Mówi się, że Polacy narzekają. Mówi się też, że Polacy zawsze szukają dziury w całym. Podobno widzimy tylko negatywy we wszystkim co robimy a na dodatek porównujemy się do innych. Postanowiłem poobserwować zachowanie Polaków i odnieść się do tego co większość ludzi mówi. Na pewno nie zgodzę się z żadnym z tych stwierdzeń. Wręcz przeciwnie. Pokażę na bardzo prostym przykładzie jak bardzo są to mylne stereotypy oraz jaki tkwi potencjał w Polsce, Polakach oraz naszej lokalizacji geograficznej. Nie ma znaczenia jaka branża, nie ma znaczenia jaka dziedzina – ważne aby spróbować zrozumieć przykład, który przekażę Wam z moich własnych obserwacji.

Tacy sami…

Przykładem którym posłużę się będzie branża najbardziej mi znana, czyli taniec. Aczkolwiek tak jak pisałem powyżej – można to odnieść do dowolnej sfery życia. Do rzeczy. Ostatnio miałem okazję być w gronie kilkunastu instruktorów tanecznych, którzy to podczas 10-cio dniowego pobytu na obozie szkolili tancerzy z całej Polski. Razem z instruktorami z Danii, Słowacji, Czech, Francji, Holandii oraz Polski tworzyliśmy team przekazujący wiedzę tancerzom o różnym stopniu zaawansowania i w różnym wieku. Doskonałe doświadczenie do szkolenia nie tylko innych ale również samego siebie, jak również wymiany informacji z ludźmi z zagranicy. Tam oto postanowiłem obserwować zajęcia prowadzone przez instruktorów z Polski oraz tych z kadry zagranicznej. Podglądałem w poszukiwaniu pewnych zależności. Próbowałem znaleźć wszystko to o czym tak często mówią krytycy: bycie słabszym, „sto lat za murzynami” itp. Przez 10 dni oglądałem, oglądałem, robiłem notatki i… nic! Wielkie nic! Big zero! Big Nothing!

A może jednak nie tacy sami?

Jedyne różnice jakie dostrzegłem to różnice takie jak: kolor skóry, język jakim się posługujemy i może metodyka nauczania. Rzeczy typu umiejętności tłumaczenia i zaangażowania z pasją były dokładnie na takim samym poziomie. Ogólny poziom tańca również! Zero różnic! No może była jedna różnica – na korzyść naszych instruktorów! Polacy szybciej wybierali muzykę podczas zajęć co skracało moment czekania dla ludzi chcących wynieść z zajęć jak najwięcej. Czasami obserwowałem i zastanawiałem się: „Czy nie jest tak, że instruktor przygotowuje muzykę na zajęcia wcześniej, w zaciszu pokoju hotelowego?” Ja tak robię aczkolwiek nie wymagam tego od innych. Robię to tylko dlatego, że próbuję przekazać jak najwięcej wiedzy w jak najkrótszym czasie. Przed zajęciami stawiam się w sytuacji ludzi którzy płacą za moje zajęcia. To nie są zajęcia gdzie wybieram SOBIE muzykę po to aby SOBIE potańczyć i pokazać jaki jestem dobry. Gdybym nie był dobry nie stałbym tam gdzie stoję i nikt by nie zapisywał się na mój warsztat.

Od tego jak instruktorzy wybierali muzykę na swoich zajęciach doszedłem do kolejnego wniosku.

Polscy instruktorzy byli w 100% oddani dla LUDZI, wczuwając się indywidualnie w sytuację każdego człowieka.

Zagraniczni instruktorzy tymczasem bardziej pokazywali różne (skomplikowane) schematy często nie zwracając uwagi na to czy grupa nadąża za instruktorem czy też nie! Może ja jestem jakiś dziwny ale wyznając zasadę Each One Teach One mam na myśli filozofię nie tylko przekazywania wiedzy ale przede wszystkim inspirowania. Aby spełnić oba warunki należy ludzi ZACHĘCIĆ do danej dziedziny. Jedynym sposobem na to jest postawienie się w sytuacji UCZNIA a nie patrzenie na ogół z punktu widzenia NAUCZYCIELA. Takie podejście wyklucza instruktora z bycia efektywnym. To jest mój punkt widzenia. Nie musisz się zgadzać.

