W miarę upływu czasu człowiek zastanawia się nad wieloma rzeczami. Nie tylko nad samym sobą, własnymi zachowaniami, decyzjami, ograniczeniami, pozytywnymi i negatywnymi cechami, ale również nad światem zewnętrznym oraz jego wpływem na nasze życie. Niewątpliwie żyjemy w czasach ery informacji, danych, jak również silnego przestymulowania. Jedne schematy nadal obowiązują, inne natomiast pękają i strumień informacji przerywa bariery sięgając ponad geolokalizację, rasę, kolor skóry, religie i systemy wierzeń. Jedną z takich przestrzeni, które ostatnio przechodzą swój niezwykły rozwój to przestrzeń zdrowia oraz wszystkiego co jest z nim związane. Zaczynając od zdrowia fizycznego, diet, suplementów, przez zdrowie psychiczne i tak zwaną samo-pomoc, aż po duchowość i wszelkie aspekty nawet ezoteryczne. Wszystko ma swój cel i obrany kierunek. Gdzie idzie uwaga tam na pewno coś się zmienia.
Wersja Video!
Nieważne czy na dobre czy na złe – po prostu. Skoro coraz większa ilość ludzi kieruje uwagę na te tematy to nie oczekujmy, że zatrzymamy się na etapie penicyliny, tabletki na ból głowy czy też braku lekarstwa na choroby cywilizacyjne. Skoro wszystko się rozwija, to w czym problem?
Konflikt interesów?
W latach 90 w USA było coś takiego jak konflikt muzyczno-etniczny, dzielący społeczeństwo na Wschodnie i Zachodnie wybrzeże. Teraz po wielu latach zarówno uczestnicy tego konfliktu jak i eksperci, śledzący temat przez dziesiątki lat, mówią wprost – nie było żadnego konfliktu. W odniesieniu do naszego tematu zdrowia czuję, że może być bardzo podobnie.
Obserwuję nie tylko Polskę, ale też inne kraje i wychodzi na to, że wytworzyły się jakieś dwa obozy. Jeden mocno związany z nauką, akademią oraz potwierdzonymi badaniami naukowymi, oraz drugi – typowo alternatywny, gdzie natura, duchowość oraz praca z umysłem, sercem i emocjami ma ogromny wpływ na zdrowie człowieka. Przeglądając internet, obserwując prelekcje, uczestnicząc w warsztatach oraz wykładach można wywnioskować, że jest na rzeczy jakiś zgrzyt pomiędzy przedstawicielami obu „dziedzin”. A tak naprawdę to jednej i tej samej dziedziny – pomocy ludziom w zdrowiu, fizycznym jak i psychicznym.
Akademiccy lekarze wymyślili sobie znachorów, natomiast alternatywa powołuje się na system oraz chciwe korporacje zabijające ludzi lekami. Gdzie leży prawda? O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego tak się dzieje, że wytworzyły się niby jakieś dwa obozy, które to usilnie próbują udowodnić, że przeciwnik nie ma racji?
W lewo czy w prawo? A może górą lub dołem?
I jedni i drudzy można by powiedzieć mają i nie mają racji w tym samym czasie. Zawsze jest nam bliżej do którejś z dziedzin życia: czy to do sfery naukowej, która próbuje wszystko zmierzyć, sklasyfikować i zestawić w tabelki, czy do alternatywy, która na swój sposób tłumaczy jak samemu sobie radzić w wielu sytuacjach. Gazety głównego nurtu publikują ostrzeżenia, aby nie ufać znachorom. Internet w opozycji jest pełen teorii spiskowych oraz fanatyzmu. Hmm w sumie to i lekarze i znachorzy mają w sobie trochę fanatyzmu. Co oczywiście nie jest niczym złym, jest po prostu faktem.
Co musiałoby się stać, abyśmy uwierzyli lub zaufali jednej lub też drugiej stronie? Doświadczenie! Dopóki na sobie nie sprawdzimy konkretnych metod, nie mamy bladego pojęcia co działa a co nie. Wypowiadamy się często (wypowiadaMY… tak tak, MY… ja również) pod wpływem emocji, zaciekawienia tematem lub też tego jak mocno jesteśmy osadzeni w danym systemie wierzeń. Jedne rzeczy przychodzą ludziom łatwiej i stają się ich rzeczywistością. Inne natomiast dla wielu są nie do pomyślenia oraz są wrzucane do wora czy to teorii spiskowych czy też kłamstw o podłożu oczywiście… zarobkowym.
Każdy orze jak może.
