Dziś już ostatni, trzeci filar szczęśliwego życia, czyli zdrowie. Kiedy mówimy słowo „zdrowie” często na myśl przychodzi nam automatycznie kilka obrazów: lekarstwa, lekarz, czasami jakieś dolegliwości oraz chęć bycia w pełnym zdrowiu. Przychodzą też obrazy bardziej współczesne: zdrowy sposób odżywiania, ćwiczenia fizyczne, pyszne posiłki pełne witamin i minerałów, zdrowa sylwetka, cieszenie się pełnią życia itp. Postaram się opisać w bardzo przystępny sposób jak warto rozważać podejście do zdrowia, czym ono jest oraz jakie proste metody możemy zastosować na sobie. Wejdźmy zatem do świata zdrowia i zobaczmy co w trawie piszczy…

À propos trawy

Zacznę klasykiem, czyli krótką anegdotą, która doskonale obrazuje jak bardzo trawa lub też wszelka zielenina pomogła mi wyjść z dwóch chronicznych chorób: słabej odporności oraz wiecznych problemów żołądkowych. Odkąd pamiętam zawsze byłem podatny na wszelkiego rodzaju przeziębienia oraz dolegliwości żołądkowe. Będąc małym dzieckiem pamiętam, że nawet zrobiono mi testy i wyszło w nich między innymi, że nie mam uczulenia na gluten. Przy czym dodam, że było to jakieś 30 lat temu, kiedy pszenica była zupełnie inną rośliną niż dziś. Sam gluten jednak nie był kluczową sprawą. Nie zmieniało to faktu, iż byłem non stop narażony na zatrucia, które musiałem jak to się mówi odbębnić. Kończąc moją historię w skrócie: byłem chorowity oraz miałem wrażliwy żołądek (jak to często podkreślała cała moja rodzina).

Koniec świata w roku 2012.

Pomimo dorosłego wieku niska odporność oraz dolegliwości żołądkowe nadal były moją bolączką. Wcześniej wszyscy wokół mnie twierdzili, że dolegliwości przejdą z wiekiem. Tak się niestety nie stało… Dokładnie 6 lat temu postanowiłem coś z tym zrobić. To postanowienie było tak silne, że przerodziło się w pozytywną zajawkę w poszukiwaniu informacji na temat zdrowia człowieka. Zacząłem przekopywać internet, książki zarówno naukowe jak i nie naukowe. Bardzo szybko okazało się, że przez większą część życia moja dieta oraz sposób myślenia były po prostu złe. A konkretniej były destrukcyjne dla mnie samego.

Zmiany, zmiany…

Sposób w jaki się odżywiałem okazał się kluczowy w sprawach mojego stanu zdrowia. Mój sposób żywienia wyglądał dosyć prosto i pozornie nic w tym nie było złego. Chociaż jakby spojrzeć na listę rzeczy, które regularnie zajadałem to można by się zastanowić. Tylko czy miałem na to czas lub świadomość? Raczej nie. Spójrzcie co jadałem na co dzień.

Śniadania.

Parówki, jajecznica, mleko, jogurty owocowe, bułki, chleb, żółty lub biały ser, twarogi kupne, pasztety na kanapki, wędliny pakowane, drożdżówki, ketchup, majonez.

Obiad.

Kotlety wszelkiego rodzaju, pierś z kurczaka, ziemniaki, ryż, mizeria, czasami jakiś pomidor, gotowe posiłki odgrzewane np. Lazania, fast foody typu pizza, burgery.

Dodatki.

Wszelkiego rodzaju słodycze, ciasteczka, słodzone jogurty, batony, chipsy, napoje energetyczne, których mieszkając w Irlandii wypiłem hektolitry.

Patrząc na powyższą listę mogę śmiało stwierdzić, że to wcale nie jest taka dziwna lista. Można by stwierdzić, że wiele ludzi jada w taki właśnie sposób. Niektórzy nawet nie mają dostępu do takiego jedzenia, inni zaś mają dostęp do najlepszych produktów. Czy to weryfikuje nasze zdrowie? Po części tak, ale nie w 100% 🙂

Od kabanosów do awokado.

