Pozytywne myślenie, pozytywna energia, pozytywny człowiek, pozytywne wibracje itd. Co to jest ta pozytywność? Ciągle gdzieś przewija się to hasło a ludzie nadal wcale nie są do końca szczęśliwi. O co tutaj chodzi? Hasło: Pozytywnie, zostało wrzucone do worka razem z wieloma sloganami, które nie do końca powodują nasze długotrwałe szczęście. Już na samą myśl o czymś pozytywnym, można od razu znaleźć przeciwieństwo, czyli coś negatywnego. I często tak jest, że po pozytywnych wydarzeniach następują te drugie. Ludzie mi mówią, że to jest tak zwany powrót do rzeczywistości. Czasami szarej i ponurej. I faktycznie, ci którzy tak mówią, wracają na przykład z wakacji do „szarej rzeczywistości”. Tej którą trudno zaakceptować. Jednak czym jest ta pozytywność? Dlaczego jest ona powiązana z negatywnym powrotem do rzeczywistości? Czy pozytywny oznacza szczęśliwy? Czy negatywna rzeczywistość zawsze na nas czyha za rogiem?
Pozytywna strona: ciało i dusza.
Zacznijmy od ciała. Standardowo powtarzam to za każdym razem: większość populacji naszej planety jest zablokowana na poziomie fizyczności. Bombardowani propagandą kultu ciała, jesteśmy sukcesywnie zmuszani do dopasowywania się do trendów, rozmiarów i ogólnie przyjętego wzorca wyglądu zewnętrznego. Oczywiście wygląd, czyli nasza powłoka materialna jest niesamowicie istotna i mówi bardzo wiele o człowieku. Jednak jest to tylko część układanki w dążeniu do szczęścia. To jedna z kilku składowych, dlatego jeśli jesteśmy nastawieni wyłącznie na materialność i kierujemy się fizycznymi pociągami, fizyczną sferą to utożsamiamy się z ciałem, które samo w sobie ma niestety wiele ograniczeń. W przeciwieństwie do naszej prawdziwej istoty, która jest wewnątrz ciała fizycznego. Nie wiem do końca jak to wytłumaczyć, ale postaram się to zrobić w kolejnym akapicie 🙂
Kiedy czujemy się pozytywnie?
Lubimy być zdrowi, spełniać się, realizować plany, osiągać cele. Uwielbiamy też rozrywkę, odrobinę szaleństwa, lubimy też trochę nudy, jak również adrenalinkę związaną z byciem lubianym. Chcemy dobrze zjeść, lubimy się pobawić, lubimy interakcje z ludźmi. Wszystko to jest mocno osadzone w pozytywnym aspekcie i żeby to wykonywać, jesteśmy w pewnym sensie skazani na nasze ciało, gdyż to ono się porusza i przemieszcza w kierunku działań. Bez ciała a konkretniej jego części, nie zrealizujesz celów, nie porozmawiasz z drugim człowiekiem (jeszcze), nie jesteś w stanie się bawić (ciało lub umysł odbierają bodźce) itd. Ciało bierze udział praktycznie w każdym aspekcie naszego życia. Zatem nie ma się co dziwić, że coś kiepsko nam idzie z tym byciem pozytywnym, skoro nasze ciało bierze udział w każdej interakcji. Ciało narażone jest różne dolegliwości, kontuzje, ograniczenia związane z emocjami zagnieżdżonymi w poszczególnych narządach. Jest ono zatem ważnym elementem. I tutaj od razu mówię wprost jak jest:
Akceptacja naszego ciała to jedna z najpotężniejszych technik, które dają realny wymiar szczęścia a nie tylko pozytywne doznania na chwilę po których będziemy wracać do „szarej rzeczywistości”.
I oczywiście jak najbardziej mam na myśli akceptację naszego ciała takiego jakie mamy. Nie takiego jakie chcielibyśmy mieć lub jakie świat każe nam mieć. Mówię o takim jakie mamy: szczupłe, grubsze, małe lub duże, białe, czarne, żółte, pomarszczone, jędrne – każde! Po prostu nasze! Takie jakie mamy TERAZ! I tutaj jest ciekawa rzecz. Wychodzi na to, że ciężko idzie z tą akceptacją gdyż ciągle nam mało. Szczupli, chcą mięśni. Grubsi chcą szczupłego ciała. Kobiety chcą dążenia do idealności, ponętnych ust, dużego biustu. Faceci chcą być napakowani, aby imponować kobietom, w celu oczywiście pozyskania tych wszystkich biustów i ust 🙂 Dlaczego to nie działa?
