Rozmyślam ostatnio jak to jest skonstruowany ten nasz świat. W kwestiach społecznych kieruje nami mnóstwo przekonań, poglądów, programów i schematów. Chociażby ten o tym, że istnieją jakieś podziały. Jedni są tacy inni siacy. Jedni są brzydcy, drudzy niby piękni. Jedni źli, drudzy dobrzy. Jedni bogaci, inni biedni. Można wymieniać w nieskończoność. Zawsze znajdzie się jakieś przeciwieństwo. Zastanawiając się nad tym głębiej dochodzę do trochę kontrowersyjnego wniosku…

Mówię od razu, jak jest.

Wniosek jest prosty i przejrzysty. A mianowicie: Wszyscy żyjemy na równi. I warto sobie to uzmysłowić tym samym uwalniając się z mentalności ofiary jakiegokolwiek programu, który w nas siedzi: brzydcy, biedni, za słabi, niezbyt ogarnięci. Sami sobie wybierzcie. Jest tego mnóstwo. Jedną z “rozkminek” jakie ostatnio mam to jest sposób spojrzenia na sprawy, które nas otaczają.

Przykładowo dla jednych utrata 100 zł to będzie nic a dla innych może spowodować brak obiadu przez 2 dni. Perspektywa z jakiej postrzegamy każde zdarzenie w naszym życiu, zależy właśnie od naszej wizji oraz szerokości spojrzenia na dany “problem”. Nie wierzę w to, że ten któremu brakowało 100 zł do związania końca z końcem jest w totalnej dupie. Wierzę natomiast, że ma ten człowiek wpływ na to jak zmienić jego rzeczywistość. On sam poniekąd jest stwórcą “problemu” jak również wybawcą z opresji. Nikt inny za nas tego nie zrobi. Żaden Totolotek, żadna kradzież, żaden łut szczęścia. Tylko podjęcia działań z szerokiej perspektywy jest ważne.

Jak mogę być równy z milionerem?

Skoro już jesteśmy przy finansach, to wytłumaczę Wam jak ja to widzę. Jak sobie tak oglądam różne dokumenty, czytam książki i słucham podcastów ze znanymi i wielkimi postaciami tego świata, to mam wrażenie, że im więcej tego czytam tym bliżej jestem prawdy i uwolnienia się. Kiedyś oglądając i czytając, myślałem:

No tak, ale jak mogę się porównywać do milionera z Los Angeles. On ma wszystko a ja jestem w biednej Polsce

Teraz myślę sobie zupełnie na odwrót. Teraz chłonę wiedzę na bazie ich doświadczeń (ciekawe historie, inspiracje do życia, tworzenia) i wiem, że nie są one moimi doświadczeniami. Nigdy nie będą. Są to tylko takie “filmy”, które fajnie się ogląda, wyciąga najlepszą esencję i odchodzi, tym samym wzbogacając słownictwo, uzupełniając wiedzę itd. To wypracowało we mnie poczucie wzrostu, szczęścia oraz tego, że wcale tak bardzo się nie różnię o tych ludzi. Jak to jest możliwe? W bardzo prosty sposób. Weźmy na przykład trzy grupy ludzi: dziecko, dorosłą osobę “przeciętną” oraz milionera.

Czego chce dziecko?

Najpierw najmłodszy przykład. Dla dziecka potrzebą będzie dostanie lizaka lub zabawki od rodzica. Jeśli jej nie dostanie, to jest dramat! Dziecko płacze, prosi i wymusza od rodzica kupno danej rzeczy. Jeśli tego nie dostanie – na długo to zapamięta i być może zakoduje się to w jego głowie na całe życie. Idźmy dalej.

Przeciętny „Kowalski”.

“Przeciętniak”, czyli człowiek klasy średniej, żyjący w miarę normalnie, płacący rachunki, stała praca od 9 do 5. Chciałby mieć więcej pieniędzy, zawsze każdy chce:) Ale jak to zrobić skoro pracuje tyle godzin i nie ma siły kiedy wraca po pracy. Musi też kiedyś odpocząć. Ogląda filmy, seriale, Internet a tam na każdym kroku pokazani ci, którym się “udało”. Piękni, bogaci, napakowani, opaleni, szczęśliwi ludzie. Ale byłoby fajnie zarabiać, nie 2000 zł a na przykład 4000 zł. Wtedy to by była Ameryka!

