Chciałbym podzielić się z Wami pewną „rozkminką”. Nie do końca kosmiczną (jak to zwykle mam w zwyczaju), a zwykłą, najzwyklejszą. Dlaczego dzielę się tym z Wami? A no dlatego, że wydaje mi się, że wszyscy już dawno to wiedzą, lecz summa summarum kończymy zablokowani poprzez negatywną energię. Skąd niby ta energia? A no pojawia się ona bardzo często w miejscach, które są nacechowane frustracją ludzi, otumanieniem (brakiem świadomości pod wpływem impulsu) oraz złością na różne aspekty życia. Proszę Was, abyście nie traktowali tego wpisu osobiście. To jest tylko moje doświadczenie i moje obserwacje, więc proszę o wyrozumiałość. Jeśli nie zgadzasz się z tym co tu napiszę, ja to uszanuję. Po prostu i Ty i ja będziemy musieli zaakceptować siebie nawzajem 🙂 Również nie mam żadnych personalnych ani emocjonalnych żalów do ludzi, którzy pracują lub są właścicielami tego typu miejsc.
1. Poczta Polska.
Miejsce dobrze wszystkim znane. Od samego wejścia na pocztę mam gęsią skórkę. Najlepsze są te duże budynki, w dużych miastach. Tam czuć presję 🙂 No może nie zawsze, bo jak się wejdzie tam w trakcie dnia np. w samo południe to nie jest tak całkiem źle. Ale jeśli musimy odebrać paczkę z awizo, które zostawił nam leniwy listonosz, wtedy musimy uzbroić się w tarczę odbijającą negatywną energię. Presja jest spora. Każdy się spieszy, każdy chce być pierwszy. Jeśli nie ma numerków to, będziesz musiał zapytać na głos:
Przepraszam, kto z państwa ostatni w kolejce?
Wtedy licz się ze spaleniem Cię wzrokiem przez kolejkę frustratów, którzy są źli na kasjerkę na poczcie, na świat, na szefa w pracy a teraz na Ciebie. Dlatego polecam mieć słuchawki na uszach i stać sobie w kolejce, pilnować jej oczywiście bo cebulaków, którzy chętnie się wbiją przed Ciebie jest wielu:) Ważne, aby nie wczuwać się w sytuację: dlaczego tak długo?, dlaczego tak wolno to idzie?, ojej ale dużo tych ludzi itd. Kolejki nie przeskoczymy i lepiej skoncentrować się na czymś produktywnym: poczytać książkę, posłuchać audiobook’a a może podcastu. Albo po prostu zamknąć oczy i cieszyć się wolną chwilą. Nie dajmy się wciągnąć w negatywne wibracje ludzi, którzy są frustratami. To nie są źli ludzie. Oni po prostu muszą przejść taką drogę i trzeba ich zostawić, nie uczestnicząc emocjonalnie w ich doświadczeniu złości.
2. Galerie Handlowe.
Tutaj na bank większość z Was się zgodzi, tego jestem prawie pewny. Zauważyłem pewien problem tkwiący w takich miejscach jak centra handlowe. Nie chodzi o to, że jest tam pełno nadętych ludzi oceniających się nawzajem. Nie chodzi też o płaczące dzieci i sfrustrowanych pracowników wielkich molochów handlowych jak i małych, ekskluzywnych butików. Ci wszyscy ludzie są tam z własnego wyboru. Jedni idą tam bo chcą coś nabyć, inni bo muszą tam pracować, aby zarobić na życie.
Problem galerii jest natomiast taki, że miejsce samo w sobie mogło by być ciekawe, tętniące życiem, kreatywnymi kawiarniami, klimatycznymi restauracjami, miejscami gdzie można się zrelaksować faktycznie. Korzystając przy tym z dobrodziejstw produktów, które akurat potrzebujemy zakupić na dany moment i możemy to zrobić w jednym miejscu.
Tymczasem wszystkie miejsca, które są w galeriach maja na celu tylko jedno: konsumpcjonizm! W wielu źródłach alternatywnych jest podawane, iż konsumpcjonizm jest jedną z najbardziej destrukcyjnych wibracji na świecie. Jeszcze raz powtórzę: nie chodzi tu o ludzi którzy tam pracują lub przebywają. Chodzi o to, że konsumpcja sama w sobie, pomimo, że jest czymś nienamacalnym, tworzy wokół siebie bardzo ciężką wibrację, w którą wchodzi tłum żywych istot. Nie ważne czy jest się młodym, starym, biednym czy bogatym, dzieckiem czy też pieskiem. Energia ta oddziałuje na każdą żywą istotę. Pęd jest ogromny, niczym na Japońskim skrzyżowaniu Shibuya (polecam sprawdzić filmiki na YouTube), gdzie dziennie setki tysięcy osób mija się nawet nie patrząc na siebie. Dlatego warto omijać galeria handlowe, tym bardziej w dobie wszechobecnych zakupów online. Pomyśl jak bardzo przyjemniejsze jest kupowanie z własnego fotela popijając kawkę lub soczek.