Olbrzym na glinianych nogach.
Wszyscy ludzie, nawet ci najbardziej fit, o wspaniałych sylwetkach i „idealnych” proporcjach, mają dokładnie te same problemy co Ty i ja. Wydawałoby się, że jak się już ma jakąś sylwetkę to wtedy zacznie się nowe życie. I owszem, tak się wydarza i wiele osób zmieniło totalnie swoje życie – w ekstremalnych przypadkach niektórzy wręcz uniknęli śmierci (tak jak mój kolega Mateusz z którym rozmawiałem w Podcaście). Ale nie ma to kompletnie związku ze szczęściem. Ludzie którzy chcą mieć piękne ciało, nie zawsze są szczęśliwi ponieważ muszą coś ze sobą zrobić – ćwiczenia, diety, jakieś rygorystyczne zalecenia oraz wystawianie się na dyskomfort. Z drugiej strony ludzie idealni z fizycznego punktu widzenia również nie są szczęśliwi, gdyż boją się utracić swoją wspaniałą sylwetkę! Pilnują kalorii, poziomu nawodnienia, regularności w ćwiczeniach i tym samym wytwarzają w sobie ogromną ilość napięcia. I weź tu bądź mądry. U źródła obu przypadków widnieje jedna kwestia: brak akceptacji!
Powtórzę jeszcze raz: Brak akceptacji naszego obecnego ciała, a nie takiego które moglibyśmy mieć kiedyś w przyszłości. Tego najczęściej nam brakuje! Mówiąc nam, mam na myśli każdy rodzaj sylwetki, zarówno Twój jak i mój. Dlatego warto zastanowić się co nami kieruje w momencie gdy chcemy mieć ciało o określonym wyglądzie. I tutaj proponuję Ci ćwiczenie.
Proszę, odpowiedz sobie na poniższe pytania:
Najczęściej po samym odpowiedzeniu na te pytania, dokopujemy się do prawdziwej i czystej informacji o nas samych. Niezaśmieconą niczym a tym samym bez poczucia jakiejkolwiek winy, wstydu. Po porstu czysta informacja.
Kto i kiedy wmówił Ci, jak powinno wyglądać idealne ciało?
Dlaczego uwierzyłaś/łeś w to, że Twoje ciało jest niedoskonałe?
Czy czujesz się dobrze ze sobą i ze swoim ciałem? Tak szczerze.
Czy jesteśmy optymalnie zdrowi, zarówno fizycznie jak i psychicznie?
Czy ciało jest sprzymierzeńcem, czy sabotuje nasz rozwój świadomości?
Czy jesteś w stanie pokochać i zaakceptować takie ciało jakie masz teraz?
Sztuka akceptacji – nagość, jako proces wyzwolenia.
Zadając sobie te pytania spokojnie możemy dojść do wniosków zupełnie innych, niż te które dyktuje nam społeczeństwo lub też nasze ego. Aby się wyzwolić i tym samym zacząć proces akceptacji, warto przemyśleć jedną kwestię w aspekcie fizyczności:
Piękne długie włosy lub idealny brzuch są na równi z większym brzuchem oraz łysą głową.
Na poziomie wyższej świadomości nie ma znaczącej różnicy między jednym a drugim. Oczywiście z poziomu niskiego myślenia nastawionego tylko na egoizm, przetrwanie oraz nieświadome poddawanie się banalnym pokusom, ciało będzie dla nas wyznacznikiem szczęścia. Ile razy myśleliśmy, że jakbyśmy mieli takiego partnera lub taką partnerkę (patrząc chociażby na jakieś zdjęcie lub widząc kogoś na ulicy), myśleliśmy że nasze życie byłoby szczęśliwsze, pełniejsze, lepsze, bardziej wartościowe. Powoduje to niestety ogromne poczucie oddzielenia oraz braku akceptacji siebie oraz aktualnego stanu rzeczy. Zamiast tego warto jest praktykować akceptację siebie na poziomie podstawowym, czyli oczywiście naszego pierwotnego wizerunku.
