Odpowiedź na tytułowe pytanie nurtuje mnie już jakiś czas. Dzieje się tak ponieważ zacząłem się ostatnio zastanawiać jak nie oceniać a co trudniejsze jak nie osądzać ludzi. Ponoć w naszym świecie materialnym nie da się tego osiągnąć. Może jakieś duchowe jednostki posiadły tą wiedzę dzięki czemu mogły swobodnie funkcjonować poza ramami zwykłych ludzi. Jednak póki co żyjemy tu na Ziemi i obowiązują nas prawa Ziemskie. Niestety jedną z domen tej planety jest ocena i osąd. Odbywa się to na wielu płaszczyznach ale ja dziś biorę na warsztat aspekt wizualny, który jest pierwszą rzeczą jaką robimy kiedy mamy styczność z drugą osobą.

Oceniamy i osądzamy. Zawsze i wszędzie.

Jeśli ktoś z Was powie, że nie osądza lub nie ocenia to szybciutko Wam udowodnie, że jednak oceniamy wszyscy. Wystarczy, że wyobrazimy sobie prostą sytuację:


Idziemy chodnikiem. Piękny dzień, świeci słoneczko. Jesteśmy uśmiechnięci i zadowoleni oraz zajęci rozmyślaniem i obserwowaniem świata. Nagle przed nami w odległości 200 metrów idzie człowiek (nie ważna płeć) ważący 180 kg. Nasza pierwsza myśl? „Ale grubas”! Boom! Osąd! 🙂


Większość z nas pomyśli sobie z żalem lub z potępieniem jak ta osoba mogła doprowadzić się do takiego stanu? Pewnie za dużo jadła lub nie rusza się z domu i ogląda telewizję. Sama ta sytuacja pokazuje jak bardzo aspekt wizualny zakrzywia nam rzeczywiste sedno sprawy oraz prawdziwy aspekt człowieczeństwa – akceptacji. Poprzez takie myśli które same nam spływają do głowy zawężamy nasz obraz do kilku prostych i stereotypowych sytuacji. Jest setki innych rozważań, które moglibyśmy podjąć na przykład:

  • może po doznanym urazie ten człowiek bierze sterydy które powodują taką dezorganizację gospodarki hormonalnej
  • może ma wpojony program przez rodziców, którzy od małego wpychali na siłę dziecku jedzenie aby się nie zmarnowało, bo sami tak byli nauczeni itd.

Sęk w tym, aby właśnie porozważać takie scenariusze jeśli już nas coś zainteresuje w drugim człowieku. Wizualny osąd rzucony ot tak (np. ale grubas!) jest rzeczą nie tyle krzywdząca dla drugiej osoby ale bardziej nas samych, gdyż zamyka nasz sposób pojmowania świata do wąskich i prymitywnych ram. Zamiast akceptować świat stajemy do niego w opozycji i gnuśniejemy. Stajemy się zrzędliwi na rzeczy które nie mają na nas wpływu. Sprawiamy natomiast sobie pseudo radość, bo my jesteśmy szczupli i nie mamy problemu z nadwagą więc możemy sobie pooceniać.


Pamiętajmy: ocena i osąd które rzucamy każdego dnia są przejawami naszego wewnętrznego problemu z brakiem akceptacji wielu rzeczy w NAS SAMYCH. Nie mają one nic wspólnego z otyłym człowiekiem mijanym na chodniku!


Szczupli, wysportowani, fit.

Bycie wysportowanym i posiadanie wspaniałej sylwetki to nic złego. Niektórzy mają to domyślnie i nie muszą za wiele robić. Inni wręcz przeciwnie. Bycie smukłym może również być obiektem takiej samej oceny jak bycie otyłym. Niejednokrotnie jest to częstszy przypadek niż ten opisany wcześniej. Statystycznie częściej negatywnie oceniamy ludzi szczupłych, wysportowanych lub ładnie i schludnie ubranych. Widzimy szczupłą osobę idącą chodnikiem i również oceniamy np:

O, idzie ten co chce wyglądać jak Leonardo Di Caprio. Napakowany, solarium, co za gej! Ale się ubrała, jak jakaś laska z okładek magazynów, cycki na wierzchu, ale szczuje tyłkiem, pewnie jest łatwa i pusta

Nie ma znaczenia czy jesteśmy otyli czy szczupli. Negatywna ocena przez innych zawsze będzie. Sami też się jej nie możemy oprzeć, chociaż nawet w myślach, chociaż na ułamek sekundy. Tak jesteśmy zaprogramowani.

Akceptacja to kumulacja naszej życiowej energii.

Poprzez ocenę i osąd wielu spraw codziennych tracimy energię życiową. Jednym z aspektów jest wygląd drugiej osoby. Brak akceptacji wyglądu drugiego człowieka jest wynikiem braku akceptacji samego siebie, między innymi również dotyczy to wyglądu zewnętrznego. Zamiast kumulować energię w nas która daje nam życiowego kopa do działań i bycia uważnym, wytracamy ją na setki osądów rzucanych każdego dnia na prawo i lewo. Osądzamy wygląd zewnętrzny ludzi bo tak jest łatwiej. Nie trzeba się zastanawiać. Natomiast zastanówmy się nad jedną rzeczą:

Skąd w nas wzięła się chęć osądzania wyglądu zewnętrznego drugiego człowieka?

Wszystko zaczyna się już w procesie edukacji a konkretniej od wieku zerówki lub pierwszej klasy podstawówki. Już tam zaczynamy osądzać dzieci które wyglądają inaczej niż my sami. Tu powinni działać rodzice uświadamiając dziecko, że wszyscy są równi i każdy jest inną jednostką i ma do tego prawo. Natomiast przy nawale zajęć i edukacyjnego szumu jaki zajmuje dzieciom czas, nie ma możliwości na takie rozważania. Ten koncept zostaje aż do dnia kiedy to jesteśmy dorośli. Po drodze jeszcze dochodzi kult ciała który to wzmacnia się z wiekiem człowieka.

Im człowiek starszy tym bardziej chce wyglądać dobrze, zdrowo itd. Są na to sposoby natomiast każdy z nas jest inny: innej budowy ciała, inny kolor skóry, włosów itd. Natomiast unifikacja czyli ujednolicanie nas do pewnego szablonu (silny, zdrowy, uśmiechnięty i zabawny człowiek sukcesu) powoduje, że nie ma miejsca na odstępstwa. Tutaj ogromną rolę grają media, telewizja oraz Internet. Dlatego nie akceptujemy ludzi wyglądających inaczej niż szablon, czyli otyłych, z wadami lub defektami. Jak temu zaradzić?

Akceptacja jest kluczem!

Szczerze akceptujmy tych ludzi bez osądzania ich za ich wygląd. Jeszcze raz przypomnę: minuta którą spędzisz na osądzaniu w myślach dziewczyny która stoi przed tobą w autobusie mogła by być spożytkowana zupełnie inaczej. Osądzając wytracasz energię. Akceptując kumulujesz energię! Takie to proste. Nie tylko zyskujesz energię ale zyskujesz też czas, który lepiej poświęcić na samego siebie, realizowanie się lub po prostu na odpoczywanie w ciszy bez zamętu w głowie. Cieszy mnie, że coraz więcej ludzi w naszym kraju uczy się akceptacji i pracuje nad tym (jestem jedną z tych osób). Ponoć nie da się nie osądzać i nie oceniać. Tak mawiają siły wyższe. Ok, niech im będzie 🙂 Natomiast nie jest powiedziane, że nie możemy akceptować wszystkich takimi jakimi są. I to jest klucz do sukcesu.

Privacy Preference Center