O niee! Kolejny artykuł o medytacji, stanie zen i lewitacji. Ale po co mi to wszystko sorko i tak po przeczytaniu tego wszystkiego, nic za bardzo się w moim życiu nie zmieni… a może jednak…hmm. Cóż, może lepiej poświęcić 6 minut z mojego życia na przczytanie tego co jest tutaj napisane, niż skrolować Facebook’a w poszukiwaniu… nijakości a tak na prawdę niczego konkretnego. Chciałbym się podzielić dziś z Wami, moim ostatnim odkryciem w dziedzinie zwalniania trybu. Chodzi dokładnie o to, że często pęd powoduje w nas napięcie którego nie możemy się pozbyć. Napięcie prowadzi do stresu a stres wiadomo do czego. Dlatego też zacząłem praktykować coś co nazwalem stanem „Zwolnij Tryb”.

Stres, nerwy i ciągły kocioł w głowie…

Nasz mózg i umysł jak również cialo fizyczne są stymulowane bodźcami z zewnątrz co powoduje, że jakoś musimy na to wszystko reagować. Każda reakcja równoważy się z wytworzeniem jakiegoś ładunku: czy to energii, czy też emocji. To powoduje, że jesteśmy mniej uważni a nasze życie zaczyna nabierać niekontrolowanego tempa, nad którym tylko lita ściana może zapanować. Beng! Uderzamy z pełnym impetem i dopiero wtedy spoglądamy na siebie z pozycji obserwatora: „O cholera, to tak wyglądam jak się złoszczę?” Tak, dokładnie tak a nie inaczej. Złość, agresja werbalna oraz nawet fizyczna, wszelkie przejawy nadpobudliwości, nadpobudliwe gadanie i przerywanie podczas rozmowy innym, przestymulowanie bodźcami nad którymi nie mamy kontroli, powoduje nasze szybkie rozdrażnienie a tym samym brak poczucia naszej pełności, naszej wartości. Tego, że jesteśmy idealni w każdym calu i w każdym momencie.

Wszystko to nawarstwia się w różnych sytuacjach na które często nie mamy wpływu (albo tak nam się tylko wydaje). Wtedy to warto „Zwolnić tryb”. Nasze sytuacje faktycznie są jak takie tryby maszyny, która sobie pracuje każdego dnia. Stres oraz dyskomfort powoduje, że trby przyspieszają i choćby nie wiem co, próbują za wszelką cenę gonić, pędzić, dolewać oliwy do ognia, ktory i tak już jest poza kontrolą. Zamiast podpalać się i próbować nadgonić wydarzenia, lepiej jest spojrzeć na to z drugiej strony. Z takiej, z której najczęściej jest nam bardzo ciężko spojrzeć. Czyli przyglądając się kontekstowi. Jest on trudny do ujrzenia w momencie kiedy coś się wydarza. Wtedy właśnie warto rozważyć zwolnienie i uspokojenie emocji.

Sfery życia codziennego w których warto zwolnić. 

#1 – Oddech to kluczowa sprawa!

Pamiętam, że zawsze w filmach był taki epizod, gdzie mądrzejsza postać mówi do drugiej, impulsywnej: „Weź glęboki wdech, oddychaj”. I dokładnie to jest to. Faktycznie jak się obserwuje ludzi i ich sposób oddychania to prakcztynie większa część społeczeństwa, nie wie jak się oddycha. No ale przecież, żyję więc chyba oddycham? Oczywiście, z automatu oddychasz, ale w sytuacjach kiedy jest nam potrzebny dodatkowy tlen, czyli w stresie, wtedy automat powoduje, że oddychamy płytko, krótko i zbyt szybko. To potęguje stres i ma negatywne skutki w ciele fizycnym jak również w umyśle. Często płytki oddech zapisuje się w nas i przeistacza się w nasz codzienny oddech. Nawet nie jesteśmy tego świadomi. Proponuję w ramach ćwiczeń oddychać w każdym wolnym momencie w trakcie dnia, głębokimi oddechami, kiedy tylko jest możliwość. Dodatkowo opiszę cały proces związany ze świadomym oddychaniem w kolejnym artykule.

#2. Oddech powiązany jest z…czasem!

Kiedy brakuje nam oddechu? Właśnie wtedy kiedy brakuje nam czasu, ponieważ pędzimy gdzieś gdzie nie chcemy się spóźnić. A brakuje nam czasu wtedy, gdy nie odpowiednio organizujemy się w swoim życiu. Dlatego jesli ktoś mówi: „Nie mam czasu” to po prostu okłamuje sam siebie, gdyż poprzez te słowa ja odczytuję informację: „Nie potrafię się zorganizować”. Co wystarczy zrobić? Po prostu zorganizować się. Ha! Ale odkryłem Amerykę! 🙂 Aby zyskać oddech, a tym samym czas i zwolnić tryb, warto chociażby zaplanować dobrze każde spotkanie, harmonogram pracy, wszelkie aktywności. To spowoduje, że nie będziemy gonić wskazówki zegara, która i tak ma nas w dupie i nieubłagalnie płynie sobie nie zważająć na żadne czynniki. A na pewno już nie zwróci uwagi na nas. Wyjdź wcześniej z domu! To spowoduje, że odzyskasz oddech, który wytracasz podczas szaleńczego pędu na ostatnią chwilę. Zyskasz nie tylko oddech ale również płynność krwiobiegu a to zrównoważy Twój stan umyslu.

