Ostatnio obejrzałem i przeczytałem kilka ciekawych rzeczy związanych z akceptacją. Zacząłem też baczniej obserwować siebie, jak również środowisko w którym przebywam, pracuję i poruszam się na co dzień. Jadąc ulicami obserwuję bannery reklamowe. Tak tak, nadal to robię pomimo powszechnie przyjętego stereotypu, że wszyscy i tak patrzą w smartfony i tablety. Pierwsze co rzuca się w oczy to bilbordy z ludźmi. Sylwetki ludzi reklamują dosłownie wszystko, zaczynając od telewizorów a kończąc na kostiumach kąpielowych. I ten ostatni przykład najbardziej mnie zaciekawił…

Te kobiety, to nie kobiety (jeszcze) …

Według Taryn Brumfitt, australijskiej autorki filmu dokumentalnego „Embrace”, kobiety na bilbordach oraz w reklamach odzieży to w większości… nie kobiety. Jeszcze nie. Według jej badań i wywiadów z twórcami wielu kampanii reklamowych, cały czas jest sprzedawany ludziom jeden stereotyp: smukłej, atletycznej sylwetki na którą można włożyć każdy rodzaj ubrania. Okazuje się, że te kobiety to nastolatki, które jeszcze nie osiągnęły w pełni wieku dorosłego i tym bardziej nie nie można ich traktować jako dorosłe w aspekcie fizycznym. Jednak reklama musi być! Ciało jest młode i smukłe a więc można je wyeksponować do szerszej publiczności, gdyż to napędzi sprzedaż.

Jak uwaga młodzieży skupia się na ekranach cyfrowych ich urządzeń mobilnych, tak uwaga dorosłych nadal jest przykuwana na plakaty i bilbordy. I tutaj pojawia się pierwsze rzecz, która rozwala na łopatki:

Dziewczyny na bilbordach nie mają nawet 16 lat a odbiorcami reklam są kobiety o wiele starsze niż modelki.

Każda z kobiet, która widzi taką reklamę, chciała by włożyć taki kostium kąpielowy, sukienkę czy inny produkt na siebie. Niestety ciało 55 letniej kobiety z trójką dzieci od razu dostanie informację: sorry kochana, to nie dla ciebie, jesteś już za stara, zbyt gruba itd. To samo tyczy się facetów. Mięśnie kolesi z reklam są napakowane sterydami, naoliwione, po mocnym solarium i restrykcyjnych tygodniach diet. A tu człowiek patrzy na reklamę i wyobraża sobie, że jak kupi ten t-shirt czy te krótkie spodenki, to będzie tak wyglądał. Niestety nie! Jedyne co człowiek doświadczy (w większości przypadków) to poczucie bycia niedoskonałym, czyli poczucie oddzielenia od samego siebie i zakotwiczenia w sobie pewnej wizji niedoborowości. Wizji, która totalnie ma się nijak w porównaniu z wyretuszowanymi zdjęciami.

Sprawdźcie zwiastun doskonałego filmu „Embrace”.

A tutaj wystąpienie Taryn z konferencji TEDx.

Prawdziwe kłamstwa.

Dążenie do perfekcji nie jest złe. Sam jestem perfekcjonistą, co czasami potrafi mocno utrudnić człowiekowi życie. Zawsze chcemy lepiej, więcej i w zasadzie ta droga się nie kończy. Tyczy się to każdego: i przysłowiowego „leminga”, który zarabia większe pieniądze niż średnia krajowa i milionera, który ma gigantyczne zasoby finansowe, jak również bezdomnego. Zawsze chcemy więcej, nie zależnie od punktu w jakim się znajdujemy. Problem tkwi w tym, że w kwestii akceptacji samego siebie a konkretnie tego kim jesteśmy i jak wyglądamy, mamy nieco zaburzone wzorce. Są one mocno odstające od tego co naturalne, prawdziwe i szczere. Nie od dziś wiemy, że prawie cały marketing to ściema, a jednak nadal spojrzenie na banner reklamowy kostiumów kąpielowych, wyzwala w nas poczucie bycia niedoskonałym.

Może na bannerach powinny być właśnie osoby z jakimiś dysfunkcjami, defektami, chore, takie jak właśnie na prawdę wyglądają. Tylko po to, aby pokazywały i przypominały o tym, że mamy w sobie wszystko i jesteśmy najlepszą wersją siebie na daną chwilę. Aby reklama emanowała szczerym przekazem a nie bazowała na strachu, depresji i poczucia bycia gorszym. Może reklamy kostiumów kąpielowych powinny zawierać kobiety i mężczyzn z ich normalnymi ciałami, a nie po kuracji sterydowej i diecie wyniszczającej organizm od wewnątrz (przypominam, człowiek szczupły nie zawsze znaczy, że człowiek jest zdrowy). To mogło by być nie lada wyzwanie dla reklamodawców. Jednak system jest na tyle skostniały, że długo nie zobaczymy takich billboardów no chyba, że w formie prośby o 1% na organizacje charytatywne.

Próbujemy dorównać do wyimaginowanego wizerunku, lub kupować produkty, które w sposób nierealny wskazują na wartości płynące z kupna tej rzeczy. Kup to a poczujesz się tak. Weź tą pigułkę, będziesz szczęśliwy i lubiany. Cały przemysł produkujący leki psychotropowe bazuje na tej zasadzie. Porównując to jednak do mniej radykalnego przykładu, cała branża mody bazuje na tym schemacie. Kup ten kostium a poczujesz się lepiej, smuklej, szczuplej. A kiedy już zakupimy dany produkt, rzeczywistość okazuje się smutna i przytłaczająca. No bo niby jak ma być pozytywna, skoro dany produkt reklamuje, nie człowiek a….produkt finalny programu Photoshop.

Wizerunek ludzi, miejsc oraz sytuacji, które są w reklamie, nie jest rzeczywisty. Jest ustawiony z precyzją co do milisekundy, co do ujęcia, koloru, psychologii wpływu na ludzki mózg i wielu innych procesów. Dlatego warto rozważyć dlaczego kupujemy różne rzeczy i jak wpływa to na poczucie naszej własnej akceptacji. Jeśli jest to pomocne i podwyższa nasz poziom świadomości to nabywajmy wszystko czego nam trzeba. Sam tak robię! A jeśli po 2 dniach okazuje się, że to co kupiliśmy jest tylko meblem, gadżetem lub powodem do tego, że czujemy się niedoskonali, wtedy radzę zastanowić się głębiej. Pomyśleć nad tym jak funkcjonuje świat i ludzki rozum, psychika. Nie nad tym, że jesteśmy okłamywani, tylko nad tym co jest ważne i powoduje nasz wzrost. I tego Wam kochani życzę z całego serca 😃

Privacy Preference Center