Ostatnio coraz częściej rozkminiam kwestie energii drugiego człowieka oraz tego jak ona na nas wpływa. To, że energia istnieje nie jest już żadną nowością. Wszyscy o niej mówią, wszyscy o niej wiedzą. Mówimy o pozytywnej energii jak również o negatywnej bo żyjemy w świecie dualizmu. Nasunął mi się pewien temat w odniesieniu do tego z kim się zadajemy w naszym życiu. Energia ma w tej kwestii wiele do powiedzenia gdyż większość wibracji ludzi wpływa na nas – w sposób pozytywny jak i negatywny.
Relacje z drugim człowiekiem są jak… muzeum.
W rozmowach na temat relacji z ludźmi, przyszła mi ostatnio do głowy pewna myśl, która może być fajną metaforą do naszego codziennego życia. Człowiek jest jak muzeum. Wchodząc w reakcję z drugą osobą zapraszamy ją do zwiedzania naszego wnętrza. To, czy dany zwiedzający chce podziwiać nasze eksponaty czy też chcę je zniszczyć/ukraść, zależy w dużej mierze od nas. Lepiej mieć na wstępie ustawiony wykrywacz awanturników, coś jak wykrywacz metali na lotniskach. Kiedy zapali się czerwona lampka – przykro mi, musisz zawrócić delikwenta. Nie ma on wstępu do Twojego muzeum, gdyż są tam cenne eksponaty, które podlegają specjalnemu traktowaniu. Jeśli zaś zapali się zielona, zapraszaj daną osobę do zwiedzania.
I faktycznie tak jest w naszym życiu. Proponuję Ci otaczać się ludźmi, którzy są godni Twojego towarzystwa. Nie chodzi tu o bycie gburem czy wybrednym człowiekiem. Tu chodzi o energię jaka płynie od ludzi. Jeśli czujemy, że ktoś na nas źle wpływa, rani nas lub gorsze rzeczy to od razu znak, że powinniśmy unikać kontaktu z takim człowiekiem. Należy mieć dobrze wykalibrowany wykrywacz ludzi. Czasami czerwona lampka się nie zapala, a bramka wpuści kogoś do naszego muzeum i wtedy w razie kłopotów, musimy uruchomić wewnętrznych strażników. Ich zadaniem jest odnaleźć rozbójnika i doprowadzić go grzecznie do wyjścia. W życiu jest tak samo.
Czujesz lub widzisz, że ktoś Ci nie sprzyja? Zostaw tę osobę. To nie jest unikanie ludzi lub też konfrontacji z nimi. To jest dobra i uważna selekcja. Jaki jest cel w tym, że będziemy znosić wymagania, oczekiwania lub naginać się do zasad innego człowieka. Jest wolność w nas, która kieruje naszym życiem i tylko dzięki niej nasze muzeum jest bezpieczne. Bez wolności słowa, wyboru i tego z kim się zadajemy, nie ma możliwości wzrostu. Wraz ze wzrostem następuję ona automatycznie. Zakańczamy przyjaźnie, ludzie zamykają firmy, rozwodzą się, rozstają, przeprowadzają do innych krajów. Nie ma w tym nic złego. Takie jest życie.
Bądźmy szczęśliwi z tych doświadczeń. Bardzo fajnie ujął to wynalazca oraz jedna z najciekawszych postaci naszego świata, Nikola Tesla. Niby nie był psychologiem anie żadnym autorytetem w dziedzinie społecznych zachowań, a jednak miał ciekawe podejście do życia pod kątem energii. Zapytano go dlaczego jego grono przyjaciół w miarę upływu czasu zmalało i czy nie staje się przypadkiem odludkiem. On odparł na to, że w miarę jak człowiek wzrasta w świadomości, jego otocznie zmienia się diametralnie.
Nie staję się odludkiem. Ja po prostu jestem bardziej uważny w doborze ludzi do mojego otocznia.
Kto wchodzi do naszego muzeum?
