Wejdź sobie na Instagram lub w Google i wpisz w wyszukiwarce hasło „Yoga” lub „Fitness”. W wynikach zdjęć i filmów wyskoczą Ci rzeczy, które od razu wprawią Twoje oko w osłupienie. Jeśli jesteś kobietą to po prostu zwrócą Twoją uwagę. Jeśli jesteś facetem, to nie tylko zwrócą twoją uwagę, ale wręcz zahipnotyzują Cię piękne zdjęcia kobiet. Ujrzymy coś, co jest wręcz nienaturalnie promowane, jako dane słowo kluczowe, którego szukamy. A dlaczego mówię, że nienaturalne?
Wizja idealnego ciała.
Zostańmy w przykładzie, Yogi lub Fitness. Z wyników wyszukiwarek, wydarzeń na Facebooku, warsztatów i seminariów, dowiemy się masę informacji o tym, po co są takie eventy. Aby skierować naszą uwagę na coś, wystarczy wrzucić zdjęcie pięknie zbudowanej sylwetki, czy to kobiety czy mężczyzny. Nie ma znaczenia. Efekt jest ten sam. Wyniki wyszukiwania pokazują nam piękne ciała, smukłe kształty, umięśnione ręce i nogi, brzuchy napięte i spocone od treningów. Zacząłem się zastanawiać jak to działa.
Klikam, schodzę niżej w wynikach wyszukiwania i co widzę? Nadal piękne ciała. Jeszcze niżej – ciągle to samo. Fit ludzi rodem z prospektów fitness klubów i zdjęć uśmiechniętych modeli i modelek jest cała lawina. Już samo to powinno dać komuś do zrozumienia jak bardzo wielką jest to fikcją w naszym świecie. Dlaczego? Ponieważ jest to nie fair wobec większej ilości ludzi, którzy przeglądają Internet. Jest to wizualny wabik a tym samym pułapka, w którą łatwo wpaść.
Największą ściemą jest to, że wychodzi na to, iż Yogę, Fitness lub inne aktywności wykonują tylko ludzie młodzi, piękni, uśmiechnięci, szczupli. To samo z bieganiem. Zauważcie nawet na waszym osiedlu. Kto biega? Widziałem może raz na 1000 przypadków osobę otyłą, lub z widoczną nadwagą, która faktycznie potrzebuje ruchu. 999 osób, które widzę podczas biegania, to szczupli, wysportowani o smukłej sylwetce ludzie. Tak to niestety wygląda. I taka jest rzeczywistość.
Tak samo jest z Yogą, Fitnessem itd. Wizerunek w mediach i Internecie jest podobny: wygląda na pierwszy rzut oka, że to sporty uprzywilejowane dla poszczególnych typów ludzi. W takim razie gdzie jest prawda?
Zagadka: znajdź na poniższych obrazkach „normalnie” wyglądające ciało 🙂
Po wpisaniu Yoga w Google, wyskakuje nam to:
Po wpisaniu Fitness w Google, wyskakuje nam to:
Pytanie za 100 punktów…
Dlaczego na zdjęciach nie widzimy normalnie wyglądających ludzi? Co mam na myśli mówiąc normalnie? Hmm? Chyba to, że nie widzimy ludzi o zwykłej, przeciętnej budowie, którzy nie są skrojeni na miarę plakatu reklamowego. Są jedynie normalnym człowiekiem z fałdką tu i fałdką tam, z pieprzykiem, pryszczem na twarzy, okrągłymi kształtami, większymi biodrami, tyłkiem itd. Tacy ludzie się nie sprzedają na plakatach. Dlatego wszystkie te zdjęcia dają mi do myślenia. A wręcz pokazują, że coś jest nie tak skoro naturalny stan rzeczy, czyli naturalny byt człowieka nie mieści się w kanonie bycia osobą promującą cokolwiek: czy to styl życia, czy to produkt, czy też po prostu naturalność. Wychodzi na to, że cały świat kreacji wizerunku jest nienaturalny i nie promuje raczej naturalności.
I to jest fakt. Wszystkie, praktycznie wszystkie spoty reklamowe, plakaty, bannery, filmy, ulotki, okładki gazet są zasiane wizerunkiem nieprawdziwym, nierealnym. Są to oczywiście ludzie, którzy mają ogromny potencjał, gdyż faktycznie są w kanonie „ładnych” ludzi. Mają na to wpływ geny, styl życia, doświadczenia życia, geolokalizacja i cały ogrom innych czynników. I to fakt, że mogą wykorzystać to, jako przewagę w świecie nastawionym na wizualną konsumpcję produktów. Nie mam nic przeciwko. Wiadomo: kupujemy oczami i lepiej, żeby te oczy widziały coś, co jest idealne.
Dlaczego o tym piszę? Czyżbym zazdrościł?
Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam pracę nad ciałem. Pracę nie inwazyjną, przyjazną naszemu upodobaniu, dobrą dla zdrowia i ogólnego samopoczucia. Wierzę również, że idealny stan ciała fizycznego jest też manifestacją na zewnątrz naszych emocji. Ważne tak na prawdę, jak kto się ze sobą czuje. To jest klucz. I wiem, że niektórzy ludzie powiedzą: ja jestem otyły lub otyła i dobrze mi z tym.
W to akurat jestem w stanie w niektórych przypadkach uwierzyć. Faktycznie tak jest i znam też takie osoby, które nie mają z tym najmniejszego problemu. Z drugiej strony znam też ludzi, którzy mają idealne według kanonu piękna sylwetki, a nadal twierdzą, że coś im jeszcze brakuje do szczęścia w kwestii ciała fizycznego. Z nimi też się zgodzę. Tzn. pozwalam im, aby tak myśleli gdyż wiem, że jeśli ktoś chce jakieś rzeczy zmienić to po prostu je kiedyś zmieni. Ważne jest, aby sobie uświadomić jedną rzecz:
Ani ludzie o większej budowie ciała ani ci, co mają szczuplejszą sylwetkę, nie są NIGDY w momencie swojego życia, kiedy mówią: to już jest to! To jest już moja wymarzona sylwetka. Moje wymarzone ciało! Game Over!
Nie spotkałem jeszcze takiej osoby a poznałem osobiście, na prawdę tysiące osób, z całego świata. Z każdym, z kim bym nie rozmawiał o kwestiach podejścia do ciała, zawsze, ale to zawsze jest coś, co chcieliby zmienić. I to pokazuje naturę człowieka: my po prostu tacy jesteśmy. Nic w tym złego, gdyż całe nasze życie to ciągłe zmiany. To samo z naszym ciałem. Będzie się ono zmieniać w zależności od wieku, stanu zdrowia, a nawet od naszego stanu psychicznego czy też materialnego! Tak, tak! Nawet od tego ile mamy kasy na koncie! Serio!
Nasze ciało jest podatne na tak ogromną liczbę czynników, wewnętrznych oraz zewnętrznych, że okazuje się niemożliwym mieć idealną sylwetkę raz na zawsze. To jest klucz! Zaakceptujmy nasze ciało takie, jakie jest! Zaakceptujmy to, że jest ono w ciągłej fazie zmian, gdzie miliony hormonów każdego dnia kotłuje się pod naszą skórą.
Może jestem monotematyczny, ale warto…
Warto zaakceptować to, że sport, ruch czy jakakolwiek aktywność fizyczna jest dla KAŻDEGO rodzaju budowy ciała. Ludzie otyli też mogą uprawiać Yogę. Ludzie chudzi jak patyki, również mogę dźwigać swój ciężar ciała. Nie ma ograniczeń i podziałów na gruby-chudy, mały-duży, ładniejsza-brzydsza…
Jeśli tkwimy w niedoborze tego, że ktoś wygląda lepiej niż my, możemy zapomnieć o tym, że kiedykolwiek pozbędziemy się negatywnych wzorców, które zapisujemy w samym sobie. Są to błędne przekonania, które budują społeczeństwo z wypaczonym poglądem na ludzką fizyczność. Zamiast akceptacji widzimy wyśmiewanie, prześladowanie, brak poczucia własnej wartości. Jednak pamiętajmy o jednym:
to MY decydujemy, co zrobimy z naszym ciałem.
Ładujmy je dobrym pożywieniem, dbajmy o nie, gloryfikujmy każdy jego zakątek – bez wyjątków! To powoduje niesamowite uwolnienie z tego błędnego koła wizualnej perfekcji cielesnej, która jest nie do zrealizowania. Nie da się zrealizować bycia takim samym jak ktoś inny w formie fizycznej. Nawet poprzez medycynę estetyczną, czy też chirurgię plastyczną. Nigdy nie będziemy tacy jak ktoś, kogo podziwiamy. Możemy być natomiast twórcami naszego wspaniałego ciała i sylwetki. Dziś było bardziej o psychologii, ale czuję, że warto poruszać też temat ciała z punktu widzenia diety, używek, ćwiczeń i każdej aktywności. Życzę Wam potwierdzania piękna i akceptowania swojego ciała, bez wymagania, aby wyglądało ono jak ciało kogoś innego.
Temat dość trudny dla większości z nas, zgadzam się, i fajnie, że piszesz o tym, Michał. Brawo !
Po przeczytaniu, poczułam się lepiej.
Naprawdę, jesteśmy jacy jesteśmy, i warto doceniać to co mamy. Ale jak wiadomo, człowiek będzie dążył do lepszego, więc, wszystko zależy od nas samych. Jak chcemy wygląd na odrobine lepiej, to pracujmy nad tym i tyle. Ale, w harmonii ze sobą.
Dzięki Kamila, w odpowiedzi na prośby, będzie druga część o tym jak się akceptować oraz doceniać swoje ciało a tym samym wyższą jaźń człowieka! 🙂 Będzie sporo ciekawych przemyśleń, tak że mam nadzieję, że uda Ci się sprawdzić kolejną część 😛 Dziękuje za komentarz 🙂