I znowu kocioł… I jak tu żyć? Ja tam wiem jak. No cóż wydaje mi się, że normalnie, prosto, przeciętnie lub mniej przeciętnie. Po prostu żyć swoim życiem. Obserwuję Internety od soboty i szczerze jestem przerażony. Może nie tyle tym, że kraj zmierza ku bezpowrotnej otchłani totalitaryzmu (wg. niektórych), a bardziej dlatego, że wydawało mi się, że świadomość ludzi wzrasta. Tzn. mówiąc w ujęciu kosmicznym – wzrasta, i nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Natomiast z ujęcia bardziej przyziemnego oglądając krzyki ludzi, strajki, protesty zastanawiam się czy faktycznie świadomość idzie w dobrym kierunku.
Co tu u licha się wyprawia?
Cały czas panuje iluzja oddzielenia: My kontra Oni. Lepsi kontra Gorsi. Biedni kontra Bogaci. I tak bez końca. Oddzielenie powoduje konflikt, który jest idealną fasadą do tego, aby sterować tłumem. Oddzielenie to coś co niby odczuwają ludzie, którzy powstają przeciwko różnym aspektom życia: władzy, systemowi, politykom-złodziejom itd. Sam wyrastałem w buntowniczej kulturze, która była i jest u podstaw buntem przeciwko konwenansom. Nadal uczestniczę w tej kulturze, ale nie godzę się już na bunt!
Zamiast buntu uskuteczniam w swoim życiu codziennym alternatywę do tego co mi się nie podoba. Nie muszę wychodzić na ulice z pochodnią i krzyczeć, że ten chuj lub tamten złodziej. Prawdziwą siłą ludzi (nie tylko Polaków, ale wszystkich ludzi na Ziemi) jest umiejętność odseparowania się od UTOŻSAMIENIA się z emocjami, które wirują w dzikim tańcu wydarzeń od naszego małego świata wewnętrznego, aż po sprawy wagi państwowej.
Jeśli tylko utożsamimy się z emocją – przegramy. Zostaniemy zakotwiczeni w pętli oddzielenia, która nie ma końca bo taki jest jej cel. Ludzie muszą doświadczyć tego oddzielenia (MY vs ONI) po to aby wynieść z tego pełną naukę na temat, jak wpływa na nas utożsamienie się z emocją. Życie jest jak film. Siadamy w kinie i patrzymy na ekran: płaczemy, boimy się, śmiejemy nawet do łez!
Reagujemy na coś co nie jest realne, co zostało stworzone do wyzwalania w człowieku takich emocji i utożsamiania się z nimi. Film daje nam opcję utożsamienia się z tymi emocjami, poczucie realności doświadczanej chwili tu i teraz. Pytanie pojawia się: co się dzieje z nami kiedy ten film jest bardziej realny niż na ekranie kina lub monitora? Kiedy staje się prawdziwym wydarzeniem na naszych oczach. Namacalnym. Czy różni się czymś ten poprzedni na ekranie od tego na ulicy?
Dla mnie niczym się nie różni dlatego jestem Wyzerowany w takich sprawach jak ostatnie sprawy polityczne. Niby to ma wpływ na nasze życie w kraju, ale to nie prawda! Niby politycy nami rządzą, ale to też nie prawda. Niby nie możemy nic zrobić, więc trzeba wyjść sprzed monitorów, tworzyć manifestacje, krzyczeć, opluwać, obrzucać jajkami. To też nie prawda. Wszystkie tego typu reakcje pokazują jak bardzo politycznemu matriksowi, udało się Was zniewolić. Nikt ale to prze nikt nie ma bardziej wpływu na nasze życie niż my sami! Nikt! Jeśli dopuszczamy myśl, o tym że jesteśmy rządzeni przez kogoś i co więcej żyjemy nią codziennie – stajemy się niewolnikami Mentalności Ofiary.
I tak większość ludzi w tej mentalności żyje (mówię tu w ujęciu globalnym). Wierzę jednak, że oddzielenie jakie towarzyszy ludziom emocjonująco podchodzącym do sfery polityki, czyli fikcyjnej gry, filmu, nie będzie trwało długo. A może będzie? Akceptuję to bo wiem, że to droga i wola ich duszy, sama ona wybrała i zgodziła się na taki rozwój wydarzeń. Miała wręcz zapisane, że 18 grudnia 2016 roku pójdziesz w demonstracji i będziesz krzyczała/krzyczał hasła anty-establishmentowe. I tak też się stało. Wierzę też, że długo w ten sposób ludzie nie wytrzymają.
Wszyscy jesteśmy połączeni!
To jest uniwersalna prawda kosmiczna. Dlatego krzycząc na tego czy tamtego polityka, krzyczysz poniekąd sam na siebie! Ja w to wierzę, Ty nie musisz. Równowaga musi być i dlatego cieszą mnie ostatnie ruchy w naszym kraju. Bo skoro równowaga jest wszędzie to po czasie krzyków i emocji, nastąpi spokój. Oczywiście nie wieczny, ale na pewno taki w którym każdy z ludzi wejdzie w siebie, a nie w emocje wytworzone sztucznie przez jakiś twór, który zwie się polityką, państwem, partią lub poglądem!
Pokaż mi jak wygląda polityka? Dotknij państwa! Przytul partię polityczną! Idź z poglądem na basen! Nie ma czegoś takiego! To wszystko jest iluzją oddzielenia, a skoro ludzie krzyczą i denerwują się na poczet tych wartości, to oznacza, że jeszcze chwila przed nimi, aby zrozumieć. Ja też nie zrozumiałem jeszcze. Świętą postacią nie jestem. Po prostu nie utożsamiam się z iluzją i oddzieleniem. Nie wytwarzam napięcia w swoim życiu, które jest niestety efektem powyższych działań ludzi. Zapraszam do nie uczestniczenia, a do obserwacji swoich emocji (nie mylić z biernością). Pozdro!
Mam podobnie, nie utożsamiam się z żadną stroną konfliktu, żyję po prostu własnym życiem. Ostatnio nawet nie śledzę tego co się dzieje, szkoda mi na to czasu, za dużo marzeń do spełnienia żeby marnować czas na takie głupoty jak polityka. Od pewnego czasu wg mnie polityka= odgórna chęć podzielenia społeczeństwa dla własnych zysków. – definicja niezależna od partii.
Bardzo się zgadzam 🙂 Tak to wyglądało zapewne od zawsze, a teraz przyszedł czas na to, że mamy dostęp do informacji alternatywnych=prawdziwych 🙂
hum hum hum…no, prowda. wkręcić się w tą spiralę emocji generowanych przez politykę i inne mityczne twory i można naprawdę zatracić siebie. w dodatku najczęściej niestety jest to tylko iluzja działania. cała nasza kultura np rozrywka jest oparta na karmieniu emocji. nie na uspokojeniu się, wsłuchaniu się w siebie, tylko isntant, natychmiast, teraz, więcej. mamy też coś takiego zapisanego w nas, ten patos, wychodzenie „na barykady” tez daje ludziom poczucie działania, ale realnie nic nie zmienia. zgadzam się, zamiast oponować przeciwko temu światu, trzeba tworzyć taki, jaki chcemy żeby był:)
p.s Dzięki, że wpadłeś na TZMowego teamspeaka, mam nadzieję, że jeszcze gdzieś się usłyszymy
Pozdrawiam,
Misza
Jasne Michai, jak będzie możliwość wpadam częściej 🙂 Tak to my jesteśmy konstruktorami swojego świata! 🙂