Kreatywna Cebulka.

Polacy robili świetną robotę w porównaniu do zagranicznych i niejednokrotnie bardziej „znanych” instruktorów. Specjalnie na zajęcia zagranicznych pedagogów przyjechała spora liczba osób z całej Polski. Po to aby się doszkalać, inspirować, poszukiwać nowych ruchów. I wydaje mi się, że udało im się zrealizować swój cel. Rozmowy z niektórymi z tych osób potwierdziły mi moje podejście. Niektórzy wymagali więcej od zagranicznych instruktorów, tymczasem zajęcia Polskiego instruktora okazywały się bardziej produktywne. To pokazuje, że nasza rodzima scena jest kreatywna i oddana temu co robi. Nie twierdzę, że zagraniczni instruktorzy robią złą robotę. Mówię tylko o moich (i nie tylko) indywidualnych odczuciach wynikających z obserwacji. Nie wrzucam wszystkich zagranicznych nauczycieli do jednego wora. Głównym celem tego artykułu jest pokazanie, że na własnej ziemi mamy doskonałą kadrę oddanych ludzi, którzy robią to od lat. Nie satysfakcjonuje mnie podejście, że wszystko co pokazują zagraniczni pedagodzy jest czymś super odkrywczym. Tym bardziej, że nasi instruktorzy pokazując dokładnie TO SAMO nie są traktowani z równie wielkim szacunkiem. Dlaczego tego nie zmienić?

Nowa Świeżość.

Nie ma znaczenia branża: biznes, technologie, sztuka, sport. Przyjęło się, że jak ktoś z zagranicy pokaże nam pewien patent, to nikt wcześniej tego nie odkrył w naszym kraju w danej branży. Chodzi o ideę i szacunek zarówno dla zagranicznych instruktorów/trenerów jak również TRAKTOWANIE NA RÓWNI naszych rodzimych reprezentantów. Nie może być miejsca na kategoryzowanie, że jak ktoś jest czarny lub z zagranicy to znaczy się, że na pewno jest lepszy. Może społeczeństwo wyłaniające się z kompleksów komunistycznego reżimu nadal trzyma nas w tym systemiku? Jeśli tak jest to nie ma nic prostszego niż wyjście z tego i stworzenie nowej ścieżki, dla następnej generacji wolnej od kompleksu słabeusza. Jesteśmy na równi, niczego nam nie brakuje. Co należy zatem zrobić? Obie strony powinny przemyśleć swoje podejście. Nauczyciele powinni kontynuować swoje dzieło natomiast uczniowie powinni dumnie reprezentować nową świeżość traktując rodzimych instruktorów NA RÓWNI z zagranicznymi. Dzięki temu łatwo i bezboleśnie pozbędziemy się naleciałości z przeszłości. Czy jest to łatwe? Oczywiście! Już zaczął się ten proces i jest on nieodwracalny.

Taka sytuacja…

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nawet zagraniczni instruktorzy respektują i chwalą to co robią Polscy instruktorzy! Na własne oczy widziałem sytuację kiedy zagraniczni instruktorzy wręcz uwielbiali to co widzieli, patrząc na Polskich instruktorów. Czy taką samą reakcję widziałem na twarzach Polskich kursantów? Hmm, może nie spoglądałem każdemu głęboko w oczy ale nie wydaje mi się, żeby tak było 🙂 Nie ważne czy stoję w rzędzie jako uczeń czy w pierwszej linii jako nauczyciel. Ważne aby zacząć doceniać wartość jaka tkwi w rodzimym potencjale. W każdej dziedzinie życia. Chwalimy nauczycieli, mentorów, instruktorów z zagranicy, nie zwracając uwagi na to co mamy na własnym podwórku. Dlatego piszę o tym, bo warto to zmieniać 🙂 Zmiany są potrzebne. Jeśli Tobie jest wygodnie pozostać w takim układzie jaki jest, proszę bardzo. Ja natomiast zajmę się docenianiem Polskich instruktorów i zmienianiem podejścia do przekazywania wiedzy!
Dobrego dnia wspaniali ludzie!:)

Privacy Preference Center