Czuje się bezradny, gorszy… jak dziecko, które chciało lizaka, ale go nie dostało. Chce mu się płakać, ale już nie może bo nie jest dzieckiem i “nie wypada”. Zaciska więc zęby i kładzie się spać, aby rano pomaszerować do pracy.

Przysłowiowy „Milioner”.

Dla dziecka, zwykły pan lub pani. Nic specjalnego. Dla “przeciętniaka”: wyższa sfera, elita, pewnie się nachapał słoik spoza Warszawy a teraz się lansuje. Pewnie sobie siedzi w willi i nic nie robi a pieniądze spadają mu z nieba, bo przecież ma firmy i ludzie tacy jak “przeciętniak” robią na niego. Tymczasem prawda nie jest do końca taka. Z perspektywy milionera, on też chce “lizaka”. Wygodny styl życia powoduje, że chcesz więcej. Więc ciśnie kolejne firmy, następny samochód, więcej zer na koncie. Też nie jest ciekawie. Pomimo, iż ma tyle, że “przeciętniak” by zwariował, jego to już nie bawi. On po prostu chce więcej. Ile? Nie ma konkretnej kwoty. Dużo! Z jego perspektywy (nieco szerszej niż “przeciętniaka” i wręcz globalnej względem dziecka) też jest wieczny niedosyt oraz poczucie braku spełnienia.

Równość istnieje.

To pokazuje, że naprawdę jesteśmy tacy sami. Trudno sobie to wyobrazić, ale tak jest. Tylko myślenie w kategoriach “ten jest bogaty, czyli zły” lub “dziecko się nie zna, więc niech siedzi cicho”, powoduje pogłębienie się naszego oddzielenia od wielu rzeczy. Oddzielenia od naszego własnego spełnienia, sukcesu, pieniędzy, miłości, super ciała, zdrowia – czego sobie życzymy. Każdy z wyżej wymienionych bohaterów ma ten sam problem, tylko jest inna skala wglądu w niego. Wszystko jest po równo. Dziecku brakuje lizaka za 2 zł, “przeciętniakowi” brakuje 2000 zł do dostatniego życia z dnia na dzień a milionerowi brakuje prywatnej wyspy, na którą może dopłynąć tylko jachtem.

Skala z jakiej spoglądamy na “problem” zależy mocno od świata w jakim żyjemy. Bardzo trudno jest uzmysłowić sobie, że każdy ma swój świat. Unikalny, jedyny. Patrzymy na innych i porównujemy się a to daje nam poczucie bycia gorszym, oddzielonym od wewnętrznej siły sprawczej. “Przeciętniak” zamiast myśleć o 4000 zł miesięcznie, powinien iść do drugiej pracy (jeśli nie ma innych umiejętności, które może spieniężyć) lub wymyślić swój sposób na dorobienie dodatkowych 2000 zł w miesiącu. Dziecko odpowiednio pokierowane przez świadomego rodzica poprosi o jabłko lub banana, co na pewno otrzyma bez problemu, płaczu i awantury. Milioner odpowiednio pokieruje zarządami w firmach, aby usprawniły procesy wewnętrzne co przyniesie mu dodatkowy zysk. Każdy zyska. Z własnej perspektywy.

Dlatego jesteśmy na równi. Wierzę w to głęboko i żyję tym codziennie. Praktykuję pozycję “wyzerowaną” i nie wczuwam się jak dobrze mają inni a jak źle mam ja sam (odwrotnie też to działa). To daje mi sporą przestrzeń do rozwijania rzeczy, które owocują na każdej płaszczyźnie: miłość, finanse, zdrowie itd. Wystarczy zmienić nieco podejście do innych ludzi (lepszych od nas, gorszych również). Wtedy dokopiemy się do własnego potencjału. Mocy, która w nas drzemie i jest zalepiona błędnym wyobrażeniem o tym, że “oni” mają a ja nie mam. Praktykujmy to codziennie! Dobrego dnia!

Privacy Preference Center