Panowie, jak zrozumieć kobiety? Czy jest jakaś tajna broń, która pomogłaby nam bardziej logicznie wytłumaczyć zachowania kobiet? A może z poziomu serca należałoby odnieść się do emocjonalnej natury kobiet? W zasadzie wszystko się liczy w tej grze: logika, serce, emocje, duchowość i wszystkie inne aspekty. Jednak dlaczego tak ciężko jest nam to ogarnąć? Popytałem ostatnio trochę kobiet co sądzą o zachowaniach mężczyzn i wynikiem tych rozmów, jest dzisiejszy wpis. Zacznijmy zatem podróż w głąb kobiety 🙂

Lekcja numer #1.

Pierwsza i najważniejsza lekcja jaką wywnioskowałem z mojej anonimowej ankiety jest coś, co mocno uderza w męskie Ego a często nie pozwala nam zrozumieć sytuacji. Najczęściej faceci nie są w stanie wysłuchać kobiety do końca. Zawsze się wtrącają. Ciągle przerywają, wrzucając swoje własne mądrości niczym wszystkowiedzący mędrcy z kosmosu. Mnie osobiście bardzo to niepokoi, ponieważ pokazuje to bardzo ważną rzecz:

POZOSTAŃ W KONTAKCIE:

Nie będąc w kontakcie z samym sobą (nie słuchając siebie), my faceci nie jesteśmy w stanie wysłuchać kobiety do końca.

Często chodzi tutaj o to, że nie musimy na końcu wypowiedzi kobiety, dawać jej rozwiązania na jej problem a jedynie mamy wysłuchać. Kobiety często nie potrzebują mądrości, porad i zaleceń a jedynie prostej uwagi oraz skupienia w momencie rozmowy. Kobieta pragnie zwykłej uwagi oraz poczucia BYCIA WYSŁUCHANĄ. Nic więcej! Chłopie: to jedynie kwestia trzymania na wodzy swoich wypowiedzi i[mkd_highlight background_color=”orange” color=”white”]dawania przestrzeni[/mkd_highlight] do możliwości wypowiedzenia się. Wiem również, że kobiety od zarania dziejów były pod wpływem opresyjnego systemu patriarchalnego, gdzie praktycznie nic nie mogły. W dzisiejszym świecie odbija się to nam gigantyczną czkawką w postaci masy rozwodów, konfliktów oraz braku akceptacji. Dlatego lekcja pierwsza chłopie: wysłuchaj do końca, daj powiedzieć kobiecie. Nie umniejszaj temu co ona ma do powiedzenia. Nie spłycaj jej zdań do rangi mikro problemów z poziomu emocjonalnej istoty. Wysłuchaj i wspieraj! Nie bądź typowym cebulakiem Januszem!

Lekcja numer #2.

Druga sprawa to zadawajmy pytania na które kobiety mogą śmiało się wypowiadać w większym zakresie niż tylko: tak, nie lub „na obiad jest kotlet a dzieci już przyprowadziłam z przedszkola”. Zadawaj pytania otwarte, takie na które ty sam nawet nie znasz odpowiedzi. Korzystaj z tych pytań jak z darmowej lekcji samorozwoju! Serio! Jak sobie o tym pomyślimy, to wyjdzie na to, że zadawanie pytań oraz cierpliwość może zastąpić nam na przykład wizyty u terapeuty.

Wiąże się to niestety z naszą pracą nad samym sobą, nad wartością pytań jakie zadajemy, nad otwartością w rozmowie i nad tym na jakim poziomie akceptujemy odpowiedzi kobiety w stosunku do nas, mężczyzn. Trudne prawda? No pewnie, że trudne – łatwo nic nie ma. Dlatego jeśli nie zadajesz pytań i nie jesteś głodny odpowiedzi na nie, nie spodziewaj się, że kobieta będzie w ogóle chciała z tobą rozmawiać na inne tematy niż rachunki, dzieci czy też imprezy w pracy. Ostatecznie doprowadzając do tego, że nie ma o czym rozmawiać po latach związku. Dlatego chłopie: pytaj, pytaj i jeszcze raz… słuchaj odpowiedzi!

BĄDŹ CIEKAWY

Zamiast szacować z góry co kobieta odpowie, daj przestrzeń dla głębszych przemyśleń! Nie umniejszaj kobiecie!