Żyjemy na planecie, gdzie materialny świat jest naszą rzeczywistością 24/dobę. Dotyka to nawet najbardziej uduchowione jednostki, mnichów buddyjskich, kapłanów oraz duchownych, którzy żyją w totalnej ascezie. Materialny świat jest wszechobecny. Dlatego każdy żyje w swojej bańce i stara się żyć jak najlepiej, jak najbardziej godnie w zgodzie z własnym sumieniem. Jednym wychodzi to lepiej innym gorzej. Kwestia pieniędzy jest tutaj również ważna, gdyż zdrowie to temat tak dochodowy, że największe korporacje od lat wiedzą jak się na tym zarabia kasę.
W dzisiejszym świecie pojawia się problem ludzi przeciętnych lub też ludzi, którzy kiedyś nie mogli by mieć dostępu do wiedzy a następnie do rozpowszechniania swoich przemyśleń, robienia warsztatów a nawet sprzedaży czegokolwiek. Problem jest spory, gdyż dziś każdy może coś wymyślić, opublikować i co najlepsze zarobić na tym na godne życie. Czy to źle? Oczywiście że nie. Ci którzy do tej pory mieli monopol, biją na alarm, że znachorzy atakują i walą do Ciebie drzwiami i oknami. Ostrzegani jesteśmy przed fałszywymi dietetykami, coachami, manipulatorami, zachłannymi znawcami suplementów naturalnych oraz przed poważnymi konsekwencjami jakie możemy ponieść. Naturalna medycyna natomiast również mówi o wpływie lekarstw na pogarszanie się stanu zdrowia społeczeństwa Polskiego. O zachłanności lekarzy, biurokracji, chorych systemach medycznych oraz brakiem lekarstwa na choroby przewlekłe. Powtórzę raz jeszcze: i jedni i drudzy mają rację. W takim razie możesz zapytać po co piszę ten artykuł skoro wszyscy mają rację?
Kogo wybrać? Kto mnie wyleczy? Komu zaufać?
W pewnym sensie obie dziedziny się uzupełniają. Ostateczną rozgrywką, która się wydarza każdego jednego dnia to nie jest walka pomiędzy alternatywą a akademią. To nie jest dylemat przed tym co wybrać. Tu nie chodzi o to, kto chce dobrze a kto chce nas wykorzystać. Nie ma znaczenia czy lekarz nas truje farmaceutykami, czy znachor każe nam kupować swoje magiczne specyfiki. A zatem co jest ważne?
My jesteśmy najważniejsi! Czyli to jaką decyzję podejmiemy oraz to czy jesteśmy w stanie przyjąć jej konsekwencje!
Na szczęście i lekarze i naturopaci mogą nam tylko zasugerować wybór! Poza niewieloma radykalnymi przypadkami, nikt do niczego nas nie może ZmUSić! 🙂 Lekarz na siłę nie wciśnie Ci tabletki czy nie zaszczepi Cię przeciwko grypie. Naturoterapia nie da ci wywaru z ziół po którym wiesz, że możesz nic nie zmienić w swoim stanie zdrowia. Dopóki nie spróbujesz i jednej dziedziny i drugiej nie wiesz co jest dla Ciebie dobre. Jednak, aby spróbować powinniśmy być świadomi konsekwencji. Dlatego w pewnym sensie tak mocno boimy się je ponosić, że zawierzamy jednej lub drugiej stronie sądząc, że rozwiążą oni nasze problemy zdrowotne. Dlaczego tak robimy?
Ponieważ w razie czego, można obwinić znachora lub bezwzględnego lekarza z korporacji. Jedyny żal w tej sytuacji powinniśmy mieć do siebie. O ile w ogóle potrzebujesz autoagresji w jakiejkolwiek postaci.
Nikt nie lubi przyznawać się do błędu a tymbardziej do tego, że dobrowolnie poddał się jakiejś sytuacji, która nie poszła po jego myśli.
Człowiek wtedy sądzi, że winny jest na zewnątrz, o tam! Ten znachor co to gada głupoty w internecie albo ten lekarz co to tylko przepisuje leki jednej firmy z którą ma kontrakt od lat. Dlatego w pewnym sensie sami jestesmy swoimi lekarzami. Oczywiście w DUŻYM cudzysłowie, ale jednak. Chodzi tutaj o decyzję oraz podjęcie działania z które w 100% bierzemy odpowiedzialność. Aby się na to odważyć, trzeba być mocno osadzonym w poczuciu własnej wartości.