#3. Trzecia rzecz to słowa.

Zwalnianie trybu proponuję też osobom, które są kompulsywne w sposobie wysławiania się. Dlaczego mistrzowie różnych sztuk walki, czy też duchowości nie muszą mówić zbyt wiele, ale jak już otworzą usta to ho hooo! Panie! Ilość nie równa się jakość.

Najczęściej jest dokładnie odwrotnie. Kompulsywne mówienie to plaga dzisiejszych czasów. Nie można się obejść od ludzi, którzy jak rozmawiają z Tobą to ich jedyną misją jest wyszukiwanie przerw, które Ty musisz wziąć na oddech. W trakcie Twojego wdechu ta osoba czeka już z pelnym magazynkiem potoku słów, które można by streścić do jednego, góra dwóch zdań. I znowu. Mówieniem dla samego mówienia, dla towarzystwa, dla próby zabłyśnięcia, niestety nic nie wnosi ani dla mówiącego ani dla słuchacza. Marnuje się tylko i czas i świadomy oddech osoby mówiącej.

Proponuję zastanowić się nad tym w jaki sposób się wysławiacie. Radzę się uspokoić, oddychać w trakcie rozmowy, więcej słuchać, czuć siebie, obserwować, dać dokonczyć innym. Dzięki temu zyskamy głębokość oddychania, zyskamy czas dla siebie oraz stworzymy przestrzeń dla naszego rozmówcy. I jemu i nam zrobi się lepiej.

4. Impulsy z zewnątrz a przeczekiwanie.

Ostatnim elementem jest cierpliwosć. W zeszłym tygodniu doskonale miałem okazję sprawdzić na sobie, jak zewnętrzny świat wymaga na nas wiele reakcji, które często są emocjonalne i nadwyraz nieprzemyślane. To powoduje, że często tracimy grunt pod nogami i już po fakcie zadajemy sobie pytanie:

„Po jaką cholerę ja to zrobiłem?”

Moja sytuacja była idealna. Kończył mi się abonament na telefon komórkowy i od razu pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to: uu yeeeah, nowy telefon! O taak! Będę miał super wypasioną, nową komórę. Fakt faktem, używam telefonu jako narzędzia do pracy i eksploatuje go mocno na wszelkie sposoby. Jednak to, że kończył mi się abonament nie obliguje mnie do tego, aby zmieniać telefon, który mam z poprzedniej umowy i nadal działa bardzo dobrze. I co wtedy nastąpiło? Z odsieczą ruszyły wszelkie algorytmy, podsłuchy i inwigilacja medów społecznościowych z wujkiem Google na czele, aby przekonać mnie jak bardzo mój telefon jest już stary i nie nadający się do pracy. Oj uwierzcie mi. Pokus bylo dziesiątki, telefonów do wyboru jest na prawdę cała gama. I weź tu nie zwariuj. Na miesiąc przed zakonczeniem umowy spokojnie móglbym już wziąć nowy telefon i przedłużyć umowę. Każdego dnia wyskakiwały mi okienka z reklamami super, mega, hiper, turbo smartfonów, które zrobią za mnie dosłownie wszystko. Poczułem, że wpadam w pętle jakiegoś dziwnego przyspieszenia a tym samym, utracam uważność kontekstu.

Na szczęście od wielu miesięcy jestem w procesie medytacyjnym i to balansuje mnie każdego jednego dnia. To na pewno pomogło mi zauważyć moment w którym złapałem się w pułapkę na „nowy telefon”. Coś jak z patentem „na wnuczka”. Wtedy „Zwolniłem tryb” i zrobiłem to bardzo świadomie. Co się okazało? A mianowicie doszedlem krok po kroku do tego, że telefony za które musiałbym zapłacić nie małą sumę, nie wiele różniły się funkcjonalnością od mojego telefonu, ktory posiadam. Dlatego przeczekałem moment presji i udało się. Tym samym mój abonament zmniejszył się o ponad 100 zł każdego miesiąca a ja pozostałem z moim i tak wypasionym smartfonem z poprzedniej umowy. Nic się nie zmieniło, oprócz tego, że co miesiąc w mojej kieszeni pozostanie 100 zł, które wiem dokładnie jak spożytkować. Każdy by wiedzial, prawda? 🙂

Dlatego warto być cierpliwym i jeśli czujemy, że zaczyna się wokół nas rozkręcać jakiś dziwny wir wydarzeń, których nie jesteśmy pewni wtedy to znak, że warto „Zwolnić Tryb”. Skorzystamy na tym dużo. Niekiedy więcej niż 100 zł miesięcznie, tak jak to było w moim przypadku. Czasami możemy skorzystać nie tylko materialnie ale na płaszczyźnie, która jest o wiele bardziej cenna – emocji oraz uczuć lub też relacji z drugim człowiekiem. Zyskamy świadomość, czas, zdrowie, spokój a tym samym akceptację życia takim jakie jest: spokojne, normalne, po prostu dobre. Nawet wtedy gdy rzeczy nie idą po naszej myśli.

Privacy Preference Center