Kiedy życie płynie w miarę spokojnie i beztrosko, w zasadzie jesteśmy bezpieczni. Chodzimy do pracy, na uczelnię, do szkoły. Mamy zapewniony podstawowy byt w naszym materialnym świecie. Wszystko to trwa do czasu, gdy nie przytrafi się nam jakaś trudna sytuacja. Wtedy zaczynamy panikować i zachowywać się nie rozwojowo. Jak zatem pracować z własnym rozwojem, aby nie zostać zaskoczonym trudnościami dnia codziennego?
Opór przed rozwojem. Opór przez życiem.
Największą blokadą, która w zasadzie jest zarówno niebezpieczna jak i pozornie bezpieczna, to właśnie strefa komfortu oraz poczucie, że w naszym życiu wszystko jest już dobrze i nie ma co zmieniać. Kiedy zagłębimy się w ten temat okaże się, że to nie świat zewnętrzny nie chce naszego rozwoju tylko… my sami. Ale jak to przecież, każdy chce rozwoju prawda? Na poziomie fizycznym niby mamy wiele pragnień: miłość, szczęście, pieniądze, zdrowie. Jednak rozwój to nie tylko dążenie do pragnień. To o wiele szerszy temat. Kiedy znajdujemy się długotrwale w naszej strefie komfortu, zaczynamy czuć się dobrze a tym samym odrzucamy od siebie tzw. „negatywne myśli”. Możemy być pewni, że wypierając coś z naszej świadomości, prędzej czy później to się pojawi w postaci jakiegoś doświadczenia.
Niewidzialne…
Samo wypieranie tworzy ogromne napięcie w naszym życiu. Jest ono subtelne i niewidzialne. Na co dzień wszystko jest super i nie widzimy żadnego napięcia. Jesteśmy obwarowani światem zewnętrznym: pięknymi strojami, rozrywką, filmami, książkami, wycieczkami w piękne miejsca, burzliwymi romansami. Kto by miał czas na zastanawianie się nad naszym napięciem. Jednak ono w nas rośnie i w podświadomym umyśle, kumuluje się i tym samym tworzy w nas opór! Bariera ta powstrzymuje nas przed szerszym spojrzeniem na nasze życie.
Weźmy na przykład oglądanie telewizji lub internetu, bądź też przeglądanie mediów społecznościowych. Podczas naszego bezwiednego wpatrywania się w telefon lub ekran komputera lub telewizora, dosłownie nas tutaj nie ma! Gdzie zatem jesteśmy? Jesteśmy w świecie na który patrzymy! Wydaje się to głupie, ponieważ skoro siedzę na kanapie to przecież… siedzę i nic temu nie zaprzeczy. Jednak ciało jest jedynie przewoźnikiem czegoś więcej. Czegoś co jest niemierzalne (choć w dzisiejszym świecie są już takie możliwości). Możemy to nazwać wyższą świadomością lub po prostu duszą.
Kiedy wpatrujemy się w np. reklamę w telewizji, nasza świadomość przenosi się w dany punkt skupienia! Przenosi się na plażę z reklamy, przenosi się na luksusowy jacht lub też do amazońskiej dżungli. Stany jakie wywołuje w nas taka „podróż” dla nas wydają się tylko chwilą rozrywki. Natomiast dla naszego umysłu to niesamowity film, który jest jak najbardziej realny.
Prosty przykład to płacz podczas seansu filmowego. Niby siedzimy w komfortowym fotelu w kinie, w ręku popcorn i napój, czyli jest nam bardzo dobrze i wygodnie. Jednak po jakiejś scenie, nagle łzy same napływają nam do oczu. Są to realne łzy, które płyną po naszych policzkach. Jak to jest możliwe, że fizycznie płaczemy w odpowiedzi na coś co jest fikcją w 100%? A no właśnie tak, że dla naszej podświadomości nie ma znaczenia czy jesteśmy w kinie i czy faktycznie bierzemy udział ciałem fizycznym w danym wydarzeniu. Podświadomy umysł pracuje niefizycznie oraz nieliniowo co oznacza, że dla niego nie ma czasu i przestrzeni. Jeśli podświadomość otrzymuje od nas sygnały emocjonalne, to po prostu reaguje.
Opieranie się życiu.