Jak to zrobić? To nie takie proste…
Proponuję być bardzo „pomiędzy”. Jest to bezpieczne środowisko do zaczęcia swojej ścieżki rozwoju świadomości w tematach zdrowia. Od samego początku oczywiście kierując się poczuciem wzięcia odpowiedzialności. Samo to już wystarcza niejednokrotnie, aby zacząć podejmować trafne decyzje bazujące na doświadczaniu na sobie.
Warto zwracać uwagę na to kim jest osoba, która publikuje dane informacje lub też mówi, że wie jak nas wyleczyć z jakiejś dolegliwości. Zobaczmy biografię takiej osoby, poczujmy czy to co mówi wzbudza jakieś szczere (niewyuczone technikami manipulacyjnymi) zaufanie. Wraz ze wzrostem świadomości, łatwiej nam wyczuć takie rzeczy. Jeszcze raz przypomnę: nieważne czy to znachor, naturopata, czy lekarz z gablotką dyplomów na ścianie. Następnie doświadczajmy. Znowu, bez radykalnych metod. Krok po kroku, delikatnie, na spokojnie, bez wymuszania na sobie konkretnych rezultatów od zaraz.
Zachęcam również do najważniejszej rzeczy: spotkania na żywo. Idź porozmawiaj z człowiekiem tak po prostu, popytaj o różne podejścia do życia zarówno lekarza jak i naturopaty. Kiedy ostatnio rozmawiałeś z lekarzem lub naturopatą, bez konkretnej przyczyny? Tak po prostu. Może okazać się, że wizja obu stron jest bardzo podobna, tylko jest zniekształcona społecznymi uwarunkowaniami. Osobiście polecam mocno tą metodę. Kiedy widzę kogoś w internecie, albo czytam w gazecie czy publikacjach, to mam ochotę spotkać autora danych informacji. Nie piszę od razu komentarzy, że ktoś jest znachorem i szarlatanem. Takie działanie jest banalne i nie wymaga żadnych konsekwencji ani… odpowiedzialności za nasze wirtualne słowa. W realnym życiu, na spotkaniu z takim człowiekiem zupełnie inaczej jesteśmy w stanie wywnioskować co dana osoba ma do przekazania. Bezpodstawna i lekkomyślna krytyka na żywo przychodzi znacznie trudniej. Chodzi o nasz brak wiedzy oraz doświadczenia. Jeśli uważamy, że coś jest nie dla nas – spróbujmy, popatrzmy co się z nami dzieje a dopiero wtedy wnioskujemy i twórzmy opinie. Nie mając szerokiego kontekstu, tworzymy niepotrzebnie szum informacyjny, który nikomu nie pomaga a jedynie zaśmieca przestrzeń do dalszego rozwoju.
Czy jestem zwolennikiem jednej lub drugiej strony?
Korzystam z każdej metody która jest DLA MNIE słuszna i działa na mój organizm, na moje ciało oraz duszę. Cokolwiek by to nie było i ktokolwiek by tego nie głosił – jeśli na mnie to działa pozytywnie: stosuję! Cała reszta mnie nie obchodzi. Zaczynam coraz częściej odklejać się od radykalnego podejścia do życia. Stawiam na równowagę oraz to, że zarówno akademicka jak i alternatywna medycyna powinny ze sobą współpracować. I już to robią! Nawet sobie nie zdajecie sprawy z faktu jak często naturopaci czy bioenergoterapeuci są zewnętrznymi konsultantami firm farmaceutycznych oraz dużych korporacji. Jakoś nikt nie wspomina o takich praktykach a mówi się o tym, tylko w zamkniętych gronach osób zarządzających firmami oraz dbających o rozwój zarówno finansowy jak i mentalny całych przedsiębiorstw. W drugą stronę jest podobnie. Terapeuci współpracują z lekarzami i radzą się ich z biologicznego oraz anatomicznego punktu widzenia.
Dlatego proszę Was, abyście na spokojnie przyjmowali wszystkie informacje. Sprawdzajcie na sobie, testujcie! Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Chociaż czymże jest ten zdrowy rozsądek oraz granica? Sam nie wiem. Ty za to wiesz bardzo dobrze!:) Zachęcam przede wszystkim do tego, abyście byli świadomi konsekwencji za wasze decyzje. Konsekwencji, które w rezultacie mogą Wam uratować życie lub też mogą Wam mocno utrudnić rozwój. Życzę Wam oraz sobie, zdrowia i jeszcze raz… zdrowia w świadomości! Pod każdą postacią! 🙂