Lekcja numer #3

No dobra a teraz czas na najważniejsze i najbardziej bolesne stwierdzenie, które udało mi się wywnioskować z rozmów z kobietami:

Facet najczęściej chce w jakiś sposób zmieniać (czytaj: poprawiać) kobietę!

Takie zachowanie jest dla mnie karygodne! To tak jakbyś wszedł do piekarni i zażądał od pracownika, aby upiekł ci chleb koloru czerwonego! A co tam, masz taki kaprys. Pomimo, że pracownik nie ma takiego barwnika (tak tak, każdy chlebek zawiera barwnik), ty nieustępliwie chcesz rozmawiać z przełożonym pracownika, aby on coś temu zaradził. Nic takiego się nie wydarzy. Nikt nie przefarbuje chleba na czerwono bo ty tak chcesz. To samo jest w relacjach z kobietami.

Próbując zmieniać kobietę w jakikolwiek sposób, możesz spodziewać się zupełnie odwrotnych rezultatów. Na nic się zdadzą twoje Januszowe przytyki typu:

…a może byś poszła pobiegać trochę?…

Tak to nie działa. Efekt, który osiągacie to destrukcyjny wpływ nie tylko na waszą drugą połówkę, ale również nieświadomie destrukcyjnie na siebie, gdyż jeśli kobieta nie spełni waszych oczekiwań, wy będziecie się wkurzać również na siebie. I tu ponownie tak jak w poprzednim punkcie liczy się wyczucie dynamiki relacji: jeśli kobieta cię nie prosi o podpowiedzi na temat sportu, diety czy czegokolwiek innego, to nie wkładaj jej na siłę swoich wymagań. W jednym z filmów, które ostatnio oglądałem był taki przypadek bohatera, który za wszelką ceną chciał spełniać swoją potrzebę biegania a tym samym wywoływał wyrzuty sumienia u swojej kobiety. Finał? Rozpad związku. Fakt faktem, była to fikcja ale jak myślisz ile takich scenariuszy dzieje się każdego dnia na świecie?

Chłopie! Nie bądź „Januszem”. Pomyśl, poczuj, rozejrzyj się.

Dlatego warto zastanowić się zanim cokolwiek będziemy wymagali od kobiet. Zadajmy sobie pytanie: czy ona tego faktycznie chce? Czy tego potrzebuje? Czy jej życie stanie się lepsze? Oczywiście zawsze można odpowiedzieć na szybko: TAK! Jej życie stanie się lepsze bo na przykład zacznie biegać to zgubi kilka zbędnych kilogramów o których tak często wspomina. Jednak na dłuższą metę, wszystko robione dla kogoś lub też pod naciskiem drugiej strony, prędzej czy później rozsypuje się na milion kawałków. Dlatego tyle ludzi się rozstaje. Dlatego też tyle ludzi nie potrafi wytrzymać w związku. Presja jest wielka a pokusa udzielania życiowych porad kobietom jest ogromna. Jednak my jako faceci zapamiętajmy jedną rzecz a mianowicie:

TO TWÓJ PROBLEM

Wszystko co próbujemy przeforsować na kobietach, wynika z naszych własnych obaw, niedoskonałości lub niespełnionych ambicji wobec samego siebie!

Nic więcej. Jeśli my faceci zaczniemy sobie to uświadamiać, życie stanie się piękniejsze a nasza planeta nie do końca będzie nazywana planetą smutnych ludzi. No bo niby dlaczego miała by taką być? Czyż nie lepiej żyłoby nam się na planecie wesołych i radosnych ludzi? Praca w relacjach z drugim człowiekiem (ze sobą również) to podstawa wszystkich interakcji. Uczmy się tych podstaw i pamiętajmy, że jako mężczyźni powinniśmy być wsparciem a nie murem nie do przebicia dla kobiet. Zamiast stawiać kolejne przeszkody i bariery, weźmy się do roboty i wywalmy w każdym murze ogromną dziurę! Na tyle dużą, aby kobiecie było łatwo przez nią przejść. W efekcie tego będziesz mógł rozwinąć jej czerwony dywan, usiąść sobie wygodnie i poobserwować swoją kobietę jak wzrasta i rozwija skrzydła. Tym oto miłym akcentem odlatuję w kosmos 🙂 Powodzenia panowie!

Privacy Preference Center