O taksówkarzu opowiem za chwilkę. Zacznijmy po kolei. Szczecin, miasto w którym ostatnio byłem jakieś 10 lat temu na jednych z największych w tamtym czasie zawodach tanecznych we Wschodniej Europie – „Battle of The Year East Europe”. Dziś wracam ze Szczecina zaskoczony zmianami jaki zaszły w urbanistyce tego miasta jak również całego klimatu, który zmienił się na pozytywny. Ale nie o tym będzie mowa. Zostawmy miasto a wróćmy do spraw kreatywnych. Korzystając z zaproszenia na wydarzenie o nazwie „Kultura Koła” (dziękuję Monika „Żurek” Łaskarzewska :*), zostałem poproszony o podzielenie się z uczestnikami tych warsztatów swoimi opiniami i poglądami tanecznymi, które zbieram od 17 lat. Oprócz mnie w roli „wykładowców” aka ticzerów wystąpili niezastąpiona królowa Hip Hopu – Ryfa Ri oraz Pitzo, weteran Polskiej sceny tanecznej z 20 letnim stażem. Razem podzieliliśmy się wiedzą na temat, który chyba od zawsze trapi nie jednego człowieka. Nie zależnie w jakiej branży czy przestrzeni życiowej się poruszamy wszystko sprowadza się do jednego…
Wystąpienie publiczne…w kole pełnym ludzi.
Nie ważne czy to w kole czy na wielkiej auli. Zawsze gdzieś nadarzy się okazja do wystąpienia przed większą czy mniejszą publicznością. Nie ważne czy to nasza ciocia czy 1000 nieznanych nam osób. Postanowiliśmy przeanalizować zachowanie ludzkie w tym krytycznym momencie, szczególnie w odniesieniu do przebywania w grupie w formie koła otaczającego nas samych. Samo takie koło jest czymś bliskim, intymnym. Ludzie patrzą na każdy nasz ruch, gest, widzą jak jesteśmy obnażeni i odarci z warstwy, która działa zazwyczaj ochronnie na dystans. Tutaj tego dystansu nie ma.
Czujesz oddech ludzi, zapach, słyszysz co mówią a wręcz co myślą. Energia płynie i skupia się na nas, będących w środku. Mówiliśmy o ocenianiu, genezie tańca w kole i rdzennej filozofii. Mówiliśmy o odczuciach i przepływie siły, która scala ludzi w jeden kolektyw. Fajne było to, że pomimo iż dawaliśmy wiedzę z własnego doświadczenia, wielu słuchaczy podejmowało dyskusję i zadawało cały czas pytania. Ludzie byli spragnieni wiedzy na ten temat bo jak sami twierdzili: nikt im tego nigdy nie przekazywał.
Aspekt Ego.
Podejmowaliśmy też analizę Ego – czyli czynnika, którego według mnie nie da się pozbyć i to próbowałem przekazać słuchaczom. Ego trzeba zaakceptować i pozwolić niech sobie egzystuje, wtedy nie ma konfliktu wewnętrznego a uruchamia się proces z prosto z serca. To też tyczy się tańca w kole. Stresu i wszystkich innych czynników pozbywamy się wychodząc na „scenę” tylko i wyłącznie kiedy kochamy to co robimy i kochamy to tu i teraz. Proces ciężki ale do zrobienia. Mówiłem również o błędnych przekonaniach które generujemy sami z poziomu Ego.
Po części teoretycznej przyszedł czas na część praktyczną. Tańce były dzikie i czuć było energię prawdziwych kół stworzonych do wymiany i współgrania w jednym kolektywie ludzi z pasją. Zrobiliśmy różne ćwiczenia taneczno-poznawcze, które pomagały w ogarnięciu ciała i przestrzeni, pomagały w oswojeniu się z emocją jaką jest stres. Pozwalaliśmy sobie trwać tej emocji. Tak obserwowałem sobie to wszystko i zadawałem sobie pytanie:
„Czy to jest już to? Czy udało nam się okiełznać bestię w postaci stresu? A może coś zostało pominięte?”
Jak się później okazało, życie daje nam rozwiązania różnych zagadnień w najmniej oczekiwanym momencie. Dla mnie ten moment miał właśnie nastać zaraz po zakończeniu warsztatów i opuszczeniu budynku Rotundy Północnej w której to odbywało się całe wydarzenie.
