Kiedyś myślałem, że jedno podejście do życia jest lepsze od drugiego. Myślałem też, że uszczęśliwi mnie w 100% na zawsze. Myślałem też, że mam rację. Myślałem, że to w co wierzę jest dobre dla innych ludzi. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że może każdy człowiek jest na tyle indywidualnością, że moje “mądrości” mogą nic nie zmienić. Wydawało mi się, że robię dobrze, ponieważ robię w zgodzie ze sobą. Oczywiście moją intencją było zawsze na pierwszym miejscu dobro drugiego człowieka. Jak się okazuje nie zawsze to działa…

Najpierw doświadczenie, potem uwolnienie.

Kiedy doświadczałem na sobie chociażby niezdrowego stylu życia, kompletnej ignorancji własnej energii życiowej oraz sfery duchowej, byłem człowiekiem zablokowanym na niektóre informacje. Teraz mogę stwierdzić, że żyłem w bańce w której było mi oczywiście dobrze. Bo przecież sam sobie ją stworzyłem. Raz stałem na podium, a następnym razem byłem w cieniu. Doświadczyłem szerokiej palety uczuć i emocji (tak samo jak Ty), jednak traktowałem je bardzo płytko i powierzchownie. Bańka pozwalała mi na spokojną egzystencję, gdzie wiele osób mogło uważać mnie za przykład do naśladowania. Jako instruktor tańca, zjeździłem Polskę od morza aż po góry, odwiedziłem również Holandię, Łotwę, Anglię, Irlandię gdzie mogłem doświadczyć rywalizacji i inspiracji na najwyższym poziomie. Następnie wracałem do Polski bogatszy o doświadczenie i przekazywałem je dalej. Czułem się dobrze, bo przecież pomagam innym ludziom. Uczę ich czegoś.

Uwolnienie oraz zmiana paradygmatu myślenia.

W 2012 nastąpił u mnie ogromny przeskok, czyli zmiana totalnie mojego dotychczasowego stylu życia. Z obserwacji swojego ciała oraz stanu emocjonalnego, postanowiłem totalnie przemodelować wszystko co do tej pory “wyznawałem”. Od podejścia do relacji międzyludzkich, przez odżywianie, stan umysłu oraz ducha, aż po wyzbycie się poprzedniej osobowości (oprogramowania), które tworzyło moją przeszłość oraz to kim byłem. Wtedy to zacząłem głębiej wchodzić w to co dzieje się we mnie a nie tylko zastanawiać się co przyniesie mi kolejny dzień ze świata zewnętrznego. I tak warstwa po warstwie, zacząłem pracę nad samym sobą. Bez nauczyciela. Bez mentora. Bez żadnego guru. Bez twardych reguł oraz wytyczonej ścieżki. Można by powiedzieć, że była to improwizacja oraz “zbiegi okoliczności”, którymi kierowałem się w poszukiwaniu wewnętrznej ścieżki życiowej. Ścieżki, która jak się później okazało stała się moją codziennością.

Co się zmieniło?

Pierwsza rzecz jaka się zaczęła zmieniać to wnętrze. Obserwowałem jak dzień po dniu wchodzę głębiej w siebie i zaglądam w najczarniejsze zakamarki mojej świadomości. Potem podświadomości a ostatecznie nadświadomości, czyli duchowości. Przyznam, że nie wszystko było łatwe i przyjemne. Ale nie potrafiłem się powstrzymać.

Kiedy wnętrze zaczęło się zmieniać, nagle świat zaczął ulegać transformacji.

Otaczające mnie środowisko ludzi wywróciło się do góry nogami. Najlepsi znajomi z przeszłości, odpadli niczym uschnięty płatek kwiatu róży. Bez zrywania go, bez wysiłku ani nawet bez jednego najmniejszego ukłucia. No może trochę 🙂 System wierzeń oraz tego co uważałem kiedyś za prawdę okazał się iluzją i reliktem przeszłych programów. System niczym domek z kart bardzo lekko rozsypał się. Również bez siłowania się, bez napierania – po prostu odkleił się, zostawiając mnie w nagiej istocie. Poczułem się czysty, nie obciążony, dosłownie jak nowy człowiek. Nie to żebym miał jakieś traumatyczne przeżycia z przeszłości, ale jednak uczucie czystej istoty jakiego doznałem było niesamowite. W porównaniu do przeszłości, była to zupełnie inna energia. W pewnym sensie zaczynałem od nowa. Moje pasje pozostały, ale środowisko w jakim żyłem zmieniło się totalnie. Uwaga jaką poświęcałem światu zewnętrznemu, nagle została przekierowana do wewnątrz.

Zmiana na lepsze?

