Ostatnio bardziej zacząłem rozkminiać po swojemu rzeczywistość, która mnie otacza. Kluczem do zrozumienia pewnych rzeczy jest spojrzenie w wielu skalach – od skali mikro do makro. Często zarzucamy tą myśl bo ewidentnie wymaga ona od nas poświęcenia czasu a w dzisiejszym pędzie, gdzie wszyscy lecą na łeb na szyję, po prostu nie mamy kiedy. Ostatnie wydarzenia w Polsce i na świecie dają mi mnóstwo refleksji, które nie są tylko suchymi informacjami na teraz. Są to przemyślenia idealnie pasujące do przyszłości, która niebawem nastąpi oraz do tego jak się do niej odniosę. Czy moje życie będzie pozytywne czy raczej tułaczką za pieniędzmi, które i tak są sztucznym wytworem.
Rozumiem polityków i prezydentów. Nie jestem na nich zły.
Za to zdanie mógłbym w niektórych środowiskach dostać w gębę. Wśród skrajnych fanatyków ustrojów politycznych, partii czy też systemów, jest to opinia niewygodna. Zacząłem się zastanawiać jaki wpływ na moje życie mają decyzje polityków i dlaczego ludzie wychodzą na ulice protestować przeciwko ich decyzjom. Patrząc na sytuacje związaną z CETA, TTIP oraz aborcją a nawet z wyborami prezydenckimi w USA zaczynam dostrzegać bardzo kluczową zależność. Wiem dlaczego politycy chcą uchwalić negatywne w skutkach ustawy. Jest to tylko moja opinia więc nie musisz pisać do mnie maila z komentarzem, że mam wszystko w dupie i nie jestem Polakiem. To jest tylko moja teoria, którą zaczynam wdrażać w życie i zobaczymy jakie będzie miała skutki. Do rzeczy.
Jakie jest cel?
Kim są politycy, prezydenci, premierzy – jednym słowem rządy? To są ludzie, którzy nie idą bawić się w politykę dla zabawy lub dla polepszenia czegokolwiek w kraju. Każdy polityk – KAŻDY, ma tylko i wyłącznie jeden cel! Cel ten jest taki sam nie tylko dla polityków i rządzących ale dla każdego człowieka żyjącego w systemie kapitalistycznym. Celem jest pieniądz i jego zarobienie. Nic więcej. Mało jest takich co chcą coś zmieniać, a jeśli byli to i tak ich celem też jest pieniądz bo przecież żyć trzeba, rachunki same się nie zapłacą a gdy status życia codziennego jest wyższy to i wyższe rachunki są. Dlatego potrzeba więcej pieniędzy. Podsumowując: Politycy chcą tylko i wyłącznie zarobić pieniądze aby je kumulować bo tego wymaga system. Tak jak ode mnie wymaga zarabiania tak samo od nich.
Jedyny mankament jest taki, że ja moją złą decyzją mogę co najwyżej pogrążyć w bankructwie, smutku czy kłopotach moich bliskich lub najbliższe otoczenie. Polityk natomiast podejmując złą decyzję krzywdzi miliony ludzi. Jeszcze raz przypominam – oni tego nie chcą bo sami też pewnie by chcieli żyć w pozytywnym świecie. Ale niestety nie mogą, nie potrafią. Zasady gry tego nie przewidują. Zasady są twarde jak skała: zarabiasz za wszelką cenę – „wygrywasz”. Daję tutaj w wielkim cudzysłowie wygraną, gdyż jest to oczywiście pozorna, wręcz iluzoryczna wygrana. Czy myślisz, że taki Trump czy Hilary oni też chcą zmieniać coś? No way! Oni również chcą zarobić kapustę. Tu nie ma żadnej głębokiej tradycji czy też misji popartej dobrem ogólnym i zasadami równości. To nie na miejscu w polityce czy też rządzeniu.
Dlaczego więc nie jest możliwe wyjście z tej sytuacji?