Pierwotnego, czyli…No tego… Wiesz…
I jak zwykle mówię o nagości, gdyż jest to temat niesamowicie ważny! Temat ten jest oczywiście spłycony do prostych przekazów w formie pornografii, piętnowania prawdziwego nagiego ciała w mediach oraz totalnego braku edukacji w tej dziedzinie wśród zarówno młodzieży jak i dorosłych. Tak, tak! Dorosłych także. Myślisz, że dorośli wiedzą czym jest ciało oraz do czego służy nagość? Ha! Znam naprawdę niewielu ludzi, którzy są świadomi energii jaka drzemie w nagości oraz w naturalności nas samych.
Nagość to Ty! Nagość to my wszyscy. Wracając do domu po całym dniu, jedyne z czym zostajesz to właśnie Twoje ciało. Umysł się wycisza lub przechodzi w stan hibernacji w trakcie snu. Myśli są, a za chwilę ich nie ma. Natomiast ciało jest zawsze. W szczególności nagie. Nawet zakryte warstwami ubrań czy też upiększone operacjami plastycznymi czy makijażem, nadal ma ono swoją naturalną i czystą formę, którą warto w sobie dostrzegać.
Poprzez dostrzeganie tej najczystszej formy naszego ciała, zaczynamy zauważać dwie rzeczy:
Po pierwsze, że wszystko z nami jest ok. Nic nie jest nie tak. Wszystko idzie dobrym torem. Nie mamy poczucia, że coś mamy za duże, za małe, za chude lub za grube. Po prostu ciało jest a my odczuwamy jego każdy centymetr. Akceptujemy i wręczdziękujemy za to, że je mamy. Nie osądzając a jedynie obserwując! To niesamowicie uwalnia nas z poczucia wstydu!
Drugą rzeczą jaką zauważamy jest płytkość przekazu zewnętrznego świata na temat ciała fizycznego i nagości. Najlepszym przykładem jest blokada totalna, treści związanych z nagością w mediach społecznościowych. Nie mam tu na myśli pornografii lecz zwykły wizerunek normalnego, nagiego ciała człowieka. Nie uraczysz takowych treści na przykład na Facebook’u.
Ale przecież nie widzimy „zwykłych” ciał ludzkich.
Zauważcie, że w mediach lub w Internecie, nie znajdziesz innego wizerunku nagości jak reklamy bielizny, pornografia lub zdjęcia i filmy ludzi o idealnie wyrzeźbionych sylwetkach. Niekiedy trafi się jakaś reklama z mniej idealnym wizerunkiem ciała, ale to rzadkość. Najczęściej jest to przerysowany obraz ciała, przegięty w drugą stronę, czyli albo ekstremalnie otyłych ludzi lub też ludzi o jakiś specyficznych wizualnych „dysfunkcjach” (dzieci na banerach organizacji pozarządowych, staruszkowie lub radykalnie zmodyfikowane ciała). Jednak nagości prawdziwej nie uraczysz.
Po prostu jakby nie było takich ludzi w przestrzeni wizualnej. A jednak są! To każdy człowiek o własnym indywidualnym ciele. Każdy przechodzień na chodniku, każdy w autobusie, każdy w pociągu, każdy w samochodzie. Każdy z nas jest normalny, prawdziwy, autentyczny oraz unikalny. Mamy własne ciała i dysponujemy nimi każdego dnia w przestrzeni, która jest przepełniona wykluczeniem. No bo przecież to nie ładnie pokazywać kobietę karmiącą piersią na zdjęciach czy filmach. Nie jest dobre pokazywanie ludzi starszych, dzieci czy też po prostu ludzi o zwykłych sylwetkach w nagim stanie. To się nie klika, to się nie sprzedaje, to nie wzbudza podniecenia. A przecież o to chodzi, o podniety fizyczne podczas, których ludzie nie są we własnej najwyższej istocie. Kierując uwagę na pożądanie, wytwarzamy efekt idealnego niewolnika. Takiego który, aby mieć to co widzi na zewnątrz, najpierw wytworzy poczucie wewnętrznego braku, potem wykreuje potrzebę a następnie zrobi wszystko, aby zdobyć pieniądze do zakupu tego czegoś. U podstawy tego procesu jest właśnie energia skupiona na rzeczach nierealnych, podkręconych do granic rzeczywistości. Prawdziwa nagość natomiast, nie daje takiego poczucia. Wręcz jest odrzucająca dla przeciętnego odbiorcy. Tak to wygląda. Czy zatem nie jest to dziwne? Normalne ciało ludzie jest brzydkie, natomiast ekstremalny wizerunek jest „klikalny”. Nie raz słyszałem komentarze w stylu:
„A co ten stary dziadek sobie wyobraża, opalając się tutaj! Przecież on jest taki stary i pomarszczony”
A czy stary dziadek czy babcia to inny człowiek niż ty czy ja? Tak też postrzegani są na przykład ludzie otyli lub o większej budowie, jak również ludzie bardzo szczupli. Tych ludzi praktycznie ma nie być w przestrzeni społecznej. I często tak jest, że ludzie ci czują się właśnie w ten sposób. Opatuleni w szerokie ubrania, w stonowanych kolorach przenikają gdzieś ulicami miast i wsi. O nagości i akceptacji w tym przypadku zapomnij. Poczucie bycia gorszym jest tak silnie programowane w ich głowy, że faktycznie wiele z nich czuje się totalnie wykluczonych. A ludzi takich jest setki tysięcy w Polsce a zapewne miliony na świecie.
