicy (i innych zbóż). Składa się ona z około 15% białka oraz 85% ze skrobi. Jeśli wypłukać skrobię pozostanie sam gluten. Znajduje się on w większości produktach spożywczych takich jak pieczywo, przetworzone ciasteczka, przetwory mięsne, przetwory mleczne, zupy a nawet w kapsułkach leków. Dlaczego gluten jest obecny w tak wielu miejscach? Z prostej przyczyny: doskonale wiąże konsystencję produktu oraz ułatwia utrzymywanie wody (lub tłuszczu) w potrawie. Wiadomo, że w przemyśle trzeba zrobić wszystko, aby produkt był pyszny i miał odpowiednią konsystencję. Nic w tym złego. Jak to się mówi: „ludzie jedzą oczami”, więc przemysł wykorzystuje to motto jako dźwignię sprzedaży. Prosta zasada. Klient zamiast jeść dziwnej sproszkowanej substancji, dostaje pulchny, pachnący produkt.
Komu szkodzi Gluten?
Około 1-2% populacji na naszej planecie prawdopodobnie cierpi na Celiakię. Czym jest ta dziwna choroba? W najprostszy sposób można to wytłumaczyć, że polega ona na nieprawidłowym funkcjonowaniu ludzkiego systemu immunologicznego (obronnego). Powstaje tzw. reakcja autoimmunologiczna, czyli organizm osoby chorej niewłaściwie reaguje na gluten. Zamiast traktować go jako białko, uznaje, że jest to wróg. Reakcje następują w jelicie cienkim. System immunologiczny, aby zniszczyć wroga, wysyła armię białych krwinek, te z kolei kiedy zbyt często są wzywane do pomocy, wytwarzają substancje (cytokiny) powodujące zapalenie. Prowadzi to do wyniszczenia kosmków jelitowych, które odpowiadają za wchłanianie składników odżywczych. Wiem wiem, trochę tego sporo, ale faktycznie nasz organizm to złożona machina, w której zachodzą miliony procesów każdego dnia.
Bezglutenowe szaleństwo a cukier.
Jedną z ważnych współzależności jest informacja, którą autorzy zawarli w książce. Niby to wiedziałem, aczkolwiek nie zwracałem na to uwagi. Kupując produkty bezglutenowe (tak, robię to do dziś, aczkolwiek nie jestem na diecie) musimy liczyć się z jednym ważnym faktem: usuwając z produktów gluten zwiększa się w nich ilość skrobi/węglowodanów, czyli cukrów. Oznacza to, że produkty te zawierają dużo mniej błonnika i są mocniej przetworzone, zanieczyszczone i czasami „dopompowane” sztucznymi substancjami odżywczymi po to, aby spełnić normy instytucji żywieniowych takich jak FDA. Sam kupuję niekiedy makarony bezglutenowe i na pewno będę zwracał uwagę na zawartość węglowodanów. Kolejnym czynnikiem tych produktów to również cena. Tutaj rynek chyba wystrzelił w kosmos. Za produkty bezglutenowe płacimy dużo wyższą cenę, a jeśli nie mamy zdiagnozowanej Celiakii to wcale nie jest powiedziane, że musimy jeść bezglutenowo.
Choroby. Czy Gluten ma wpływ na nasze zdrowie?
Jest mnóstwo czynników, które mają wpływ na nasze zdrowie. W temacie glutenu, książka nie jest w stanie dokładnie opisać konkretnych badań odnośnie samego glutenu, gdyż cały czas te badania są prowadzone.
W ogóle podczas czytania tej książki miałem wrażenie, że praktycznie w każdym rozdziale, albo prawie co druga strona, autorzy używali pojęć: „nie ma potwierdzonych badań”, „hipoteza brzmi”, albo „może działać, aczkolwiek nie musi”. Są to najczęściej używane zwroty w tej książce i wcale się nie dziwię.
