Wiem wiem, nie jeden człowiek mógłby mnie nazwać ignorantem lub też bezuczuciowym bytem, któremu nie zależy na dobru kraju w którym żyje. I jeśli miałbym być szczery, to tak! Nie zależy mi na kraju w którym żyję. Dlaczego? Ponieważ państwo, kraj czy też ojczyzna jak to się zwykło mówić, to twór nienaturalny a jak się przyjrzymy bliżej, to okaże się, że państwo to tak na prawdę czysty absurd! Zastanawiałeś/łaś się kiedyś czym jest państwo? Definicja politologiczna brzmi następująco:

Państwo jest przymusową organizacją, wyposażoną w atrybuty władzy zwierzchniej po to, by ochraniać przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi ład, zapewniający zasiedlającej jego terytorium społeczności, składającej się ze współzależnych grup o zróżnicowanych interesach, warunki egzystencji korzystne odpowiednio do siły ich ekonomicznej pozycji i politycznych wpływów [1] 

Zaraz zaraz, czy ja dobrze widzę: „przymusowa organizacja”??!! Oczywiście, że tak. Po pierwsze bez przymusu nie było by państw, ponieważ ludzie zapewne gromadzili by się w różne kręgi w zależności od zainteresowań, grupy społecznej itd. Tak jak im się podoba. Tymczasem przymus mieszkania na jednym terytorium, rodzi całą gamę skrajnych patologii jakie się dzieją za sprawą owego konceptu państwa. Polska jest tylko przykładem, jak bardzo rozwarstwienie społeczne i opresyjny system władzy państwowej może doprowadzić do skrajnych sytuacji. Takich jak chociażby protesty ludzi, którzy są oburzeni sytuacją w kraju.

Jesteśmy członkami organizacji.

Przymusowa to jedno. Druga sprawa natomiast to organizacja. Czy ktoś mnie pytał czy chcę należeć do jakiejś organizacji? Nie przypominam sobie. Zacząłem się zastanawiać jak reaguję na losowo wybranego telemarketera, wolontariuszy Greenpeace, czy innych organizacji, którzy zaczepiają mnie na ulicy lub przez telefon. Przede wszystkim chciałbym wiedzieć wszystko o takiej organizacji: jej status, członków zarządu itd. W przypadku państwa, nikt mi nie mówił nic na ten temat, dlatego traktuję to jako bezprawną ingerencję w moją prywatną przestrzeń. Dokładnie tak jak nachalny telemarketer, który próbuje Ci powiedzieć, że ratują dzieci w Afryce i jest to szczytny cel więc warto być członkiem… i wpłacić drobną sumkę. W przypadku państwa jest nieco gorzej, bo wyboru za bardzo nie mamy. Musimy być uczestnikami tego tworu.

Emocje w przymusowej organizacji.

Te dwa argumenty przemawiają za tym, aby w żaden dosłownie ŻADEN sposób, nie angażować się Emocjonalnie w „sprawy państwowe”. Mówię to z mojego poziomu rozwoju świadomości na dany dzień.  Skoro nie mogę dobrowolnie żyć w danej przestrzeni geograficznej, poza jakimkolwiek aparatem państwa, to w takim razie nie mogę też traktować emocjonalnie tego, co się dzieje w danej przestrzeni kraju. Jest to bardzo trudna umiejętność, gdyż utożsamianie się z emocjami działa szybko i skutecznie. Pozbawia nas ogólnego wydźwięku i każe opowiadać się po jednej z dwóch stron „konfliktu”. Dodam tylko, że lewo czy prawo, czerwone czy białe, biedacy czy bogaci – wszystko to jest dualistycznym konceptem, który funkcjonuje odkąd istnieją wszelkie systemy podporządkowywania ludzi.

Cel tego jest bardzo prosty. No ale zaraz, tutaj chodzi o nasze prawa, dobro ogółu i sprawiedliwość. Nie można się tak odciąć. Bo niby jak to zrobić? Niektórzy mocno wyrażają swoje zdanie:

„jak się nie podoba to wynocha”.