Trening czyni mistrza.
Nagość to akceptacja, to radość, to poczucie dziękczynności za to co się ma. Za dwie ręce, nogi, głowę itd. Praktyka w codziennym życiu to podstawa do odkodowywania się z systemowego wizerunku ciała ludzkiego, jakie jest nam sprzedawane i wręcz podświadomie wtłaczane do naszego światopoglądu. Uwalniajmy się z tego błędnego koła, gdyż to również działa na nas. Zarówno na Ciebie jak i mnie. Uwielbiajmy „pięknych” ludzi w równym stopniu jak ludzi o każdej sylwetce. Praktykowanie nagości powoduje poczucie równości (kiedyś napiszę o tym trochę więcej). Nie tylko sam tego doświadczam, ale również mówią o tym ludzi, którzy znają się na temacie akceptacji lepiej niż ja.
Doceniajmy własne ciała, a okaże się, że nic nam nie brakuje. Okaże się, że jesteśmy pełni, niezależnie od formy jaką przybraliśmy w tym świcie. Oczywiście dbajmy o nasze ciała, skoro to fizyczne przewoźniki naszej duszy. Bądźmy sobą, bądźmy nadzy. Oznacza to praktykowanie swojej pierwotnej istoty, która jest w nas. Niezależnie od wieku, geolokalizacji oraz stanu konta jaki posiadamy. Cały świat wtedy staje się ciekawszy, piękniejszy oraz sprzyjający. Czy chcesz żyć w takim świecie? Ja osobiście zachęcam do przekształcania swojego podejścia do otaczającego nas świata. Dzięki praktykowaniu nagości, spowodujemy poczucie równości a tym samym pozbędziemy się niepotrzebnego oprogramowania z naszej świadomości. Powodzenia.
Nie wiedziałem, że akceptacja własnego ciała jest aż tak kluczowa by życie było naprawdę szczęśliwe. Widać coś w tym musi być. Sam nie doceniałem swego ciała kiedyś. Teraz bardziej do niego podchodzę z szacunkiem i bardziej dbam o to co jem czy też o ruch. Jeszcze bardziej muszę (a może bardziej chcę, bo nic nie muszę) popracować nad akceptacją nagości. Pozytywny wymiar życia można mieć codziennie tylko wymaga to akceptacji wielu spraw. Telewizja i media społecznościowe kreują wizerunek ludzi, tak jak napisałeś – skrajny wizerunek – albo idealnie piekne ciało albo stare lub otyłe. Każdy sam musi popracować nad tą akceptacją, nad akceptacją swej nagości – ja także.
Pozdrawiam serdecznie Michał 🙂
To jest świetna technika a i tak procentowo tylko nieliczna frakcja jest zadowolona, i w pełni akceptująca swoje ciało. I jakby to wziąć na chłopski rozum: zakrywanie się, zaciskanie, chowanie, ukrywanie ciała, powoduje napięcia i brak możliwości dalszego rozwju. Tak to doświadczam na sobie i obserwuję wśród ludzi. Dlatego odkrywajmy zakryte 🙂 🙂