Taksówkarz-Tancerz.
Po zakończonych warsztatach kiedy byłem już w taksówce zacząłem układać sobie w głowie wszystkie myśli jakie przyszły mi w trakcie warsztatów. Mój kocioł został przerwany pytaniem taksówkarza:
– Dzień dobry. Skąd Pan do nas przyjechał?
– Z Warszawy natomiast pochodzę z Kielc – odparłem – Ostatnim razem w Szczecinie byłem 12 lat temu. Dużo się tu pozmieniało.
– Z Kielc! To Pan jest Scyzoryk – zaśmiał się lekko.
– Oczywiście, prosta sprawa – dodałem.
– A skąd Pan tak wraca? – zapytał, rzucając okiem na wsteczne lusterko.
– Z warsztatów tanecznych z kręgu kultury Hip Hop – odparłem.
– Ooo! Też kiedyś byłem tancerzem! – kierowca wtrącił zanim zdążyłem się rozpędzić z gadką.
– Tak? A co Pan tańczył?
– Taniec towarzyski – odparł z dumą i tym samym dużą dozą szczerości.
– Na prawdę? A jaką klasę taneczną Pan miał?
– S. Najwyższą… Na prawdę byłem nie byle kim. To były czasy. Choć nie tak odległe ale niestety minęły. Tańczyłem równolegle z takimi „gwiazdami” jak na przykład Maserak i inni.
– Łoł! To w takim razie dlaczego Pan już nie tańczy? – zapytałem z lekkim dystansem.
– Eh, szkoda gadać. Moja młodzieńcza głupota. Chciałem się popisać przed dziewczyną na motorze i wjechał we mnie samochód. Obudziłem się w szpitalu. Lekarze źle zrobili mi zabieg na kolano, za mocno dokręcając śruby i tak mi już zostało. Teraz mam 36 lat i będę kulał do końca życia. Sądzę się z nimi już 6 rok. Bezskutecznie. – mina mu lekko posmutniała.
– Hmm…- trochę mnie zatkało – Ja tam wierzę, że się uda wygrać tą sprawę.
– No zobaczymy, póki co jestem taksówkarzem i pilnuję interesu. Kiedyś byłem tancerzem i chyba tego nie doceniłem! – znów posmutniał. – To chyba pana adres – wtrącił zatrzymując samochód.
– Tak tak. Dziękuję. – zrobiło się niezręcznie…jakoś tak głupio mi było.
– To tak na koniec jeszcze takie jedno pytanko – przerwał moją rozkminkę kierowca – A zna pan Liroya?!
– Hahah, oczywiście, jeździłem z nim w trasy koncertowe jako DJ – odparłem.
– To proszę go pozdrowić o taksówkarza ze Szczecina – rzucił z uśmiechem.
Doceniaj to co już masz!
Ta historia dopełniła mojej rozkminki na temat warsztatów, które odbyły się tego deszczowego sobotniego dnia. A mianowicie podczas całej debaty skupialiśmy się co trzeba naprawiać, co zmieniać, jak uniknąć błędów, jak być lepszym, jak się nie stresować itd. A tymczasem tak jak powiedział kierowca: Doceniajmy to co mamy i skupiajmy naszą energię na tym co już mamy wspaniałego w naszej sztuce, w naszych pasjach, w życiu ogólnie! Skupiamy się na tym co naprawiać i zmieniać a tymczasem siedzimy na szkatułce wypełnionej złotem myśląc, że to stary relikt z antykwariatu. Docenianie tego co już się ma jest kolejnym czynnikiem dzięki któremu czujemy się pewni, czujemy moc, czujemy się wypełnieni tym czymś, tą energią, wibracją. Dlatego warto czasami pomyśleć odwrotnie o naszych problemach lub barierach do przezwyciężenia.
Dziękuję wszystkim uczestnikom tych warsztatów, za przybycie i stworzenie w sumie historycznego wydarzenia. Dziękuję Monice za zorganizowanie i poświęcenie swojej energii w 1000% dla każdego. Dzięki Dj Inca Kid za muzę! Dziękuję Ryfie i Pitzowi za wspólne dopełnianie się w teorii oraz w praktyce. Wyszedł nam wspaniały koncept, który wartałoby powtórzyć. A na koniec oczywiście dziękuję Panu Taksówkarzowi za krótką aczkolwiek wartościową lekcję życia. Pokój!