Obserwując młodzież i dzieci mam idealny obraz tego jak wpajany jest ludziom dualizm oraz iluzja nierówności. W szczególności tyczy się to oceniania oraz osądów pod adresem drugiej osoby a czasami nawet samego siebie. Już od wieku przedszkolnego dzieci zaczynają reagować oraz interpretować sytuacje, ludzi jako coś co jest dobre lub złe. Stawiają się w sytuacji kiedy to wykonają coś dobrze lub źle. Za dobre są nagradzane a za za złe czeka kara. To powoduje, że jedni czują się lepsi a inni gorsi. Program ten trwa, aż po życie dorosłego człowieka i nie ma mowy o pozbywaniu się go. No chyba, że sobie uświadamiamy sobie jego obecność, wtedy można próbować pracować nad tym. Dlaczego to nam szkodzi?

Szkodzi to nam z wielu względów. Najważniejszym z nich jest to, że człowiek jest w wiecznym rozdarciu. Raz tu, raz tam. Raz jest dobry a raz zły, raz na szczycie a raz na dnie. Wiąże się to z tym, że oceniamy wtedy kogoś lub siebie jako lepszych lub gorszych, co powoduje blokady i bezradność w podjęciu działań. No bo sami do końca nie wiemy. Chcemy być najlepsi, najpiękniejsi, najbogatsi a nie zawsze nam się to udaje. Jak się uda, super! Natomiast jeśli się nie uda, wtedy jest problem. Skoro w naszym świecie musi być równowaga to powinniśmy zaakceptować fakt, że raz na wozie a raz pod. Wtedy nie tworzymy napięcia względem niespełnionych oczekiwań wobec siebie i innych.

Jesteśmy lepsi.

Oj tak, każdy uwielbia ten stan! Wszyscy na nas patrzą. Czujemy się nieśmiertelni. Zdobywamy nagrodę, prestiż, ludzie nas podziwiają. Nie ważne czy w skali miro czy makro. Sukces szeroko pojmowany ma wydźwięk pozytywny na nas i nasze otoczenie. Łechta to nasze Ego, które jest iluzorycznym tworem. Więc cała ta otoczka bycia lepszym powoduje jakieś dziwne, nienaturalne stany w człowieku. Myślimy, że wszystko możemy zrobić i często tracimy kontrolę nad niektórymi rzeczami. Wszystko to dzięki naszemu Ego, które każe nam się wywyższać. Prowadzi to do zbyt dużego mniemania o sobie. Nie jestem królem skromności i uważam, że wartościowi ludzie powinni być pewni siebie, dumni i prawdziwi w tym co robią. Nie powinni się na pewno kryć ze swoją wiedzą czy umiejętnościami. Nie jest to żadna forma samozachwytu czy też narcyzmu. Jest to stan w którym jesteśmy świadomi i nie udajemy skromnego ani też nie udajemy nie wiadomo kogo. Po prostu jesteśmy. Tym negatywnym aspektem jest poniżanie innych. Zwróć uwagę na to, że jeśli jesteśmy „wygrani”, czyli lepsi, to zawsze znajdą się ci przegrani, czyli gorsi. To może stworzyć w nas negatywny samozachwyt a w przegranych depresję lub inne stany umysłu.

Jesteśmy gorsi.

Nikt nie chce być gorszy. Kiedy już tak się dzieje chcemy się schować do szafy, ulotnić jak kamfora. Ego odwraca się do nas plecami i już nie jest tak waleczne, czasami tylko podpowiadając, że należy się odegrać. Buduje to stan negatywnego podejścia do życia, sytuacji w jakich się znajdujemy oraz do samych siebie jako ludzi. Tworzy też stan bezradności. Stan porażki oraz spełnienia się jej w naszym życiu. A przecież tak bardzo chcieliśmy odnieść sukces.

Rozwiązanie jest proste…

Tłumaczmy dzieciom oraz samemu sobie w dorosłym życiu, że podział na lepszy-gorszy nie istnieje. To podział sprzed ponad 100 lat, kiedy większość ludzi mogła nie mieć dostępu do wiedzy i pełnego potencjału świadomości. Byli zaprogramowani pod konkretne zadania. Dziś natomiast uwalniamy się z tego prostym patentem, który może być kluczowy. Nie lepsi, nie gorsi. Po prostu inni!  Co by było gdyby np. z całej gamy ocen w szkole była tylko jedna ocena? Na przykład z dyktanda, które każdy napisał inaczej, wszyscy dostają przykładowo ocenę w postaci małej róży. Róża ta to ocena natomiast indywidualnie nauczyciel mówi uczniowi gdzie miał błąd i co może jeszcze poprawić. Tyle. Nie tworzy to podziałów. Nie musielibyśmy słuchać rozmów dzieci:

„Co dostałaś? Jedynkę! Uuu a ja czwórkę. No to współczuję, to naucz się i popraw to bo nie zdasz”.

Takie podejście tworzy barierę oraz iluzję oddzielenia człowieka od wewnętrznego potencjału. No bo jaką informację zwrotną dostajemy gdy zrobimy coś źle? Zazwyczaj dostajemy jedynkę! A to nie motywuje do pracy (nie wszystkich), wręcz oddziela i zniechęca człowieka do podjęcia działań. Każda porażka to kolejny etap dochodzenia do sukcesu, wszyscy już o tym wiedzą. Dlatego uskuteczniajmy to codziennie w naszym życiu.