Tylko gdzie? Do dżungli? Na Madagaskar? A może na Islandię? Islandczycy akurat poradzili sobie doskonale z całym aparatem biurokratycznym i opresyjną rolą państwa. Ale to pozostawię Wam do „wygóglowania”:) Zatem co robić kiedy odbierana jest nam wolność mediów, sądów, czy inne „prawa”? Wyjść na ulice i protestować? A może coś innego?

Mo money, mo problems…

Nie trzeba nigdzie uciekać. Wręcz przeciwnie. Oczywiście zawsze jest taka opcja, jak już bardzo Ci się nie podoba lokalizacja w której żyjesz, zachęcam pomieszkać gdzieś indziej. Byłem, widziałem, doświadczyłem. Niezależnie od tego gdzie będziesz, problem rozgrywa się w nas, nie w miejscu w jakim przebywasz. Ludzie wykłócają się o twór, lub jego odnogi (sądownictwo, media itd.), który sam w sobie jest zgniły i pełny kontrastów oraz niesprawiedliwości. Jednak te oto wartości, które reprezentują owe twory nie mają nic wspólnego z życiem człowieka ŚWIADOMEGO. Dlaczego?

Prosty przykład: media głównego nurtu nie mają nic wspólnego ze mną, gdyż poświęcam mój własny czas na doinformowanie siebie i mojej rodziny! Sam sobie filtruję informacje. Nie mam telewizora, nie mam problemu! Sąd. Nie mam z nim nic wspólnego. Dlaczego? A no dlatego, że w dzisiejszych sądach większość jak nie prawie wszystkie sprawy rozchodzą się o pieniądze! Że ten tamtemu ukradł, że ta chce od tego alimenty na dziecko, że ten ma za mało a ten za dużo! Co to za cyrk?! Nie kradnę, nie zabijam, nie robię wałków, żyje zgodnie ze sobą – nie potrzebuję sądów!

Wyjeżdżam. Na serio!

Każdy z elementów aparatu państwa, mógłbym tak rozpisać i pokazać Wam, jak łatwo jest żyć bez opowiadania się za którymkolwiek z pseudo-tworów życia w państwie. Oczywiście podatki, służba zdrowia, edukacja i tego typu rzeczy nie ominą mnie, gdyż godzę się na życie w Polsce. Jednak w żaden sposób nie dam sobie wmówić lub wdrukować, że jedni są lepsi a inni są gorsi. Że jedni kradną a inni nie. Wolę omijać system zwykłym przestawieniem paradygmatu myślenia. Inżynierią odwracania. Do dżungli mi nie spieszno jak i do innej geolokalizacji. Spieszno mi natomiast do wewnętrznego spokoju, który jest wynikiem pracy nad sobą. Do bycia w tzw. „zero”, czyli w równowadze do rzeczy, które są sztucznie wytworzone setki lat temu, przez inżynierów zarządzania całymi masami ludzi. Spieszno mi do bycia sobą! Do nie bycia zachłannym, do nie odbierania nikomu przyjemności, których ja nie potrafię zrozumieć. Spieszno mi do REALNEGO wpływu na moje podejście do świata: neutralne, świadome, zdrowe w każdym aspekcie.

Dlatego zamiast stać pod pałacami kogokolwiek i krzyczeć słowa (lub w ciszy) wtłoczone mi do głowy, wolę zmieniać podejście do systemu ludzi, którzy za jakiś czas mogą się znaleźć w gorszym punkcie niż my teraz. Żeby nie być gołosłownym, pakuję walizkę i jadę… na obóz taneczny, gdzie jako instruktor i pedagog, będę realnie inspirował młode pokolenia do świadomego podejścia do świata. Pa 🙂

Źródło definicji państwa: 1. Mariusz Gulczyński: Nauka o polityce. Wyd. Druktur, Warszawa 2007