3. Duże skupiska ludzi.
Jest sporo miejsc w które nawet bardzo nie polecam uczęszczać. Ten punkt jest najbardziej kontrowersyjny z tego względu, że większość z nas albo uczęszcza tam regularnie albo po prostu może się ze mną nie zgodzić. Głównym problemem dużych tłumów jest znowu wyżej wspomniana energia. Skoro są to moje „kosmiczne rozkminki”, to nie będę tu mówił o rzeczach przyziemnych. A więc o jakich miejscach mowa?
„Razem do boju!”
Wszelkiego rodzaju protesty i demonstracje są jednym z takich miejsc. Energia płynąca z ludzi podczas takich wydarzeń jest „wysysana” z nich i idzie… gdzieś. Sami nawet nie wiedzą gdzie. Intencja ludzi podczas protestów jest zazwyczaj niezbyt pozytywna, dlatego taki ładunek energii złości, frustracji i bezsilności może się negatywnie odbić na uczestnikach. Są pewne wyjątki: pokojowe spotkania, być może nawet wspólna medytacja, modlitwa czy jak tam sobie kto chce nazywać. Wyjątkiem są też spotkania tłumne w formie kreacji czegoś pozytywnego, malarstwa, sztuki, miłości. Podczas kreacji emanujemy i wymieniamy się z kolektywem energią pozytywną. Dajemy coś od siebie dla wszystkich i zarazem sami otrzymujemy w zamian.
„Oh la la la”
Kolejnymi przykładami mogą być zgromadzenia ludzi w celach rozrywkowych: np gigantyczne przedsięwzięcia na tysiące osób. Koncerty, wykłady specjalistów, mecze. Fani tych rozrywek – nie bijcie! Ale niestety tam ludzie skupiają własną energię na jednym bądź kilku osobach, co oznacza, że „ładują” ich swoją energią. Nie jest to dobre na dłuższą metę. Przykładowo ktoś kto płacze na koncercie, gdyż doświadcza piękna muzyki np. Beyonce, ma kompletnie zaburzoną łączność z wewnętrznym „JA”. Nie powinno się płakać i „ładować” energią osoby, której się nie zna i która w zupełności jest kimś innym niż na scenie. Tymczasem setki tysięcy ludzi tak właśnie reaguje: krzyki na stadionach, skupianie uwagi na jednym człowieku (piłkarz, piosenkarz, polityk, aktor, ksiądz!), gloryfikacja tych ludzi (a czasami nawet nie tylko ludzi:). Wszystko to uważam, że wysysa z nas energię. Temat rzeka, aczkolwiek jedynie zahaczam o sedno prostymi przykładami.
Na zakończenie! Dbajmy o energię.
To by było na tyle w temacie energii człowieka oraz tego jak z niej korzystać i czego unikać. Przypominam, że to tylko moje prywatne zdanie i nie musisz się z tym zgadzać. Tym artykułem mam na celu uświadomić Wam jak i sobie samemu, że energia życiowa jest czymś najważniejszym i powinno się kierować ją do wewnątrz. Z jakiej racji mam ładować moją energią artystę na scenie a nie wykorzystać tego dla samego siebie, tym samym czując się lepiej, poprawiając kondycję fizyczną czy też nastrój w pochmurny dzień. Samo kupno biletu na koncert, jest naszą zapłatą za działalność artysty, który stoi tam na scenie nie po to, że chce w sobotni wieczór tyrać zabawiając Ciebie i mnie. On chce po prostu zarobić. Dlatego wibracja pieniądza w zamian za występ powinna mu wystarczyć. Są oczywiście wyjątkowi artyści, nie twierdzę, że nie. Ale nie o to tu chodzi. Chodzi o energię, której kumulacja w nas samych daje nam klarowność i świadomość życia codziennego. Przez takie miejsca jak urzędy pocztowe, galeria handlowe i skupiska dużych tłumów, wytracamy tą energię lub też „karmimy” naszą energią innych. Czyż nie było by lepiej zatrzymać ją w sobie?