Czy lubimy zmiany? Nie zawsze. Jedni uwielbiają zmieniać, przemieszczać się swoją energią, doświadczać, odkrywać. Inni wolą tak jak jest. Skoro jest dobrze to po co psuć. W trakcie zmian, które zachodzą w nas z biegiem lat warto jest już teraz uzmysłowić sobie jedną rzecz:

Niezależnie czy lubisz zmiany czy nie, one następują cały czas! Kropka!

Możesz trzymać się kurczowo jednej pracy przez wiele lat. Możesz również wyznawać te same wartości, tak samo zachowywać się oraz mieć ten sam punkt odniesienia w sytuacjach życiowych. Jednak kluczem do progresu jest zauważenie, że zmiany następują subtelnie i nie muszą zawsze być ogromne i widoczne na zewnątrz. Wmówiono nam, że tak ma wyglądać transformacja a okazuje się, że nie zawsze tak jest. Delikatne impulsy, które często ignorujemy są właśnie tym czego potrzebujemy w drodze do rozwoju. Nie musimy ich widzieć, ani czasem nawet nie musimy ich odczuwać a jednak one tam są. Odpowiednia kumulacja tych impulsów zmiany, spowoduje materializację, czyli zmianę naszego świata na zewnątrz. I tutaj liczy się kontekst!

Dla nas mały kamyczek leżący na ziemi, to po prostu nic nie znaczący paproch. Dla mrówki to ogromny głaz obok którego nie da się przejść tak po prostu. Dlatego małe rzeczy mają ogromny wpływ ponieważ każda, dosłownie każda ilość “kamyczków” pomału przelewa szalę klepsydry w kierunku w którym kierujemy naszą energię. Może to być zarówno trampolina do nieba, jak również równia pochyła na samo dno. W zależności od tego jakie działania wobec siebie podejmujemy. Ale też w zależności od tego jakiego doświadczenia potrzebujemy. Tak czy owak, zmiany postępują czy tego chcemy czy nie. Nie ważna strefa komfortu, nie ważne nasze kurczowe trzymanie się jednego modelu. Wszechświat i tak jest w ciągłym ruchu, bezustannej zmianie, która nigdy nie była i nigdy nie będzie komfortową stagnacją. A skoro wszechświat non stop się zmienia, to my również. Ponieważ i Ty i Ja jesteśmy integralną częścią wszechświata, zarówno w skali mikro jak i makro.

Chcesz się nadal zmieniać?

Zmiana w życiu jest potrzebna. Zarówno radykalna jak i postępująca powoli. Proponuję pomyśleć o sobie w kontekście zmian. Jeśli potrzebujesz jakiegoś silniejszego bodźca, to popatrz sobie na swoje stare fotografie, które na pewno gdzieś masz. Porównaj siebie z przeszłości i siebie obecnie. Zadaj sobie pytania:

Czy widzisz pozytywną zmianę w sobie a Twoje życie jest lepsze?

Czy Twój wygląd zewnętrzny z przeszłości jest lepszy niż teraźniejszy?

Postaraj się zajrzeć w głąb siebie i szczerze ocenić, czy jesteś szczęśliwszą osobą?

Jeśli widzisz, zmiany które nastąpiły a ich skutkiem jest lepsze (w Twojej ocenie) życie to gratuluję Ci. Idź dalej swoją ścieżką i kontynuuj to co robisz dalej. Jeśli natomiast czujesz, że wcale się nie zmieniłeś/łaś (co i tak jest niemożliwe, gdyż non stop jest w nas zmiana), to proponuję szereg wglądów w siebie. Niekoniecznie od razu rozwalania wszystkiego i wywracania życia do góry nogami. Proponuję szukanie nowych punktów zaczepienia w życiu. Nowych doznań. Nowych ludzi i interakcji z nimi. Proponuję eksperymentować, zmieniać, transformować, kwestionować.

Proponuję też pozbywać się tego co Ci nie służy a intensyfikować to co uważasz, że działa na Twoją korzyść. Szukajmy takich rzeczy, miejsc, ludzi. Oni naprawdę gdzieś tam w naszym świecie są, tylko trzeba ich odnaleźć. Próbujmy też nowych rzeczy, takich których nigdy nie było nam dane doświadczyć. Pozbywajmy się bezsilności. Często słyszymy w naszym otoczeniu lub z naszych własnych ust, że czegoś się nie da. Może i jest to prawda. Ale oprócz namiastki rzeczy, których się nie da, jest ogromna energia tych które swobodnie jesteśmy w stanie zrobić lub przezwyciężyć. Zachęcam Was wszystkich Kochani do akceptacji ciągłej zmiany, ponieważ ona jest i istnieje wokół nas każdego jednego dnia. Tylko nasza własna interpretacja definiuje czy jest to coś destrukcyjnego, czy też coś rozwojowego. Jednak ostatecznie, i jedno i drugie doświadczenie jest nam niesamowicie potrzebne. Życzę Wam zmian, zmian i jeszcze raz zmian 🙂 Tych małych i tych dużych 🙂