Dopóki system kapitalistyczny lub też monetarny obowiązuje i rządzi ekonomią i gospodarką na całej planecie, dopóty nic się nie zmieni i wszyscy będą za wszelką cenę chcieć zarobić na wszystkim i na wszystkich! Nie zależnie od konsekwencji dla drugiej osoby lub całego społeczeństwa. I tu w zasadzie mógłbym skończyć. Natomiast pytanie pojawia się samo: co dalej? Aby nastąpiła zmiana musi chyba najpierw nastąpić jakiś większy upadek cywilizacji. Nie jest to niczym złym. W historii naszej planety wiele cywilizacji upadało i tylko taka „czystka” dawała możliwość świeżego startu i pozbycia się pasożyta ludzkiej zachłanności, zepsucia, opresji wobec niższych klas społecznych. Na chwilę obecną raczej czystka się nie zapowiada (chociaż niektórzy twierdzą, że jest już blisko). Możliwa jest natomiast inna akcja.
Iluzja w której żyjemy.
Matrix w którym operujemy na co dzień nie oferuje zbytnio alternatyw do ucieczki bądź pozbycia się np. pieniędzy. Jednakże zaczyna się dziać bardzo dobry trend czyli rośnie globalna świadomość iluzji. Jej rozmiar, jej kontrola nad człowiekiem od przynajmniej 150 lat, jej zepsucie. Kontrola ta zaczyna pomału pękać dlatego, że pojedyncze jednostki zaczynają się orientować na najwyższych poziomach o co w tym wszystkim chodzi. Wiemy, że banki oszukują. Wiemy że telewizja to propagandowy moloch na usługach bogatych korporacji. Wiemy też, że obrady sejmu to tak jak by oglądać „Trudne sprawy” na TVN. Problem jest indywidualny. Wcześniej mówiłem o upadku. Nie jest on możliwy od razu z tego względu, że wszystko dzieje się wolno – ale dzieje się. Wszyscy ludzie nagle nie przestaną używać pieniędzy i nie przestaną pracować za papierki z głowami pseudo-królów. Natomiast indywidualnie podejmujemy świadomie decyzje, które mają ogromne znaczenie dla kolektywu ludzi.
Myślisz, że jesteś inny niż politycy? Wcale nie. Jesteśmy z nimi połączeni czy tego chcemy czy nie. Oni podejmują decyzje z poziomu strachu, z poziomu tożsamości ofiary i chęci przetrwania. Tak samo my. Podejmujemy decyzje podobnie, jedynie na innym szczeblu. Wprowadzą CETA? Pewnie tak. Demonstracje – spoko, pokazują tylko gniew i niezadowolenie społeczne. Od zawsze były i będą takie akcje. Jednakże chęć przetrwania i zarobienia pieniędzy na tłuste lata dalszej egzystencji, są dla polityków barierą nie do przeskoczenia. Przecież oni i tak są zależni od nas. Skoro oni chcą zarobić to też muszą od kogoś te pieniądze zarabiać. Pytanie od kogo? Odpowiedź jest prosta: lobby gigantów, czyli właścicieli korporacji (nie pojedynczych a kilku lub nawet więcej) jest tak potężne, że żaden człowiek na tej planecie nie oparł by się pokusie sprzedania się za dostatnie życie w bogactwie materialnym. Budżety na przekupowanie polityków, prezydentów i innych oficjeli są nieograniczone.
Co dalej?
