Przełom Listopada i Grudnia to najgorszy okres jeśli chodzi o pogodę i odczuwalny brak dostępu do słońca. Żyjemy w takiej szerokości geograficznej a nie innej, czyli w Polsce. Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na bycie w depresyjnym stanie umysłu? Wiem, że sporo się dzieje w życiu każdego z nas: praca, rachunki, rozstania, nowe decyzje, porażki, ciężka praca, problemy z bliskimi itd. Można by wymieniać i wymieniać. Ale wszystkie te rzeczy da się bardzo łatwo zniwelować. Serio. I uwaga: od razu mówię. Nie jestem ideałem i chodzącym i lewitującym mnichem, który ma wszystko gdzieś bo energia kosmosu go niesie i sprzyja każdego dnia. Jestem taki sam jak TY! Tak, tak! Właśnie Ty która lub który to czytasz właśnie teraz.

Akceptacja rzeczywistości.

Powtarzam to jak mantrę, ale będę to robił, gdyż wiem, że zmiana paradygmatu myślenia robi ogromną robotę. Wszystkie, dosłownie wszystkie nasze bolączki wywodzą się praktycznie z jednego źródła. Jest nim brak akceptacji danego stanu rzeczy. I teraz uwaga: powtórzę raz jeszcze! Brak akceptacji stanu rzeczy w jakim się znajdujemy!

Weźmy najprostszy przykład z brzegu: pogoda. Faktem jest, że słońca nie ma a co za tym idzie, brakuje nam dostępu do źródła prawdziwej naturalnej energii. Słońce oprócz tego, że powoduje produkcję witaminy D, która jest odpowiedzialna za wiele ważnych funkcji w naszym ciele, dodatkowo pobudza nas mentalnie i stymuluje naszą świadomość w działaniu. Wynikiem braku dostępu do słońca może być spadek odporności, a w następstwie przeziębienie. Kolejnym wynikiem braku słońca jest negatywny wpływ na naszą motywację do działania. I to jest fakt! Zauważmy jednak jakie mamy podejście do tej sprawy. Wyrządzamy sobie ogromną krzywdę jeśli mówimy:

„przecież i tak nie mam wpływu na słońce, to nie ma sensu nic robić”

I tak, i nie. Faktycznie chmur nie rozgonimy naszym magicznym dmuchnięciem, a więc na cud nie ma co liczyć. Jednak mamy wpływ na poprawienie naszych rezultatów w kwestii opisanych wcześniej skutków ubocznych braku słońca. Brak witaminy D? Proszę bardzo, kup suplementy i możesz sobie podnieść poziom w organizmie. Brak motywacji do pracy? Obejrzyj ciekawy wykład, zastanów się nad sensem tego co robisz, zainspiruj się czymś, poszperaj w Internecie. Daj sobie przyzwolenie do auto-inspiracji. Spadek odporności? Zdejmuj ubrania i wskakuj do sauny! Sauna da Ci relaks w postaci dogrzania organizmu a tym samym będziesz mógł spędzić chwilę czasu w ciszy i spokoju. Często przeziębienie jest wynikiem wyziębienia organizmu a wystarczy się dogrzać. Imbir, goździki, cynamon w herbacie, zioła, gorąca kąpiel z solą, moczenie stóp. Metod jest sporo.

Trzeba spojrzeć na to szerzej.

Spójrzmy na problem spadku energii całościowo. Tu nie chodzi o pogodę czy podniesienie wibracji. Tu chodzi o nasz brak akceptacji tej sytuacji oraz utkwienie w przekonaniu, że nie mamy na to wpływu. Samo podejście w takim modelu rzeczywistości, blokuje nam dostęp do kreatywnych rozwiązań na tak proste rzeczy jak chociażby przeziębienie czy spadek energii, chwilową „depresję”. Dajmy sobie przestrzeń do tego, aby móc sobie pozwolić na akceptację tego stanu. Przez to, że nie akceptujemy naszego stanu życia, tworzymy sami spadek energii w naszym ciele i w naszym otoczeniu również. Jak zatem to zrobić?

Nie ma tajemnej metody. Po prostu zaakceptujmy! Ale jak tu zaakceptować to, że jestem chora lub chory? Że mam depresję lub nie chce mi się wyjść z łóżka. Że facet mnie zostawił a dziewczyna lub żona warczy na mnie o każdą małą pierdołę. Osobiście robię to w następujący sposób:

Szukam w swoim otoczeniu rzeczy, która wydaje mi się, że jest moim problemem na dany moment. Nie trudno ją zlokalizować. Jest to stan rzeczy lub ludzie z mojego otoczenia. Jedno z dwóch na pewno. Wtedy pytam sam siebie: czy akceptuję taki stan rzeczy lub osoby z mojego otoczenia takie jakie są? Z reguły tutaj jest już sedno problemu ponieważ nie chcemy być w takim stanie umysłu i nie chcemy mieć do czynienia z osobami, które nas dołują. Wtedy wystarczy szczerze zaakceptować to i problem zaczyna się minimalizować a ostatecznie znika.