Pomimo, że autorzy starają się zobrazować jak najlepiej wpływ glutenu na organizm człowieka, ilość niepotwierdzonych faktów jest przytłaczająca. Ja osobiście mogę skomentować, że dla jednych coś działa dla innych nie. Dlaczego? Prosty przykład z książki:
Roundup, środek chwastobójczy dodawany do uprawy wielu roślin jest powszechnie znany jako dosłownie trucizna. Skoro zabija chwasty to dla człowieka również nie może być przychylna. Naukowcy z firmy Monsanto (twórcy Roundap) twierdzą jednak, że to brednie, i że ich produkt jest całkowicie bezpieczny. Komu wierzyć? Ciężko stwierdzić, jednak osobiście bliżej mi do alternatywnych źródeł stojących w opozycji do takich firm jak Monsanto, których praktyką jest nie dbanie o zdrowie człowieka a jak największa sprzedaż. Wracając do chorób. W książce doskonale opisane są wszelkie dolegliwości związane nie tylko z glutenem ale z różnego rodzaju alergiami pokarmowymi. Jest to jedna z bardziej informacyjnych części książki. Jest tam sporo bardzo rzetelnej wiedzy. Opisywane są skutki wpływu glutenu na poszczególne dolegliwości: stany zapalne, nieszczelność jelita, ataksja glutenowa, cukrzyca a nawet choroby psychiczne. Tak tak, te ostatnie są ciekawie opisane w wyznaniach ludzi, którzy to doznawali wielu przykrych doświadczeń związanych ze stresem przed glutenem w ich posiłku.
Co przeraża w temacie Glutenu?
W całej książce „Gluten na widelcu” znalazłem jedną myśl, która stoi w opozycji z moim myśleniem oraz tym czego ja doświadczyłem lub do czego sam doszedłem analizując wszelkie źródła informacji, zarówno alternatywne jak i naukowe. Nie chodzi tutaj o to, że autorzy propagują złe metody, aczkolwiek wymieniają je niekiedy jako pozytywne lub też pomijają je całkowicie. Nie wiem czy jest to robione celowy czy też nieumyślnie.
Najważniejszym aspektem, który został pominięty w tej książce to aspekt genetycznej modyfikacji pszenicy. W książce, którą czytałem już jakiś czas temu „Wheat Belly” Dr. Williams Davis opisywał dokładnie jak bardzo zmieniła się struktura genetyczna tego zboża. Kiedyś było ono „normalne”, dziś natomiast pszenica to swego rodzaju mutant odporny na warunki pogodowe, robale, jak również dający o wiele więcej plonów niż kiedyś. Oczywiście została ona zmodyfikowana co oznacza, że zjadamy roślinę o uszkodzonym rdzennym genotypie. Roślinę, która jest produktem firm, którym znowu zależy tylko i wyłącznie na ilości sprzedaży!
Dla mnie to jest klucz do tego, dlaczego gluten może być szkodliwy dla każdego człowieka. Nie chodzi o to, że jest to jakiś diabeł w roślinie, którą człowiek jadł od tysięcy lat, ale o to, że to już nie jest ta sama roślina a efekty uboczne są spychane na margines i wrzucane do worka teorii spiskowych. Badania na ten temat cały czas trwają.
Z faktów, które w książce mogłem przeczytać jest też jeden przejmujący zapis o tym, iż niedługo będzie możliwe farmakologiczne przyswajanie glutenu – co dla mnie jest jakimś szaleństwem. Naukowcy już pracują nad lekami, które to będą pomagały ludziom wchłonąć gluten. I tak na przykład ktoś chory na celiakię, będzie mógł zjeść pizze. Zaraz po tym łyknie tabletkę i układ immunologiczny nie będzie musiał reagować. Lek spali gluten lub pomoże go wchłonąć niby bez żadnych skutków ubocznych. Sick! W mojej ocenie to oszukiwanie organizmu i prowadzenie do większej destabilizacji naturalnego przebiegu życia człowieka, jak również zubożenia systemu immunologicznego.
Co w takim razie jeść?