Wracając do napięcia i stwarzania oporu. Będąc emocjonalnym uczestnikiem wydarzeń obejrzanych lub usłyszanych z opowieści, tworzymy niesamowitą ilość napięcia. Rozmawiamy o tym, zastanawiamy się na przykład: a co by było gdyby to mnie spotkało? Przekazujemy to dalej innym ludziom. Na poziomie nieświadomym, nasze ciało zarówno fizyczne jak i duchowe, napina się. Codziennie przyjmujemy informacje do siebie, ale już mniej uwalniamy je dalej bez emocjonalnego zakotwiczenia się w nich.
I dodam tylko, że najpiękniejszy scenariusz byłby taki, że przyjmujemy coś do siebie jednego dnia i po przespanej nocy już tego nie ma w naszej świadomości. Jednak tak niestety nie jest. Warstwa po warstwie zaklejamy naszą najczystszą postać treściami, historiami, wydarzeniami, które zalegają w nas dniami, miesiącami latami a nawet przez wiele wcieleń! Wydarzenia te, często tragiczne i bulwersujące tworzą w nas zarówno błędne przekonania, jak również opór! Jak myślisz przed czym tworzy się opór?
Uciekam od siebie.
Tworzymy opór od tego co w nas najpiękniejsze! Czyli stawiamy barykadę dla naszego pełnego potencjału! Mam tu na myśli, naszą możliwość nie tylko reagowania lub też bycia biernym uczestnikiem wydarzeń, ale przede wszystkim moc stwarzania swojego życia na nowo! Na własnych warunkach w zgodzie z innymi ludźmi. Bez osądzania, krytyki, krzywdzenia kogokolwiek! Jak również w zgodzie z samym sobą! Wielu ludzi twierdzi, że czegoś się nie da. Pytam wtedy:
Skąd wiesz, że czegoś się nie da zrobić?
Najczęściej opowiadają mi historie, które usłyszeli lub obejrzeli. Ktoś, gdzieś, kiedyś już tego próbował i nie da się tego zrobić. Czy nie jest to ograniczające stwierdzenie? Nie mówię, że to nie prawda. Pewnie gdzieś ktoś próbował i faktycznie mu nie wyszło. Ale czy to oznacza, że Tobie ma się nie udać? Wielu wspaniałych ludzi odpuściło sobie chociażby podążania za własnymi marzeniami, właśnie między innymi z powodu takich opinii ze świata zewnętrznego. Takie oto poglądy tworzą opór w nas samych. Bardzo często pragniemy czegoś a jednak nie podejmujemy żadnych działań w kierunku, aby chociaż spróbować coś zmienić. Opór ten gromadzi się w nas latami i czeka nieuchronnie na manifestację w naszym ciele fizycznym. I bądźcie pewni: prędzej czy później to nastąpi.
Polecam Ci najlepszego guru… Ciebie!
Wszystko czym jesteś jest doskonałe i piękne! Piszę te słowa do Ciebie! Jesteś doskonała/ły, jesteś piękna/ny. Moc manifestacji, czyli tworzenia swojej własnej rzeczywistości jest w Tobie a dostęp do niej jest po prostu lekko zakrzywiony. Nasza percepcja tworząc błędne przekonania na bazie świata zewnętrznego, buduje swoją strefę w której jest nam dobrze i lepiej się z niej nie wychylać. Tam jest ciepełko, spokój, komfort. Niby czegoś tam nam brakuje, ale jednak decydujemy się nie zagłębiać w odleciany świat pracy z własnymi emocjami.
Opór który powstaje po cichu oraz w totalnym ukryciu, jest niezauważalny. Jednak wyłania się on w momentach stresu a wtedy nie ma już czasu na zagłębianie się w siebie i wchodzenie w stan zen. Wtedy jest tylko reakcja. A reakcja najczęściej nie jest z wyższej świadomości, tylko z najniższych, prymitywnych sfer naszej jaźni. Reagujemy stresem, gdyż jest w nas zakotwiczony opór przed puszczeniem wielu rzeczy. Od ludzi, przez sytuacje, aż po nas samych. Opór ten pokazuje jedną, bardzo ważną cechę naszej pseudo-osobowości, czyli brak akceptacji. Kiedy zaczniemy odpuszczać opór, wtedy zaczniemy tworzyć akceptację. Kiedy akceptujemy, wiemy jak działać w codziennym życiu gdyż stajemy się mniej poirytowani, mniej kompulsywni oraz mniej pretensjonalni. Świat zewnętrzny staje się środowiskiem ciekawym a nie pełnym niebezpieczeństw. Staje się nie tylko światem w którym chce się żyć, ale również miejscem gdzie wzrastamy jako jednostka ludzka.