Jak tu walczyć z kimś kto ma nieograniczone zasoby finansowe? Da się to zrobić na poziomie jednostki. Demonstracje, demonstracjami. Pytanie brzmi: co kto robi na co dzień aby zmieniać sytuację wokół siebie? Wyjść na ulice raz do roku jest łatwo. Jak zatem zmieniasz swoje otocznie lokalnie, jako jednostka? Robisz coś aby się edukować czy żyjesz na zasadzie praca -dom? Szukasz wymówek, jesteś zmęczony po pracy, szkole, uczelni. Ja to rozumiem. Ale jeśli wracasz do domu i oglądasz serial bo akurat nic innego ci się nie chce, to nie narzekaj. Zamiast tego radzę się edukować. Nie zmienisz od razu całego systemu. Ale bardzo łatwo jest się zastanowić nad podstawowymi prawami jakie rządzą tym światem. Nad tym czym jest gospodarka i jak bardzo skorumpowana jest ekonomia. Jak indoktrynuje dzieci edukacja i jaki wpływ na nasze społeczne nastroje mają na przykład lekarstwa. Jest tego dużo! Dlatego pytanie jest do Ciebie: Czy masz czas na świadomą edukację samego siebie?
Już wszystko wiem…
Dlatego rozumiem już wszystkich polityków. Oni chcą tylko zarobić, przeżyć i tyle! Nic więcej, nie ma tu żadnej konspiracji przeciwko ludzkości. Kto jest winny? Sami sobie wybierzcie winnych. Ja już nie szukam. Korporacje, które chcą wprowadzić CETA i TTIP to też są ludzie, prezesi, managerzy, kadra. Każdy chce premię i tak jak politycy – chcą też zarobić! Nic więcej! Też z poziomu strachu. Oni jedynie są bardziej doedukowani i wiedzą jak wykorzystać pewne mechanizmy do zarobku za wszelką cenę – czy jest to wojna, czy jest to epidemia czy też upadek całego kraju. Nie ma znaczenia. Strach jest tak silny, że popycha tych ludzi do wszystkiego. Nad korporacjami też ktoś stoi. I ten ktoś też działa z tego samego poziomu. Nie wiem do końca jak wysoko sięga ta piramida ale na pewno na górze jest ktoś (coś) kto doskonale wie jak manipulować, nęcić i ukształtować ludzi oraz systemy, które nimi rządzą. System ten działa do dziś jednak, już niedługo możemy być świadkami jego upadku. Najpierw system upada na poziomie jednostki, potem osiedla, dzielnicy, krajów (najlepszym przykładem jest Islandia) a potem globalnie. My nadal tkwimy zamotani w pierwszym poziomie – jednostki. Dlatego polecam dokształcać się i po prostu obudzić się ze snu i iluzji w której żyjemy na co dzień. A tak ogólnie to wszystko u Was dobrze? 🙂
Ostatnio trafiasz w „moje” tematy. Mogłabym odpisywać „godzinami” na tę notkę, skrócę swój komentarz tylko do tej jednej podstawowej uwagi. Może kiedyś porozmawiamy na żywo na ten temat.
Czy aby na pewno wszyscy chcą zarobić na polityce? Owszem pieniądze są potrzebne, bo inaczej ciężko by było przeżyć ale nie każdy polityk chce je kumulować, tu dobrym przykładem jest Jose Mujica.
Są ideowcy na tym świecie tak samo jak złodzieje, uczciwi czy inna grupa, tylko udział procentowy różny, dlatego czasem wydaje się, że jakaś grupa nie istnieje. Nawet w naszej historii znajdą się tacy co nie chcieli za bardzo zarabiać na polityce, a co najlepsze są nawet tacy teraz. 🙂
Chęć władzy, pieniądz, idea – wydaje mi się, że jedna, dwie lub jednoczenie trzy aspekty mogą kierować osobą kiedy podejmuje decyzję o wybraniu ścieżki kariery politycznej. Z tym, że władza pieniądze, tzn. pieniądze dają władzę, władza daje pieniądze – nierozerwalne.