Na to pytanie odpowie Ci dietetyk, który może dokładnie na podstawie badań określić Twoje potrzeby. Żadna dieta, żadna książka nie da Ci tego. W „Gluten na widelcu” jest natomiast kilka ciekawych faktów odnośnie diet. Jak chociażby to, że w okresie od około 150.000 lat p.n.e. (dieta paleo), przez Grecję i Rzym, Średniowiecze, aż do roku 1900 obowiązywało okresowo 8 diet. Co epoka to inna dieta. Natomiast od 1900 roku, aż do dnia dzisiejszego (czyli raptem ponad 100 lat) na świecie istnieje ponad 40 różnych diet! To jest szok jak bardzo zmieniło się postrzeganie odżywiania! Nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze. Wiem, że po samych liczbach widać, że trochę tego sporo w ostatnim stuleciu, nie sądzicie?
Czy warto przeczytać tę książkę?
Niewątpliwie jeśli chodzi o gluten coś jest na rzeczy. Na co drugiej kartce książki, autorzy snują domysły bo sami nie mogą znaleźć badań na temat szkodliwości glutenu. Osobiście czuję, że muszę przeczytać jeszcze klika innych publikacji, aby znaleźć jakiś wspólny mianownik. Gluten to niewątpliwie substancja ważna w obecnych czasach. Ważna, ponieważ jest bazą większości produktów spożywczych jakie kupujemy w sklepie. Dlatego warto zainteresować się tematem, gdyż powinniśmy wiedzieć czy a jeśli już to jak uniknąć szkodliwości tej substancji na organizm człowieka.
Polecam zdecydowanie książkę „Gluten na widelcu” wszystkim tym, którzy chcą dostać w pigułce pełne spektrum chorób związanych z systemem immunologicznym, alergiami pokarmowymi, dolegliwościami w jelitach. Tutaj znajdziecie praktycznie wszystko napisane bardzo przystępnym językiem! Nie dostaniecie natomiast odpowiedzi na pytanie: Czy gluten jest dla nas dobry czy zły? To pytanie prawdopodobnie będzie na językach jeszcze przez najbliższe klika lat.
Widzę znowu coś ciekawego do przeczytania 🙂
akurat jestem na etapie rozkminek nad tematem chorób autoimmunologicznych, w tym również celiaklii.
Oo to świetnie się złożyło 🙂 Polecam przeczytać recenzję 🙂 Miłego dnia 🙂
Świetny wpis! Jako nieprzyzwoita optymistka życzyłabym Tobie i sobie, aby ten artykuł stał się jednym z gwożdzi do trumny obecnie panującej histerii związanej z glutenem. Dzięki za zwrócenie uwagi na zmodyfikowaną pszenicę – utwierdziłam się w przekonaniu, że jednak dobrze myślę;)
Nie trzeba nic więcej tłumaczyć 🙂 Bystra dziewczyna z Ciebie 🙂
Michale, jak tam, czytałeś jeszcze jakieś książki dotyczące glutenu? Masz coś do polecania?
Magda, jedynie co udało mi się przestudiować w całości to „Dieta bez pszenicy” William’a Davis’a. To jest fajnie napisana i dobrze opracowana książka 🙂 Polecam 🙂 A z glutenem nadal widzę, że spory trwają. Sceptycy oraz propagatorzy mącznych wyrobów nadal się kotłują w tym kto ma rację. Ja już odpuściłem 🙂 Czytam o tym ponieważ to niewątpliwie ważny temat, chociazby dla osób ze zdiagnozowaną celiakią. Osobiści na sobie doświadczam korzyści z unikania mącznych rzeczy 🙂 Jak coś jeszcze się pojawi w temacie „gluta” to pewnie wrzucę na Blog 🙂 Chociaż temat tak zagmatwany i obfitujący w radykalne historie, że można by go swobodnie porównać do sporów prawie religijnych 🙂 Pozdrawiam! 🙂
Dzięki za polecenie książki.
Też zauważyłam, że czuje się lepiej jak unikam gluta, dlatego szukam informacji. Pozdrawiam!
„Zamiast traktować go jako białko, uznaje, że jest to wróg.”
Nie dzieje to się bez powodu. Gluten dzisiaj nie ma nic wspólnego z glutenem sprzed wojny. Zwiększył swoją wytrzymałość 6x. Nasz układ trawienny jest obciążony jego trawieniem.