O! a mnie koncerty ładują energią. Mimo, że często ładuję swoją energią artystę to ta energia do mnie wraca, często podwojona – zawsze byłam inna 😀
Koncerty to jest kwestia najbardziej sporna wśród ludzi. Wielu zapewne się nie zgodzi ze mną, ale to właśnie dobrze! Po to jest ten wpis! Nie wszystkie koncerty wysysają z człowieka, to fakt. Bo na przykład są małe kameralne, które są intymne i uwalniają w człowieku nie tylko silne pokłady wibracji, ale również dają refleksję 🙂 Magdaleno dziękuję Ci za komentarz 🙂 Jak zwykle trafne uwagi! 🙂
Ciekawy punkt widzenia 🙂 Bardzo widać z Twoich wpisów negatywny stosunek do pieniędzy i do ludzi którzy je zarabiają. Mam nadzieję, że wiesz, że to jest tylko Twoje postrzeganie a nie obiektywny fakt. Oczywiście nie ma w tym nic złego, taka Twoja droga, byleby tych dwóch rzeczy nie pomylić 😉 Pieniądz też jest formą energii i tak samo powinien być w przepływie jak wszystko inne, a to, że ktoś jest wynagradzany za swoją pracę, nie jest niczym złym, i nie wyklucza czerpania przyjemności z dzielenia się swoją twórczością z ludźmi 🙂 Nawet, jeśli to prawda że tłum ładuje swoją energią taką Beyonce, to przecież tej energii dla nikogo nie zabraknie, a oni również ładują się od siebie nawzajem i chyba wszyscy dobrze na tym wychodzą:) A ona, mimo wszystko, (i mimo tego że nie znoszę takiej muzyki) jest powodem dla którego ci ludzie się tam zebrali i ta energia się tak wzbudziła, i mimo wszystko akurat nienawiści nie wzbudza. A jaka jest Beyonce w realnym świecie? Czy inna niż na scenie? Nie mam pojęcia. A Ty ją znasz?
Wszystko zależy od intencji tak naprawdę. I też od tego, co sami wysyłamy. Nawet jeśli chodzi o pocztę, to kiedy wchodzę tam z uśmiechem, to jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ktoś tam na mnie warczał 🙂 Nie czuję się komfortowo w dużych tłumach. Ale w kim jest ten dyskomfort – we mnie, czy w tłumie? Rzeczy nie są takie jakie się wydają, zawsze można poszperać głębiej 😉 pozdrawiam.
Dziękuję za takie słowa.
Absolutnie nie zrozum mnie źle. Mój stosunek do pieniędzy jest dokładnie taki jak opisujesz, czyli musi płynąć i czlowiek musi być otwarty na przepływ. Nie ma nic zlego w pieniądzach i zarabianiu. To jest cześć naszego trójwymiarowego życia. W pelni to akceptuje a może wydźwięk wpisów inaczej komunikuje.
Również wierzę że energii nie zabraknie dla nikogo ponieważ to jest niekończące sie źródło. Nigdzie tak nie stwierdziłem. Uwazam tylko aby kierować się do wewnatrz siebie z pozytkowaniem energii gdyż wytracamy jej ogromne ilości. Nie znam Beyonce i nie wiem kim jest. Moim zdaniem uważam że tak na scenie tak i w życiu ludzie grają pewną rolę z tym że rola sprzedawcy w markecie nie absorbuje tyle energii od ludzi co artysty na scenie. Zgadzam sie że dyskomfort jest we mnie a nie w tłumie. Tłum jest tylko wizualizacja tego co mam w głowie. Dlatego opisuję też tylko i wylacznie moją wizję i obserwacje 😁 Dziekije za komentarz.
Hmm, fajnie, że piszesz o dobrej energii oraz że uswiadamiasz, jak ona ważna jest w życiu, to w pełni popieram 🙂 Nie rozumiem natomiast i totalnie nie mogę się zgodzić z tym, żebyśmy te energię zachowywali dla siebie – dla mnie najpiękniejsze jest właśnie to, że mogę ją przekazać drugiemu człowiekowi! Jasne, kiedy przychodzi do mnie wyplakac się ktoś kto jest załamany i chwilowo emanuje energia rozpaczy, bezradności itd, to ja rozmawiając z tą osobą karmie ją swoją dobrą energią, przez co sama mam jej mniej… I oczywiście czuję się potem jak detka! Ale ja bardzo dobrze wiem, jak mogę się „podladować”, mam swoje sprawdzone sposoby – m.in. kontakt z naturą, medytacja, malowanie, rozmowa z bliska i serdeczna osobą oraz eee sprzątanie 🙂 Dlatego nie przeszkadza mi, że oddam komuś część swojej energii a ktoś inny z kolei mnie nakarmi – dla mnie właśnie ten przepływ to jest ŻYCIE.
Magda nie zrozum mnie źle. Ja tylko bardzo zwracam uwagę na to gdzie tą energie wytracamy. Pomoc innym w postac dawania jest jak najbardziej ok. Też sam daje pozytywny feedback wielu ludziom (staram się na prwno;). Skupiam natomiast uwagę na kumulacji i pracy z tą energią we własnym ciele w kwestii dobre zarządzania nią 🙂 A dzielić się na pewno trzeba. Zwaram też uwage na to gdzie wytracam nieświadomie tą energię a to dla mnie klucz, gdyż czesto nieświadomie traciłem ją bez powodu. Teraz już wiem co należy robić. Oczywiście na daną chwilę mojego rozwoju świadomości. Dzieki za komentarz 🙂
temat rzeka…widzę to samo
To fakt, takich miejsc jest o wiele więcej. Dlatego warto się zabezpieczać jakoś energatycznie, gdyż raczej te miejsca oraz masy ludzi przebywających w nich raczej nie miną szybko 🙂