Jak się spojrzy na powyższą listę to można by stwierdzić, że tak odżywia się większa część ludzi w Polsce. Wnioskuję tak również po tym co widzę w koszykach ludzi w sklepie spożywczym. Oczywiście świadomość wzrosła, ale nadal królują kiełbaski, wódeczka i pieczywo. Haha. Taki żarcik. Najważniejszą zmianą dla mnie było zrezygnowanie z mięsa, pieczywa kupowanego w sklepach (od chleba, bułek aż po drożdżówki), a następnie rezygnacji z wielu produktów nabiałowych. Przy czym dodam, że odstawiając każdy produkt sprawdzałem na sobie jak się czuję. Ważną kwestią w moim przypadku było też totalne odstawienie napojów energetycznych oraz całkowite pozbycie się alkoholu z mojego stylu życia. Myślisz, że było łatwo to zrobić? Okazuje się, że tak! Na początku czujesz się jak pozbawiony części stylu życia, bo faktycznie byłeś tak wychowany lub sam się tak zaprogramowałeś. Jednak z biegiem upływu tygodni, zaczynasz odczuwać sporą różnicę w jakości Twojego życia.

Co konkretnie zmieniłem…

Zacznijmy po kolei. Mięso zastąpiłem produktami, które zawierają sporą ilość białka jak na przykład soczewice, ciecierzyca, bób, tofu, nasiona chia itd. Później zaczęłam suplementować witaminę B12. Oczywiście to przyszło z czasem, gdyż zdobywałem coraz więcej wiedzy na ten temat (chodziłem na wykłady, rozmawiałem w ludźmi którzy znają się na rzeczy). Najważniejszym krokiem w diecie było zwiększenie ilości zielonych liściastych warzyw. Kiedyś praktycznie nie jadłem zieleniny. Teraz to ogromna część mojego stylu odżywiania. Zmieniłem tłuszcze: zamiast masła, mięs, oleju do smażenia i mocno przetworzonych produktów, zacząłem używać awokado, wszelkich rodzajów oliw, orzechów oraz pestek dyni i słonecznika. Przestałem smażyć a częściej zacząłem odpalać piekarnik, który wcześniej stał jedynie jako rekwizyt. Zacząłem samemu gotować, piec i przyrządzać różne potrawy. Kuchnia okazała się moją zajawką, pasją a tym samym możliwością do ekspresji siebie. W kolejnych etapach życia poprawiło się moje zdrowie, przestałem się regularnie przeziębiać. Dolegliwości żołądkowe odeszły w niepamięć. Poprawił się mój stan skóry oraz ogólny stan zdrowia. Zdobyłem więcej energii życiowej! Ale nie samą dietą człowiek żyje. Przejdźmy zatem do drugiej części związanej ze zdrowiem.

Nie trzeba być szefem kuchni, aby zmienić swoje jedzenie. Nie wierzysz? 🙂 Zapraszam do mojej kuchni 🙂

Zmiany w sferze psychiki. Zmiana otoczenia.

Zdrowie to dieta w połączeniu z ruchem oraz oczywiście, pracą nad samym sobą w sferze mentalno-duchowej. Oczywiście dieta w sensie zmiany nawyków a nie odstawiania co tylko popadnie. Zarówno w odżywianiu jak i w sferze mentalnej potrzebny jest detoks. Co to oznacza? Oznacza to proces obserwacji naszych emocji oraz próba podjęcia ich interpretacji dobrej dla nas i naszego codziennego życia. Polecam zawsze obserwowanie siebie i wyłapywaniu tak zwanych błędnych przekonań.

Zmiana życia to zmiana otoczenia. Nie mylić z ucieczką. Jest to naturalny proces odpadania starych programów.

Detoks następuje zarówno na poziomie fizycznym jak i mentalnym. Zwróć uwagę co się dzieje kiedy zmieniasz dietę. Nagle zaczyna się zmieniać nie tylko twój sposób odżywiania ale również zmienia się twoje otoczenie, które kiedyś było twoją rzeczywistością. Zasada jest prosta: zmień swoje nawyki żywieniowe a ludzie zmienią się automatycznie w twoim świecie. Jedni odchodzą inni zaś przychodzą. Tak samo jest w przypadku alkoholu. Przestajesz pić, odklejają się od Ciebie ludzie z tej przestrzeni. Przestajesz palić lub używać wszelkich dodatków wspomagających stymulację rzeczywistości, też zaczynasz doświadczać automatycznej rozłąki. Nie jest to nic złego.

Tak jak zmiana żywienia modyfikuje Twoje ciało fizyczne oraz mentalne, tak samo pozbycie się nałogów spowoduje zniknięcie wielu ludzi z Twojego życia. Czasami są to znajomi, a czasami nawet mogą to być członkowie rodziny (jeśli mówimy o skrajnych przypadkach). Ważne, aby cieszyć się ze zmian które następują. Każda zmiana to mały krok w lepszym kierunku. Nawet za cenę znajomości, związków czy też nawet przyjaźni. Jeśli na skutek Twoich decyzji o zmianie stylu życia, ktoś z najbliższego otoczenia będzie oponował i próbował Cię przekonać że robisz źle, olej to! Słuchaj siebie i spokojnie rób swoje! Ludzie aodejdą a Ty pozostaniesz w procesie transformacji. Nawet jeśli nazwą Cię szaleńcem!