4 praktyczne rozwiązania.

Akceptacja to dosłownie zaprzestanie wymagania od świata, od sytuacji życiowej i od drugiej osoby, aby zachowywała się lub szła zgodnie z NASZYM planem! Nasz plan jest NASZYM planem. Niekoniecznie jest planem kosmosu, wszechświata lub innych osób z naszego otoczenia. Dlatego dajmy sobie spokój i zaprzestańmy WYMAGANIA, aby cały świat kręcił się wokół naszego błogostanu. Tak na prawdę i świat i ludzie z otoczenia bardzo prawdopodobnie będą mieli to gdzieś. Dlatego warto zaakceptować to, że nie wszystko będzie po naszej myśli. Jeśli już wydaje nam się, że pojawia się problem, zamiast popadać w marazm, zacznijmy działać wspomagając się prostymi rzeczami.

#1

Medytacja, modlitwa, kontemplacja – możemy nazywać to jakkolwiek chcemy, niezależnie od wyznawanej wiary, religii czy praktyki duchowej. Wszystkie ruchy duchowe mówią o poszukiwaniu szczęścia wewnątrz, więc korzystajmy z tego dobrodziejstwa. Aby to zrobić należy się wyciszyć. Wyłącz muzykę, podcasty, wiecznie gadające głowy. Polecam to robić z samego rana po przebudzeniu. Usiądź prosto, aby energia w Twoim ciele mogła swobodnie płynąć. Zamknij sobie oczy. I po prostu BĄDŹ! Żadnych tajemnych praktyk nie trzeba stosować! Siedź tak ile dusza zapragnie, haha dosłownie i w przenośni.

#2

Zwolnij tempo na chwilę. Przestań gnać do przodu jak niezastąpiony czołg, bez którego cała machina nie pójdzie do przodu. Bez którego rodzina nie funkcjonuje. Bez którego partner nie ugotuje sobie sam obiadu. Zwolnij tryb! Połóż się do łóżka jeśli odczuwasz taką potrzebą, okryj się kocem, zaparz herbatkę malinową z imbirem i pomarańczą. Jeśli masz ochotę, poczytaj książkę, jeśli chcesz słuchaj delikatnej muzyki relaksacyjnej lub dźwięków natury. Chodzi o zwolnienie trybu robienia! Jesteśmy wtłoczeni w system: robić, robić, robić! Ale kiedyś w końcu miarka się przebierze.

#3

Jedzenie i picie. Tak, tak. Jedzenie ma znaczenie. Proponuję na chłodne dni, zmniejszyć ilość nabiału! Nabiał mocno wychładza organizm a do tego jest zaflegmiający. Absolutnie nikomu nie każę nikomu stosować żadnej diety. Warto jedynie pomyśleć o ciepłych posiłkach: zupy, kasza jaglana lub owsianka na ciepło, kotleciki warzywne, frytki domowej roboty. Do tego pamiętajmy o piciu wody! W tym okresie niestety zapominamy o piciu i odwadniamy się co ostatecznie osłabia nasz system odpornościowy.

#4

To rozwiązanie problemów, wcale nie tylko dla par. Zacznij praktykować miłość w swoim codziennym życiu. W parze jest oczywiście trochę łatwiej, gdyż fizycznie masz na kogo skierować energię miłości. Jednakże solo, jest nawet bardziej pożądaną praktyką. Oznacza to to, że najpierw wyślijmy do SIEBIE miłość, czyli znowu wracamy do akceptacji. Aby pokochać innych ludzi, lub otaczający nas świat, należy pokochać siebie. Aby pokochać siebie, warto najpierw zbudować fundamenty, czyli akceptację tego kim się jest i jak się wygląda.

Najlepsze na koniec…

Na koniec dobra wiadomość. Tak jak mantrę o akceptacji, będę powtarzał coś więcej, a mianowicie: Wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Proszę Was a wręcz zachęcam do tego, aby przestać myśleć o mnie lub o innych ludziach, którzy piszą lub mówią o pozytywach, jako o osobach, które mają ogarnięte wszystkie sprawy życia i wszystkie problemy! Wcale tak nie jest. Mamy wszyscy podobne problemy i podobne bolączki świata codziennego! Kwestia jest tylko tego, że zupełnie inaczej na nie reagujemy i spoglądamy. Praktykując podnoszenie swojej świadomości (a mam to mocno w moim nawyku codziennym, KAŻDEGO DNIA), jestem w stanie uważniej obserwować siebie! To daje mi klarowny obraz tego jak warto reagować a jakie reakcje są jedynie mechanizmami obronnymi, które zostały mi narzucone przez świat utożsamiania się z emocjami. Kiedy uświadomimy to sobie, sporo rzeczy można zmienić. I uwaga: nie chodzi o zmianę na lepsze! Chodzi po prostu o….. ZMIANĘ!

Privacy Preference Center