Coś w tym jest. Nasze otoczenie nagle zaczyna się oczyszczać z ludzi, z którymi nie mamy już nic wspólnego, bądź też są oni dla nas w jakiś sposób toksyczni. Nie trzeba się martwić tym. Traktujmy to jako lekcję dzięki której wzrastamy. Bo gdybyśmy nie spotkali na naszej drodze tego człowieka (który nas na przykład skrzywdził) to pewnie mogli byśmy go spotkać kiedy indziej w gorszych okolicznościach. A tak mamy już za sobą to doświadczenie i odrobiliśmy naszą lekcję. Nie miejmy żalu, smutku ani pogardy dla ludzi, których pozbywamy się z naszego otoczenia. Podziękujmy im za to, że dzięki nim wzrośliśmy. Bo taka jest prawda. Z tych negatywnych doświadczeń wynosimy najlepszą lekcję – wzrost świadomości, bogatszy o doświadczenie tej danej sytuacji. Z reguły jest ona już za nami i nie powtarza się. Chyba, że nasza dusza potrzebuje kolejny raz takiego doświadczenia. Może się tak wydarzyć w momencie kiedy to lekcja, którą nam zaplanował kosmos, nie została odrobiona. Nie opierajmy się temu. Lepiej teraz niż później odrobić lekcję i wzrastać w świadomości.
Dlatego pilnujmy dokładnie kto wchodzi do naszego muzeum. Jeśli mamy pewne standardy niczym Nikola Tesla, użyjmy ich jako filtra, który doskonale odsieje awanturników od ludzi chcących doświadczać prawdziwej sztuki. Muzeum to miejsce gdzie na prawdę warto wejść, wyciszyć się, doznać pewnych refleksji. Tak na prawdę to związek z drugim człowiekiem jest jak wizyta w muzeum. Zwiedzanie i podziwianie. Pytanie które sami sobie powinniśmy zadać to czy zwiedzamy muzea innych ludzi plądrując je i grabiąc z dzieł sztuki? Czy też w ciszy i spokoju podziwiamy i jesteśmy wdzięczni, że mamy taką możliwość?
„Ja po prostu jestem bardziej uważny w doborze ludzi do mojego otocznia.” – dzisiaj ćwiczyłam uważność w drodze do pracy. Przypatrywałam się ludziom, starając się odpowiedzieć na pytana takie ja: dlaczego wiecznie wpatrzeni w ekran telefonu? Skąd ten uśmiech / grymas? Co się mogło wydarzyć?
Zwracałam uwagę na kolory, kształty za oknem.
Niby taka pierdoła, ale pozwala naprawdę pozytywnie się nastawić na resztę dnia.
Dlaczego to piszę? Bo takiej uważności potrzebujemy w relacji z drugim człowiekiem. Jeśli z kimś się spotykamy, bo wypada / bo trzeba odhaczyć lub „słuchamy”, już przygotowując 102934 spraw, o których sami chcemy powiedzieć i zupełnie nie zwracamy uwagi na to, co faktycznie mówi dana osoba … jaki to ma w ogóle sens?
Uważność, prawdziwość i … autentyczność. W stosunku do siebie i do nich. The end of story 🙂
Marta 🙂 ❤ Dokładnie tego potrzeba człowiekowi. Cieszę się, że masz takie podejście. Coraz bardziej się zatracamy w przyszłości i przeszłości, co powoduje większe oddzielenie od siebie, każdego jednego człowieka. Tak jak mówisz: niby pierdoła, ale daje do myślenia. W zasadzie wszystko jest połączone, czy tego chcemy czy nie. Jedynym oddzieleniem (równa się brakiem spełnienia albo szczęścia w życiu) są wszelkie bariery społeczne, kulturowe a obecnie technologiczne. 🙂 Dlatego inżynieria odwracania to coś co stosuję na sobie, a nie na technologii 🙂 Zamiast pogłębiać moje oddzielenie, zdejmuję warstwa po warstwie to co czuję, że nie jest moje 🙂 Dziękuję Marta 🙂