Medytacja, to uważność. Jak to zrobić?

Ostatni element zdrowia to wszelka forma uważności. Jednak czym jest uważność, o której tak głośno trąbią nauczyciele duchowi, coachowie, trenerzy rozwoju osobistego oraz uduchowieni mnisi z klasztorów w Tybecie. Jest to nic innego jak „połączenie” ze swoim najwyższym JA! Czym jest Najwyższe JA? Otóż jak sama nazwa wskazuje „JA” to coś co jest Tobą i co zawsze (nie będąc zakłócone) wskazuje Ci najlepsze rozwiązanie z danej sytuacji. Niektórzy myślą, że to intuicja, jeszcze inni definiują to jako Bóg. Ile ludzi, tyle opisów. Mnie to nie przeszkadza, dopóki to najwyższe JA spełnia swoją rolę: prowadzi nas do rozwoju duchowego, większego wglądu w codzienne sytuacje oraz do nie zaprzątania sobie głowy egoistycznym podejściem do życia.

Ego, ego, ego! Program Ego w nas!

Mówi się, że Ego to największy wróg naszej istoty. I faktycznie, coś w tym jest, gdyż jest to konstrukt mentalny, mocno zakotwiczony na przetrwaniu lub ucieczce. Nie interesuje go intuicja, wyższa jaźń czy wszelka duchowosć. NIe ma tu miejsca na takie bzdety. Co zatem robi nam Ego?

Ego czyli program naszej niższej jaźni, tworzy ogromne ilości napięć zarówno w ciele fizycznym, mentalnym jak również w duchowym. Pozostawia przy tym swego rodzaju zasłonę dymną, która na dłuższą metę zaczyna stawać się naszą rzeczywistością. Stworzoną sztucznie z instynktu przetrwania, ale jednak bardzo mocno wpływającą na nas. Ego tworząc napięcie, nie pozwala nam na akceptację naszego świata w jakim żyjemy. O braku akceptacji mówiłem w poprzednim rozdziale na temat nagiego ciała fizycznego. Tutaj jest bardzo podobnie, jednak dochodzi do tego kwestia mentalna. Ego ograniczając naszą najwyższą jaźń, niejako wgrywa nam oprogramowanie, które wmawia nam naszą niedoskonałość, niedoborowość, brak możliwości rozwoju itd. Każdy z programów Ego jest oczywiście destrukcyjny ale nie jest to takie jednoznaczne. Dlaczego?

Ego i kosmiczny plan.

Żyjemy w trzecim wymiarze co oznacza, że Ego jest jego integralną częścią! Nie ma tego świata bez Ego. Wierzę, że nasza dusza dobrze wiedziała na co się pisze schodząc tutaj na Ziemi w nasze ciało. Wiedziała, że Ego będzie tworzyło oprogramowanie dla nas samych. Jednak zdecydowała się tutaj inkarnować. Nie jest to wyrokiem wiecznego nieszczęścia! Pokazuje to odwagę, chęć doświadczania oraz wzrastania – ponieważ właśnie w taką misję wierzę!

Wierzę, że jesteśmy tutaj, aby wzrastać. I każde doświadczenie przybliża nas do osiągnięcia tego celu. Pomimo, że wydaje nam się, że coś jest nie tak czy to z nami samymi czy z otoczeniem, tak naprawdę WSZYSTKO IDZIE ZGODNIE Z KOSMICZNYM PLANEM! Mam w zwyczaju odpowiadać tak każdej napotkanej osobie, która zadaje mi pytanie: “Co słychać?”. Najpierw ludzie się dziwili, teraz dobrze wiedzą, że nie żartuję! Kosmiczny plan się wypełnia w każdym z nas! Codziennie! Nie ważne gdzie mieszkasz, kim są Twoi przodkowie i ile masz pieniędzy. Ważne jest doświadczanie! Jest to uniwersalne i zarazem piękne doświadczenie. Dlatego nie pozwalajmy Ego programować nas.

Tym oto miłym akcentem przebrnęliśmy przez temat Zdrowia w nieco szerszym ujęciu. Tym samym chciałbym zakończyć serię tych 3 felietonów, które mam nadzieję pobudzą nas wszystkich do kreatywnego, pozytywnego i zdrowego przeżywania własnego życia. Właśnie teraz i właśnie tutaj, na planecie Ziemia! Trzymajcie się Kochani!