CETA – czy zostanie uchwalona? tego nie byłabym nawet w 50% pewna. Sporo się dzieje w tym temacie w innych krajach Europy. 🙂
Cieszę się, że trafiam w gusta:)
Można o tym dyskutować to prawda. Chodzi mi bardziej o to, że gospodarka i ekonomia w takiej wersji w jakiej są teraz wymuszają na politykach posłuszeństwo i pogoń za pieniędzmi. Patologią jest nierówność oraz kultury które promują taki stan rzeczy: programy TV, reklamy, okładki gazet. Politycy niestety są ręką wykonawczą tego patologicznego dziwactwa jakim jest gospodarka oparta na fikcyjnych pieniądzach z dodruku oraz ekonomii, która jest niczym innym jak zbiorem różnych technik manipulacji po to aby wcisnąć ludziom dosłownie wszystko. No i oczywiście aby za to zapłacili.
Feuelle jak zwykle Twój komentarz w punkt 🙂
Zrozumiałam ogólny przekaz tylko tak jak wcześniej napisałam odniosłam się tylko do tej jednej kwestii, która wydawała mi się najważniejsza do zaznaczenia 🙂 – musiałam się „przyczepić” do stwierdzenia „każdy polityk….” 😀
Z ogólnym sensem jak najbardziej się zgadzam. Nie mogę na pewno zgodzić się ze słowem „każdy” – większość owszem ale nie każdy. 🙂 Tu mam ochotę napisać jeszcze kilka zdań ale postawię kropeczkę.
Gdybym miała się odnieść do całości to napisałabym pewnie tekst długości Twojej notki albo i więcej, bo znam te techniki manipulacji z wykładów, praktyki czy blogów czysto naukowych, do tego śledzę na bieżąco co się dzieje w polityce. Próbuję to wszystko razem przetwarzać i wyciągać wnioski.
Dziękuję za te miłe słowa, które czytam pod każdym komentarzem. 🙂
Ująłeś to w punkt. Zróbmy coś z tym. Zróbmy plan. Rozjebmy ten system! ja mam plan, ale jestem w tym sam 🙂
Uwierz mi bracie nie jesteś sam! 🙂 System wymaga aby ludzie myśleli, że są sami w tym całym „szaleństwie” 🙂 Cieszę się, że skomentnowałeś 🙂 Miło Cię widzieć na Blogu 🙂
A czy wyobrażasz sobie świat bez pieniędzy? W większości społeczności, i nie mówię tylko i wyłącznie o ludziach wystepuje zjawisko walki o dominację. Najłatwiej jest zaimponować statusem społecznym. A status społeczny w naszej kulturze nierozerwalnie wiąże się z pieniędzmi. I nie ma tu znaczenia czy są to właśnie pieniądze, czy dowolne inne przedmioty, które możnaby gromadzić i wymieniać. Wśród zwierząt imponuje najsilniejszy i to on przekazuje dalej swoje geny. Wśród ludzi zazwyczaj imponuje najpotężniejszy. A władza najczęściej idzie w parze z pieniędzmi.
Wyobrażam sobie świat bez pieniędzy i nawet często o tym dyskutuję 🙂 Póki żyjemy w świecie opartym na gospodarce monetarnej, niestety nie da się tego zrobić. Warto natomiast budzić się w pewnych kwestiach, edukować się w ekonomii i gospodarce i doświadczać tego jak konsumpcjonizm i pieniądze funkcjonują na prawdę. Nie zagłębiać się w spiski i żyć myśleniem że bogaci nas okradają, tylko projektować codzienność w pozytywnym tego słowa znaczeniu w uważności a pieniądze będą efektem ubocznym naszych działań. Ja tam w to wierzę i sprawdza mi się to w życiu codziennym 🙂 Fakt, status społeczny jest gloryfikowany w dzisiejszym świecie. Pytanie tylko: jak my się czujemy z tym? Jak ja się czuję jadąc Skodą Octavią a obok mnie w korku stoi drugi człowiek w Porsche. Czy mnie to boli? Czy mam do niego gniew za to, że świat jest niesprawiedliwy? Jeśli tak, to można pomarzyć o dostatku 🙂 Liczy się uważność.